Na wzgórze Monte wjeżdżam kolejką gondolową ze starej części Funchal – stolicy Madery. Pokonanie nieco ponad 3 km (różnica wysokości – 560 m) zajmuje tylko kwadrans. A szkoda, bo z przeszklonej kabiny rozciąga się piękna panorama miasta i oceanu. Innym pasażerom też trudno usiedzieć grzecznie na ławeczce, na zmianę przyklejają nosy do szyby i próbują wysunąć obiektywy przez niewielkie okienko. Łapczywie chłonę widoki, zwłaszcza, że wrócę inną drogą...
NA TEMAT:
Wzgórze Monte
Na wzgórzu warto zatrzymać się chwilę dłużej. Choćby po to, żeby przejść się po tropikalnym ogrodzie. W Monte Jardim Tropical Palace można przespacerować się wśród setek egzotycznych roślin z całego świata.
Fot. Shutterstock.com
Na szczycie Monte warto zajrzeć również do kościoła Nossa Senhora z XVIII wieku. Pochowano tu Karola I Habsburga – ostatniego władcę Austro-Węgier.
Kariera carreiros
Tuż obok świątyni kręci się najwięcej turystów, jednak tylko niektórzy decydują się przekroczyć jej próg. Cała reszta przygląda się mężczyznom w białych strojach i słomkowych kapeluszach. To carreiros – „kierowcy” wiklinowych sań.
O zostaniu carreiro marzy wielu mieszkańców Madery. Praca ta kojarzona jest z prestiżem, poza tym przynosi niezłe dochody. Nie każdy może się jednak o nią ubiegać. Przede wszystkim to zajęcie zarezerwowane dla mężczyzn. Wynika to nie tylko z tradycji. Kierowanie rozpędzonym koszem wymaga sporej siły i nie lada kondycji. Sanie nie są lekkie, a mieszczą się w nich nawet trzy osoby. Jak łatwo się domyślić, wprawienie ich w ruch siłą własnych mięśni nie należy do najprostszych zadań.
Carreiros zostają niemal wyłącznie członkowie rodzin, które trudnią się tym fachem od pokoleń. To bardzo hermetyczne środowisko, niechętnie przyjmujące w swoje szeregi kogoś z zewnątrz. Wyjątki zdarzają się niezwykle rzadko.
Fot. Shutterstock.com
Tylko na Maderze!
Tradycja zjazdów w wiklinowych koszach sięga połowy XIX wieku. Sanie służyły wówczas jako środek lokomocji. Korzystali z nich niecierpliwi mieszkańcy, którzy chcieli jak najszybciej przedostać się z Monte do Funchal.
Dziś jest to jedna z większych atrakcji Madery. Turyści ustawiają się w długiej kolejce po bilety, po czym usadawiają się wygodnie w koszu. Carreiros chwytają za sznury i od szybkiego marszu sprawnie przechodzą do truchtu. Sanie znikają za zakrętem. Nie wygląda tak strasznie.
Mówi się, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. To prawda, kiedy sama siadam w toboganie, perspektywa zmienia się znacząco. Najpierw dostrzegam brak jakichkolwiek pasów bezpieczeństwa. Później dociera do mnie, że jedynymi hamulcami są podeszwy butów carreiros. Sanie będą ślizgać się po asfalcie na drewnianych płozach, a ulicą, po której będziemy zjeżdżać, poruszają się także samochody.
Fot. Shutterstock.com
Carreiros są jednak pewni siebie i zadziwiająco silni. Przechylają kosz, w którym siedzę z dwiema innymi pasażerkami, by jeszcze raz natłuścić płozy. Obuwie, które ma ułatwić hamowanie i sterowanie, wygląda na wytrzymałe. Mężczyznom dopisuje humor, po paru krokach zaczynają nucić wesołą melodię. Być może, żeby rozładować napięcie – ani ja, ani współpasażerki nie wiemy, co czeka nas za zakrętem.
Pierwsze metry są przyjemne, prędkość nie jest jeszcze zbyt duża, a droga zbyt wąska. Adrenalina rośnie z każdym kolejnym zakrętem i... skrzyżowaniem. Ulica, którą się poruszamy, nie jest wyłączona z ruchu, jesteśmy więc zdani na czujność kierowców. Hamulce samochodów są mimo wszystko bardziej skuteczne niż podeszwy.
Na kilku zakrętach wydaje się, że carreiros lada moment stracą kontrolę, chwilami suniemy bokiem. Po kilku minutach nabieram pewności, że nic nam nie grozi i zaczynam w pełni rozkoszować się przejażdżką. Trwa niestety jedynie 10 minut – cała trasa mierzy tylko 2 km. „Tylko” z perspektywy pasażerów, carreiros muszą pokonywać ją biegiem kilka razy dziennie.
Informacje praktyczne
Bilet normalny na teleférico (kolejkę linową) kosztuje 11 euro, ulgowy – 5,50 euro. Wstęp dla dzieci do 6 roku życia jest bezpłatny (ww.madeiracablecar.com).
Zjazd saniami dla jednej osoby kosztuje 25 euro, dla dwóch 30 euro, a trzech 45 euro (15 euro/os.). Przy mecie czeka fotograf, po przejażdżce można kupić więc pamiątkowe zdjęcie (www.carreirosdomonte.com).