RUMUNIA

Bukowina: Okruchy polski na krańcach Rumunii

Małgorzata Rejmer, 23.08.2013

 Na łagodnych zboczach rozciągają się pastwiska, pola uprawne i sady

fot.: Tomasz Poskrobko

Na łagodnych zboczach rozciągają się pastwiska, pola uprawne i sady
Bukowina jest jednym z najdzikszych i najmniej znanych miejsc w Europie – pisał Bram Stoker, autor słynnej powieści o Drakuli. Nie dajcie mu się zwieść

Słowa Brama Stokera powtórzył sto lat później amerykański reporter Robert D. Kaplan w książce „Bałkańskie upiory”. Wprawdzie rumuńska Bukowina to wciąż jeden z nieodkrytych skarbów Europy, ale nie znajdziecie tu dzikości – prędzej bezgraniczny spokój łagodnych pagórków, z owcami pasącymi się w dolinach, sennymi wioskami i malowanymi monastyrami. Mało kto wie, że przed dwoma wiekami na Bukowinie osiedliło się wielu Polaków, a w wioskach skrytych wśród wzgórz do dziś można usłyszeć język polski.

NA TEMAT:

Złoto i czerwień pod błękitem nieba

Kiedy przychodzi jesień, rdza i złoto przełamują butelkową zieleń drzew, a w dolinach zalega mgła. Kołyszą się miedziane korony buków i klonów, trawa nabiera popielatego odcienia, a mężczyźni coraz częściej wkładają căciule, czarne, stożkowate czapki z grubej wełny. Dni stają się krótsze, ale to właśnie jesienią Bukowinę zalewa słońce. „W żadnym innym regionie Europy nie miałem poczucia takiego odosobnienia... pośród zielonych łąk i lasów jodłowych” – pisał sir Sacheverell Sitwell, słynny podróżnik i znawca sztuki. – „Poczucia niewyobrażalnego oddalenia od świata codziennej prasy i tramwajów”. Chociaż zapiski Sitwella pochodzą z międzywojnia, na Bukowinie wciąż można poczuć dawną niespieszność, tę, która bierze się z powolnego rytmu pór roku, wyznaczającego kalendarz prac i obowiązków. Sir Sacheverell Sitwell zaczyna opowieść o Bukowinie od opisu Czerniowic, stolicy regionu. Ale to dawne dzieje. Dziś Czerniowce są stolicą Bukowiny północnej, która należy do Ukrainy; południowa Bukowina jest dalej częścią Rumunii, a status głównego miasta przejęła Suczawa. Zatopione w zieleni miasto zdewastowała komunistyczna architektura z czasów Nicolae Ceauşescu, ale mimo wszystko zachowało ono malowniczą aurę, zabytkowe pamiątki średniowiecznej Mołdawii czy wspomnienie z lat habsburskiego panowania.

„Tu byliśmy”. Podpisano: Polacy. Miasto jest przesycone historią. Przez wieki było siedzibą hospodarów mołdawskich, ze Stefanem Wielkim na czele, któremu udało się bohatersko utrzymać niepodległość księstwa mimo regularnych ataków tureckich. Najstarsze zabytki Suczawy przypominają nie tylko o męstwie Stefana Wielkiego, lecz także o wspólnej mołdawsko-polskiej historii, zamierzchłych czasach, gdy Mołdawia była polskim lennem. Wojska Jana Olbrachta bezskutecznie próbowały zdobyć tutejszą twierdzę tronową, a nazwa ormiańskiego monastyru Zamca, który pod koniec XVII wieku był bazą wojsk Jana Sobieskiego, nieprzypadkowo kojarzy się z polskim „zamkiem”. Trafiłam tam w pogodny dzień, gdy ze wzgórza rozpościera się widok na miasto, i dalej na złociste pola kukurydzy, falujące zbocza i ciemne bukowe lasy hen daleko. Najcenniejszym skarbem Bukowiny jest kilkadziesiąt malowanych monastyrów, rozrzuconych po okolicy jak korale z naszyjnika. Większość powstała za panowania Stefana Wielkiego, który po każdym zwycięstwie nad Turkami stawiał świątynię, żeby podziękować Bogu. Jego dzieło kontynuował Piotr Raresz, i tak w Mołdawii powstały cerkwie jedyne w swoim rodzaju, zdobione freskami i wewnątrz, i na zewnątrz. Na grubych murach rozpostarły się malowane karty średniowiecznej Biblii pauperum, religijnego komiksu dla wiernych, którzy nie umieli czytać. Kiedy w XVI wieku stolicę przeniesiono na południe, do Jass, wspaniałe budowle stały się symbolem niedawnej świetności. Co ciekawe, w przedsionku niektórych monastyrów, na przykład w Worońcu, roi się od wykaligrafowanych na ścianach podpisów w wielu językach, co przypomina historyczny Hyde Park, dowód skomplikowanej historii i wieloetniczności regionu. Mamy więc i cyrylicę, i kaligrafowany gotyk, i „Władzia Kochanowskiego”. Można znaleźć nawet podpis polskiego polityka z końca XIX wieku. A to wandal.

Cały artykuł przeczytasz w najnowszym wydaniu magazynu Podróże

Polub nas na Facebooku!

Żaden utwór zamieszczony w serwisie nie może być powielany i rozpowszechniany lub dalej rozpowszechniany w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny) na jakimkolwiek polu eksploatacji w jakiejkolwiek formie, włącznie z umieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody TIME S.A. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części z naruszeniem prawa tzn. bez zgody TIME S.A. jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.