1. Atrakcje Tatralandii
– Mój pięcioletni syn od razu po przyjeździe do Tatralandii pobiegł na baseny – ze śmiechem wspomina znajomy. – Wrócił dopiero wieczorem. Przez dwa tygodnie czułem się tak, jakbym nie miał dziecka! To prawda. W Tatralandii dzieci się nie nudzą. W turystycznej wiosce i olbrzymim parku wodnym znajduje się 27 najróżniejszych zjeżdżalni i rur (w tym Anakonda o dł. 146 m), 11 basenów termalnych, rzeczka, place zabaw i park linowy zawieszony siedem metrów nad ziemią! Bezpośrednio do Tatralandii przylega Western City, gdzie co chwila kowboje wszelkie nieporozumienia wyjaśniają przy użyciu colta. W huku wystrzałów odbywają się pokazy rodeo, nauka tańców country, prezentacje tresury koni, płukanie złota i wiele innych atrakcji.
A co z wolnym czasem mogą zrobić pozostawieni sami sobie rodzice? Kiedy mieliśmy już dość pływania w basenach o temp. 38 st. C, postanowiliśmy chwilę się zrelaksować w centrum odnowy biologicznej Wellness Paradise. Tam owinięci jedynie w prześcieradła zanurzamy się w Jeziorze Przodków, przechodzimy do Sieni Słońca i zalegamy w Świątyni Ofiar... Na szczęście za tymi nazwami kryją się: perełkowy masaż nóg, infra sauna (wykorzystująca promieniowanie podczerwone) i ziołowa aromaterapia. Wieczorem siadamy na tarasie przed naszym domkiem. W Western City powoli milkną strzały. To znak, że za chwilę pojawią się tu nasze dzieci. Kiedy zasną, pójdziemy na dyskotekę. W Tatralandii jednego możemy być pewni – nie znajdziemy tu ciszy i spokoju. W tym miejscu ciągle coś się dzieje.
Tatralandia / fot. mat. prasowe
2. Park wodny Besenova
– Jeśli wybierasz się do kompleksu basenów termalnych BESENOVA, koniecznie weź czerwony lub czarny kostium kąpielowy – radzili znajomi. Mieli rację. Woda w basenach jest nieprzezroczysta – ale nie brudna! Wystarczy kilka minut, aby nieodwracalnie zmieniła kolor białego materiału w brunatnoczerwony. Dzieje się tak za sprawą zawartego w niej żelaza.
W aquaparku pod gołym niebem znajduje się duży basen do pływania i sześć mniejszych z wodnymi masażami. Przypominają kociołki wypełnione nieapetyczną zupą, w której z upodobaniem gotują się turyści. Taka kąpiel ma bowiem duże właściwości lecznicze. Pierwsi docenili je Celtowie. W tutejszych źródłach leczyli rany i regenerowali siły. Teraz woda nie tylko leczy, ale i bawi. Są tu zjeżdżalnie, fontanny, bicze wodne, jacuzzi. Po tych atrakcjach można wypocząć na leżakach wokół basenów lub opalać się plaży dla... naturystów!
Przy wejściu do parku wodnego Besenova zamiast biletu dostałam coś na kształt zegarka. Ten gadżet otwiera mi wszystkie drzwi (o ile wykupiłam całodniowy pobyt). Najwyższy czas zatem sprawdzić, co się kryje za drzwiami, nad którymi wisi napis – Vitalny Svet, czyli zakątek odnowy sił witalnych. Wewnątrz panuje lekki półmrok. Siadam na leżaku i uspokajam się, słuchając śpiewu ptaków. Nie wiem, czy mam ochotę wypocić się w saunie pachnącej jodłą, czy może ostudzić w basenie wypełnionym lodem, czy po prostu posiedzieć na krześle z 24-karatowego złota niczym królowa...
3. Aquapark Meander
Z nieba leją się strugi deszczu, a ja na świeżym powietrzu... pływam w basenie aquaparku Meander w Oravicach. Zanurzona po szyję w wodzie o temperaturze 34 st. C, nad którą unosi się gęsta para, czuję się wspaniale. Para, niczym czapa ochronna, skutecznie izoluje od zimna. Można się tu kąpać nawet w zimie! Za chwilę biegnę do drugiego basenu, gdzie właśnie włączono sztuczne morskie fale. Czuję się jak nad prawdziwym morzem. Coś w tym jest. Woda zasilająca baseny czerpana jest ze "słowackiego morza", bogatych pokładów wodnych, które w tym miejscu znajdują się około 1,6 km pod ziemią. Ma ona ok. 70 st. C, jest czerwona od tlenku żelaza i ma lekko słony posmak. Zanim zasili baseny, ochładza się w rurach pod parkingiem (dzięki czemu na jego nawierzchni w zimie nigdy nie zalega śnieg ani lód), dalej przechodzi przez system filtrów, gdzie nabiera nieskazitelnej przejrzystości. Nie traci jednak swych właściwości zdrowotnych. Wspomaga leczenie chorób nerek, dróg moczowych, układu ruchowego i nerwowego.
W wodzie znajdują się też śladowe ilości litu - pierwiastka poprawiającego samopoczucie. Tutaj nazywa się go po prostu "pierwiastkiem dobrego humoru". Istotnie mam świetny humor. Ale trudno powiedzieć, w jakim stopniu przyczynił się do tego kufel piwa wypity w kawiarence, a w jakim masaż relaksacyjny w gabinecie odnowy. Po kąpieli spoglądam na dłonie. Jeszcze godzinę temu były suche i szorstkie od detergentów i zimna, teraz są gładkie i delikatne, tak samo jak ciało... Jedną ze ścian kawiarenki zdobi reprodukcja starej fotografii, na której widać dwie kobiety stojące nad rowem wypełnionym wodą. - To pierwszy basen - wyjaśnia pracownik parku. - Poprzedni właściciele tej ziemi za opłatą pozwalali się w nim zanurzyć. Mimo woli spoglądam na baseny i atrakcje parku termalnego Meander. Cóż, przez ostatnie sto lat standardy bardzo się zmieniły.
4. Hotelowe luksusy
W czterogwiazdkowym hotelu Kaskady na własnej skórze można spróbować prawdziwego balijskiego masażu. Przed rokiem prosto z indonezyjskiej wyspy przywiozły go mistrzynie tej sztuki. W karcie SPA Concept from Bali Island znajdują się też kuracje odchudzające i ujędrniające (ceny od 24 euro). Komu nie dość egzotyki, może zamówić masaże tajski albo Ayus Lomi. Oprócz tego w centrum wellness można zapisać się na jogging, pilates i aquaerobik w basenach termalnych. Goście do swej dyspozycji mają również korty tenisowe i pole do minigolfa. Przy hotelu jest Słowacka Koliba, gdzie w każdy piątek (od godz. 18) można potańczyć do melodii wygrywanych przez kapelę ludową.
5. Basen termalny Parenica
Wszystko zaczęło od kilku górników. W poł. XIV wieku odkryli w Sklenych Teplicach grotę, w której biło źródło. Wydobywająca się z niego czerwona, śmierdząca i gorąca woda sprawiała, że szybko goiły się rany, poprawiało zdrowie i samopoczucie. Nieopatrznie wiadomość przedostała się do ich panów. Wkrótce do groty nazwanej Parenica nie miał już wstępu żaden plebejusz. Wokół Parenicy zaczęły wyrastać pierwsze zabudowania uzdrowiskowe. Ich barokowa forma od razu kojarzy się ze stylem miast habsburskich.
W rozsianych po całym mieście pawilonach mieszczą się teraz gabinety zabiegowe rozległego sanatorium. Leczy się tu przede wszystkim choroby układu ruchowego i nerwowego. W jednym z pawilonów znajduje się wejście do Parenicy. Uchylam drzwi i schodzę do pieczary. Ostrożnie zanurzam stopę... Gorąco! Woda ma 42 st. C. W takiej temperaturze nie wolno pływać. Byłoby to zbyt forsowne dla serca. Za wielkim głazem ukryta jest naturalna sauna. Chwila spędzona w tym niewielkim, wypełnionym parą pomieszczeniu wspomaga leczenie dróg oddechowych i zatok. Po 15 minutach mam dość. Jestem zmęczona gorącem. Biorę zimny prysznic, zawijam się w prześcieradło i układam na leżaku. Po chwili dopada mnie błogostan. Nie mam nawet siły otworzyć oczu, aby zobaczyć, do kogo należy pomocna dłoń, która przykrywa mnie kocem... Gorąca woda wyciągnęła ze mnie wszystkie siły. Na szczęście nie na długo. Już wieczorem, zrelaksowana, tańczyłam na koncercie w Słowackiej Kolibie.