Zaledwie kilka kilometrów od Keszthely znajduje się prawdziwy cud geologiczny - gorące jezioro w Hewiz. To, że woda z jeziora potrafi leczyć, wiedzieli już Rzymianie. Jak to zwykle bywa, dowiedziano się o tym przez przypadek.
Legenda głosi, że rzymski senator Dubius razem z małżonką Dubią spacerowali nad brzegiem jeziora. Dubia, zgorzkniała i podstarzała kobieta, zaczęła narzekać na niezbyt przyjemny zapach unoszący się znad wody. Wściekły Dubius, mając już dość jej narzekań, wrzucił kobietę do wody. Gdy ta z niemałym trudem wydostała się na brzeg, najpierw poprzysięgła mu zemstę. Ale zaraz potem zauważyła, że czuje się lekko i... młodo. Dubia zaczęła codziennie kąpać się w jeziorze, ku radości męża stając się coraz piękniejszą. Niestety, zauważył to też o 20 lat od niej młodszy żołnierz, z którym Dubia spędziła resztę życia. Przewodnicy żartują, że od tamtej pory przyjeżdżają tu tylko zakochani. W Hewiz można się pluskać cały rok, bo nawet zimą temperatura wody nie spada poniżej 24 stopni, a latem jest wręcz gorąca jak w basenach termalnych (33 stopnie).
Węgry. Jezioro Heviz zimą, fot. shutterstock.com
NA TEMAT:
Heviz - Birma w środku Węgier
Sceneria jest sielankowa. Na środku stoją eleganckie drewniane pawilony z początku XX w., a w wodzie, wśród czerwonych indyjskich lilii wodnych (rosną tu od 100 lat i są symbolem uzdrowiska), wygrzewają się emeryci, często parami, w nader czułych pozach. Wszyscy zaopatrzeni w dmuchane koła - w najgłębszym miejscu jezioro ma przecież aż 38 m.
Kąpiel w jeziorze Heviz, fot. shutterstock.com
Gdy Węgrzy widzą w tej okolicy podróżujących młodych obcokrajowców, nie wiedzieć czemu na siłę ciągną do czegoś, co zupełnie nie pasuje do tutejszego krajobrazu. Buddyjska świątynia miłości w Zalaszántó przypomina klasztory w Birmie, jest zresztą jedyną stupą w kraju, w 1993 roku została poświęcona przez Dalajlamę.