Sytuacja we Włoszech jest tragiczna. Z powodu COVID-19 zmarło już kilka tysięcy osób. Codziennie przybywa kilkaset nowych przypadków zachorowań. Najgorzej ma się Lombardia. To typowo turystyczny region Włoch. Na początku marca na podroze.pl pisaliśmy o natychmiastowym zamknięciu ośrodka narciarskiego Livigno, jednego z ulubionych kurortów Polaków. Z dnia na dzień turystyka w Lombardii przestała istnieć, a zaraz po niej życie towarzyskie Włochów. Zamknięto przedszkola i szkoły, muzea, galerie, kina, teatry, restauracje i ośrodki sportowe. Koronawirus szturmem zdobył Lombardię, która - niczym Oran z "Dżumy" Camusa - stała się miejscem kwarantanny. I choć Włosi mają swoje świętości, jak kuchnia czy rodzina, to izolacja domowa z pewnością nie jest jedną z nich. O styl życia Włochów zapytałam Paulinę Jędraszczak, dziennikarkę, która mieszkała w słonecznej Italii:
NA TEMAT:
Włosi kochają wolność, są hedonistami i większość swojego życia spędzają na spotkaniach z rodziną i przyjaciółmi w barach oraz restauracjach. W przeciwieństwie do Polaków nie traktują domu jako swojej twierdzy i miejsca wytchnienia. Jest wręcz przeciwnie! Uważają że wszystko, co najciekawsze, dzieje się poza domem. Nie ma tam nawet szczególnej tradycji domowych przyjęć (poza świętami), bo Włosi, kiedy chcą zjeść coś wieczorem ze znajomymi, po prostu wychodzą na miasto.
Słowa Pauliny znajdują odzwierciedlenie w sytuacji rozprzestrzeniającego się koronawirusa. Choć większość mieszkańców Lombardii zdaje sobie sprawę z zagrożenia, 40 procent z nich wciąż nie stosuje się do zaleceń rządu i wychodzi z domu. Zatrważające statystyki podały lokalne władze, które poprosiły operatorów telefonii komórkowej o analizy sygnałów z telefonów. Z danych wynika, że czterech na dziesięciu mieszkańców Lombardii nie zachowuje prewencji w postaci izolacji domowej. Za dużo ludzi wychodzi, należy pozostawać w domu możliwie najwięcej - zaapelował Fabrizio Sala, wiceprzewodniczący władz regionalnych. Po czym dodał, że informacje o lokalizacji telefonów komórkowych świadczą o przemieszczaniu się na odcinku powyżej 500 metrów.
Mieszkańcy Lombardii stosują się do zaleceń przez 2 - 3 dni, a potem "wszystko wraca do normy" - ubolewał szef władz regionalnych Lombardii Attilio Fontana. Władze regionu podkreślają, że nie da się zwalczyć pandemii koronawirusa, jeżeli ludzie nie będą przestrzegać restrykcji. A z tym Lombardczycy wciąż mają trudności.
Pracownikom korporacji w sukurs przychodzą pracodawcy. Takie doświadczenia ma Lorenzo Carrese, mieszkaniec Mediolanu, pracujący w firmie ubezpieczeniowej.
Od pierwszych dni epidemii mieliśmy możliwość pracy zdalnej. Firma dawała wsparcie i wszystko, co było nam potrzebne do pracy z domu.
Włoch podkreśla również, że w tej niesamowicie trudnej sytuacji społeczeństwo potrafiło się zjednoczyć.
Strach i nieufność rozprzestrzeniały się, ale stopniowo staliśmy się dla siebie bardziej przyjaźni i odkryliśmy na nowo piękno ludzkich relacji.
Lorenzo dodaje, że w Mediolanie nie ma problemu z deficytem zaopatrzenia w sklepach.
Nie brakuje podstawowych produktów. Doceniamy gesty solidarności z całego świata. Ufamy rządowi i służbie zdrowia. Czekamy cierpliwie, aż to wszystko się skończy. Jeśli każdy wypełni dobrze swoją część zadania, mam nadzieję, ze problem zostanie szybko rozwiązany.
Włochy są w najtragiczniejszej sytuacji nie tylko w Europie, ale również na całym świecie. W czwartek 19 marca liczba zgonów z powodu COVID-19 przekroczyła tam śmiertelność zakażonych koronawirusem w Chinach.