Do najsłynniejszego kompleksu filmowego w Europie, Cinecitta na obrzeżach Rzymu, faktycznie bardziej niż skromne „studio” pasuje określenie „miasto”. Znajdują się tu bowiem aż 22 zadaszone studia, imponujące plenery, a nawet ogromny zbiornik wodny, który „grał” m.in. port w „Gangach Nowego Jorku” Martina Scorsese. Cinecitta stała się również obowiązkowym punktem wycieczki dla każdego kinomana odwiedzającego wieczne miasto.
Historia Cinecitta
Miasto ze snu powstało w 1937 roku na zlecenie Mussoliniego. Przed wojną Cinecitta dobrze spełniała wyznaczoną jej propagandową rolę: w jej archiwach podobno nadal jest przechowywanych około 100 tysięcy kronik filmowych dokumentujących m.in. wypowiedzenie wojny aliantom.
Od lat 50. realizowano tu imponujące produkcje. W 1951 w Hollywood nad Tybrem nakręcono „Quo vadis?”, w 1959 – „Ben-Hura”. Wraz z kolejnymi, coraz droższymi produkcjami rodził się tu nowy mit – dekadenckiego i pociągającego świata gwiazd. Audrey Hepburn spędziła w Cinecitta swój miesiąc miodowy, Elizabeth Taylor romansowała na planie „Kleopatry” z Richardem Burtonem. Gwiazdy zza oceanu spotykały się na rautach z włoską arystokracją. Pojawili się paparazzi. A wszystkie te zjawiska, przepuszczone przez swoją wrażliwość i bujną wyobraźnię, utrwalił Fellini w „Dolce vita”.
Dziś przemysł filmowy wygląda zupełnie inaczej, zmieniła się też Cinecitta. Wciąż goszczą w niej wybitni filmowcy ze świata, ale kręci się tu też m.in. sitcomy.
NA TEMAT:
Na planie filmowym
W trakcie wycieczki po Cinecitta odczuwa się bardzo mocno upływ czasu. Krajobraz zmienia się na terenie miasta filmowego w przyspieszonym tempie, a dekoracje, choć zawsze wyglądają jak prawdziwe, a czasem lepiej, niszczeją dużo szybciej od swych oryginałów. Są rozbierane, a na ich miejscu po prostu pojawiają się kolejne.
– Fontannę di Trevi budowano w Cinecitta przynajmniej sześć razy. Kaplic Sykstyńskich mieliśmy siedem. Ostatnią, kiedy Nanni Moretti kręcił u nas film „Habemus papam – mamy papieża” – opowiada Carole Andre-Smith, dziś dyrektorka Cinecitta ds. Marketingu, a wcześniej – aktorka, która wystąpiła m.in. w „Śmierci w Wenecji” Viscontiego.
Prosto z Broadwayu wkraczamy do jednego z najbardziej niewiarygodnych miejsc w Cinecitta – do starożytnego Rzymu. Miasto wcale nie wygląda kamiennie blado, ale kolorowo. Widzę purpurowe kolumny, zielone ornamenty, złote zdobienia, można odnieść wrażenie, że miejsce zaraz zaludni się senatorami w togach, ich pięknymi nałożnicami w lektykach i muskularnymi niewolnikami, jak to miało miejsce w serialu HBO „Rzym”, dla którego powstały te wszystkie budowle: senat, świątynia, domy patrycjuszy. Wszystko zostało tylko bardziej ścieśnione niż to było w rzeczywistości. Biedna dzielnica zaczyna się i kończy zaraz za rogiem agory.
Najsłynniejsze studio Cinecitta
Studio nr 5 w Cinecitta, fot. Shutterstock.com
Zaglądam też do słynnego studia nr 5, które było niegdyś drugim domem Felliniego. Studio wykorzystał również Mel Gibson w „Pasji”.
– To była bardzo nietypowa sytuacja – wspomina Andre-Smith. – Gibson w ostatniej chwili zmienił plan: scenę wniebowstąpienia, którą początkowo miał kręcić w prawdziwym gaju oliwnym, zdecydował się odtworzyć tu. Ponieważ na ten dzień zarezerwowała je już ekipa kręcąca reklamę wody mineralnej, musieliśmy przedzielić halę wielką czarną kurtyną. I tak, po jednej stronie w Fontannie di Trevi pluskały się skąpo odziane modelki, lecz wystarczyło uchylić zasłony, by zobaczyć odmienny świat: w podniosłym nastroju, wśród setek starych drzew oliwnych, przesadzonych do studia na potrzeby tej sceny, na specjalnej konstrukcji Chrystus wznosił się do nieba.