Jedno z miejsc znam od siedemnastu lat. Kręta ścieżka wije się pośród porośniętych złotym zbożem wzgórz. W oddali, wzdłuż białej żwirowej ścieżki, rosną charakterystyczne drzewka. Mam wrażenie, jakbym tu już kiedyś była. Żyłam z tym obrazem, odkąd na ekrany kin wszedł „Gladiator”. Na żywo wszystko jest takie samo jak w finałowej scenie filmu. Brakuje jedynie dojrzałego zboża, na które jest jeszcze za wcześnie, a droga prowadzi do gospodarstwa o kamiennych ścianach, otoczonego łanami pszenicy i gajem oliwnym.
Val d’Orcia – najpiękniejsze widoki w Toskanii
Agroturystyka Terrapille, prowadzona przez rodzinę Mangiavacchich, oferuje jeden z najpiękniejszych widoków na słynną Val d’Orcia. Dolina rozciąga się na południe od Sieny aż po wygasły wulkan Monte Amiata (1738 m n.p.m.), porośnięty bukami i kasztanami. Razem z Pienzą trafiły na listę UNESCO. I słusznie. Czar wzgórz poprzetykanych farmami i urokliwymi osadami jest nie do przecenienia. W panoramie miasteczka Pienza wyróżnia się XV-wieczna wieża katedry. Świątynia nie zmieniła się od 1462 r. dzięki zakazowi papieża Piusa II.
Powoli zaczyna się zbliżać zachód słońca. Odwracam wzrok od widoku na miasto i kieruję obiektyw w stronę farmy i ścieżki, którą do domu podążał filmowy gladiator. Robię pierwsze zdjęcie.
Malownicze wzgórza
Krajobraz z drugiego zdjęcia odkryłam niedawno, ale od razu wiedziałam, że muszę go zobaczyć na żywo. Zaledwie siedem kilometrów na wschód od Sieny znajduje się niezwykły obszar zwany Crete Senesi. Wzgórza poprzetykane są farmami, a te obsadzone cyprysami i sosnami, chroniącymi przed wiatrem. Niemal w samym sercu Crete Senesi odnajduję gospodarstwo, którego szukałam – Belvedere.
Gdy docieram na miejsce, jest jeszcze ciemno i nie jestem pewna, gdzie rozstawić statyw. Do wschodu brakuje godziny. Zielone wzniesienie zaczyna stopniowo wyłaniać się z mroku. Już wiem, że gdy słońce wyjrzy zza horyzontu i ociepli powietrze, w dole pojawią się mgły. Otulą wzgórza, drzewa i samą farmę, dodając im magii. Wkrótce zaczyna się spektakl, który przekracza moje wyobrażenia. Nie przeszkadzają mi nawet przemoczone poranną rosą buty.
W poszukiwaniu kolejnych kadrów i innego spojrzenia na Belvedere krążę po polach do momentu, gdy światło robi się za ostre na zdjęcia. Składam statyw i wracam do hotelu. W następne miejsce pojadę dopiero na dwie godziny przed zachodem.
Cyprysy, czyli „gwardia Toskanii”
Na trzecim zdjęciu znów farma. Budzik kilkakrotnie próbuje mnie wyrwać z łóżka o trzeciej nad ranem. O kadrze decyduje światło, a najlepsze jest godzinę po świcie i godzinę przed zajściem słońca. Im bliżej nocy, tym cienie są dłuższe, a barwy cieplejsze. Krajobraz w okolicy Bagno Vignoni jest o tej porze dnia idealny.
Farma Poggio Covili swą nazwę zawdzięcza dawnej tawernie. Zachodzili do niej ci, którzy pieszo lub konno pielgrzymowali Drogą Franków (Via Francigena). W latach 70. gospodarstwo zostało kupione przez rodzinę Pasquinich i odrestaurowane. Dziś przyciąga turystów, którzy szukają spokojnego miejsca na wypoczynek, i fotografów.
Wszyscy najchętniej przyjeżdżają tu o świcie, kiedy słońce zaczyna wynurzać się zza szpaleru cyprysów. Najsłynniejszy rząd „gwardii Toskanii”, jak zwie się te krzewy, znajduję przy drodze do miasta Montalcino, na zachód od Pienzy. Kępka zielonych drzew odcina się na tle niebieskiego nieba. Trudno przestać się wpatrywać w ten harmonijny obraz.
Madonna z księżycem w pełni
Kolejne zdjęcia przedstawiają Agriturismo Baccoleno, wzgórza Crete Senesi i Cappella della Madonna di Vitaleta położoną na trasie między San Quirico D’Orcia a Pienzą. Słynna kaplica widoczna jest już z drogi. I mimo że znajduje się na prywatnym terenie, większość przyjezdnych nie poprzestaje na oglądaniu jej z daleka. Smukła budowla wciśnięta jest między kilka drzew. Pierwsze wzmianki o niej pochodzą z 1590 r. W 1884 r. została kompletnie przebudowana przez Giuseppe Partiniego, a dziś znajduje się na liście UNESCO.
Gdy pod wieczór się ochładza, wspinam się w jej stronę krętą dróżką. Ze szczytu rozpościera się niesamowity widok na Val d’Orcia. Przed kaplicą czeka już kilku fotografów. Rozstawione statywy, piloty do wyzwalania w ręku – pełna gotowość. Dołączam do nich. Niebo z niebieskiego staje się bardziej pomarańczowe, potem przechodzi w róż. Po zachodzie większość odjeżdża. Ja zostaję w oczekiwaniu na wschód księżyca. Pomarańczowa ognista kula błyszczy na tle granatu nieba. Było warto.
Toskania to taki region Włoch, gdzie nawet ci, którzy nigdy nie mieli aparatu w dłoniach, będą zachwyceni pobytem pośród zielonych wzgórz, farm, gajów oliwnych i winnic.