Jest świat, w którym każdego dnia świeci słońce. Nie ma w nim zimy ani jesieni. Codziennie jada się świeże owoce, warzywa i ryby. Pływa się w ciepłym oceanie, a życie człowieka reguluje rytm przypływów i odpływów. Wszystko w harmonijnym systemie dobowym, w zgodzie z księżycem, który wcale nie przypomina sierpa, ale kołyszącą się na nocnym morzu łódź. Kto wyrusza z Polski na Zanzibar zimą, dobrze wie, co robi. Z chłodu i szarości przenosi się w bajkowo kolorowy świat. Spośród innych rajskich wysp Zanzibar wyróżnia historia, wynikająca z niej kultura suahili i… przyprawy. Kiedy najlepiej pojechać na Zanzibar i jakie są obostrzenia dotyczące koronawirusa?
NA TEMAT:
Zanzibar. Kiedy jechać?
Pora deszczowa na Zanzibarze trwa od marca do czerwca. Najtłoczniej jest w lipcu, sierpniu i w okolicach Nowego Roku. Amatorzy kitesurfingu przyjeżdżają podczas monsunu: kaskazi w grudniu i styczniu lub kusi w lipcu i sierpniu.
Nurkować można przez cały rok, ale najlepiej w listopadzie i marcu (gładka tafla bez wiatrów).
Zanzibar. Koronawirus
Tanzania nie jest objęta zakazem lotów do i z Polski dlatego nie ma ograniczeń w podróżowaniu. Można latać z Polski do Tanzanii i na Zanzibar zarówno samolotami wyczarterowanych przez biura podróży, jak i połączeniami rejsowymi. W ubiegłym roku wybierając się na Zanzibar nie trzeba było mieć ze sobą negatywnego wyniku testu na koronawirusa. Po śmierci prezydenta Johna Magufuliego, zmieniło się podejście rządzących do tematu pandemii. Wprowadzono obostrzenia. Podróżni muszą przedstawić zaświadczenie o negatywnym wyniku testu PCR na obecność COVID-19. Nie może on zostać wykonany wcześniej niż 72 godziny przed przylotem. 24 godziny przed przylotem na Zanzibar trzeba też wypełnić formularz online tzw. Travelers Surveillance Form. Testy po przylocie mogą być zlecone wyłącznie u osób z objawami związanymi z COVID-19. Turyści mogą mieć badaną temperaturę na lotnisku po przylocie. W trakcie podróży obowiązuje nakaz noszenia maseczek. Zaleca się zachowanie dystansu i częste mycie rąk. Co ważne! Zaświadczenie o szczepieniu nie zwalnia z testu na COVID-19.
Zanzibar. Malaria, szczepienia
Dobrze mieć ze sobą żółtą książeczkę szczepień przeciw żółtej febrze. Według najnowszych badań malaria prawie nie występuje na Zanzibarze. Komary niestety są, szczególnie o zmierzchu i w nocy – trzeba spać pod moskitierą.
DALSZA CZĘŚĆ TEKSTU POD QUIZEM
Zaznzibar. Historia wyspy przypraw
Wyspą władali suahilscy królowie z dynastii Mwinyi Mkuu, Persowie, Portugalczycy, Omańczycy, Brytyjczycy. Wszyscy pozostawili po sobie wyraźne ślady. Kiedy u nas powstawały pierwsze osady Polan, w basenie Oceanu Indyjskiego panowała ożywiona wymiana handlowa. Arabscy i perscy kupcy zawijali do afrykańskich portów niesieni kaskazi – północnym wiatrem monsunowym. Ładowali towary z głębi Czarnego Lądu, po czym wracali do domów z kusi – wiatrem południowym. Ponoć jednym z arabskich statków przypłynął na wyspę słynny Sindbad z „Baśni tysiąca i jednej nocy”. Po Persach wyspą zainteresowali się Portugalczycy – ich bytność z łatwością da się dostrzec w architekturze Stone Town. W XVII w. Omańczycy wypędzili portugalskich kolonizatorów i rozkręcili handel z całym światem. Fortuny zdobywane na niewolnikach, kości słoniowej i goździkach sprawiły, że Said bin Sultan, władca Omanu, przeniósł tu stolicę z Maskatu. Dynastia Saidów zbudowała wiele okazałych budowli, które stoją do dziś. Do najciekawszych należy Pałac Cudów. To pierwszy budynek z elektryczną windą w całej Afryce Wschodniej. W pałacu księżniczki Salme w Mtoni mieszkał liczący setki kobiet harem sułtana. W Starym Forcie odbywał się dotąd kultowy festiwal Sauti za Busara.
Zanzibar. Stone Town
Stone Town – dzielnica miasta Zanzibar – w 2000 r. zostało wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. To labirynt uliczek tak wąskich, że mieści się w nich skuter lub pchana ręcznie dwukółka. Stoją wzdłuż nich kamieniczki pochodzące sprzed paruset lat. Jest coś niezwykłego w tej plątaninie ulic, gąszczu turystów i Zanzibarczyków. Wśród nich są uliczni sprzedawcy kokosów dafu i chleba, uczniowie oraz kobiety okryte czarnymi buibui (zanzibarskimi czadorami). Kiedy tracimy orientację - szukajmy oceanu. Azymut? Bryza morska. W razie problemów wystarczy zapytać o drogę do Pałacu Cudów. To jeden z kilku punktów orientacyjnych w mieście. Wysoki budynek, zbudowany przez sułtana Bargasza u schyłku XIX w., do dziś zdobi brzeg zatoki. Pałac Cudów można zwiedzać. Warto pójść na najwyższe piętro, na taras, i spojrzeć na panoramę miasta. Widok zapiera dech w piersiach. Wieże minaretów i katedr, płaskie dachy wysokich kamienic, palmy i… ocean. Jak okiem sięgnąć – wielka, cudowna, kojąca woda. Po odwiedzinach w Pałacu Cudów warto pójść na Jaws Corner. To niewielki placyk z palmą, pełen mężczyzn w białych galabijach, zwanych tu kanzu. Gromadzą się, żeby zagrać w planszówkę keram, zjeść lukrowanego pączka od korpulentnej „mamy” i napić się kawy w drobnej filiżance za sto szylingów – zamiast espresso w kafejce za trzy tysiące.
Zanzibar. Pieprz i wanilia
Goździki, cynamon, imbir, kardamon, kurkuma, gałka muszkatołowa, pieprz i wanilia to najważniejsze towary eksportowe wyspy. Można ich posmakować podczas wycieczki na farmę przypraw. Niejednemu podróżnemu kręciło się w głowie tak od zapachów, jak i zagadek: Dlaczego ananas nie rośnie na drzewie? Czy gałka i imbir to afrodyzjaki? Gdzie suszy się goździki? Oraz co wspólnego ma maść tygrysia z cynamonem? Zanzibarczycy namiętnie używają przypraw i warto spróbować ich lokalnej kuchni. W Stone Town najlepiej pójść najpierw na lunch do Lukmana, a wieczorem na widowiskowy grill w ogrodach Forodhani przy Pałacu Cudów. Lukman to mała restauracja prowadzona przez kilku mężczyzn. Jest czysta, bezpieczna i fascynująca. Stołuje studentów tutejszego uniwersytetu SUZA, europejskich wolontariuszy i ekspatów – turyści zaglądają tu niezwykle rzadko. Szkoda, bo za niewielką kwotę spróbuje się tu wszystkiego, co jadają wyspiarze: mchichy – tutejszego szpinaku z cebulą i pomidorami, czerwonej fasoli w mleczku kokosowym, ośmiorniczki w sosie, grillowanych kalmarów, głęboko smażonych rybek, wołowiny w bulionie, placków czapati, ryżu biryani i pilawu. Posiłek popije się tradycyjnym, brunatno-bordowym sokiem tamaryndowym.
Zanzibar. Dom Freddiego Mercury'ego
Może nie każdy trafi na placyk z kawą czy do Lukmana, za to zdecydowanie że łatwiej odnaleźć (domniemany) dom urodzin Freddiego Mercury’ego. Czyli Farrokha Bulsary. Mieści się na ulicy Shangani obok sklepu z pamiątkami. Ojciec słynnego wokalisty zespołu Queen pracował jako księgowy w Pałacu Cudów. Choć jego rodzina przybyła na Zanzibar z Indii, we krwi Freddiego płynęła perska krew. Urodził się w Stone Town w 1946 r., aby po dziewięciu latach wyjechać do szkoły z internatem i na wyspę nigdy nie powrócić... Stąd kilkuminutowy spacer zaprowadzi pod dom Tippu Tipa, między włoską knajpą Amore Mio a najstarszym hotelem na Zanzibarze, Africa House. Pyszna niegdyś kamienica teraz chyli się ku upadkowi – zamieszkują ją czynszowi lokatorzy. Tippu Tip, najpotężniejszy na wyspie handlarz niewolnikami, dwieście lat temu trzymał tu w lochach stłoczonych na sprzedaż ludzi.
Zanzibar. Gdzie na plażę? Ciekawe adresy
Najpiękniejsze białe plaże są w Matemwe w okolicy Sunshine Hotel. Szerokie, długie, z bezkresnym oceanem.
Mrembo (w suahili „piękna”) – naturalne spa celebrujące kulturę suahili (www.mrembospa.com).
Dada (w suahili „siostra”) – nazwa NGO, które aktywizuje zanzibarskie kobiety. Wyplatają one koszyki, robią naturalne mydła i olejki, egzotyczne przetwory. Produkty te sprzedaje sklep na ulicy Hurumzi (www.dadazanzibar.net).
Sasik – NGO, w którym tutejsze kobiety szyją najpiękniejsze na całym archipelagu narzuty i poszewki; sklep na Gizenga Street.
Plaża przy Livingstone Beach Restaurant – miejscowi ćwiczą tu capoeirę i akrobatykę.
Targ Darajani – owoce, warzywa, przyprawy, ryby i mięso.
Zanzibar. Wiza, waluta
Wizę kupuje się na lotnisku, 50 USD. 1000 TZS to niecałe 2 zł. W hotelach można płacić kartą, pobierana jest jednak prowizja 5%. W innych miejscach lepiej płacić szylingami.
Aktywności
Dostępne są za pośrednictwem każdego hotelu: Spice Tour (czyli szlakiem przypraw); snorkeling i nurkowanie w Mnemba Marine Reserve; Safari Blue (wycieczka łodziami po zatoce Menai z odpoczyn-kiem i lunchem na maleńkiej wysepce); wycieczka łodzią na Prison Island do żółwi-gigantów; kitesurfing.
Wycieczka na Pembę i Mafię
Flora i fauna Pemby (40 kilometrów na północ od Zanzibaru) od lat fascynuje badaczy. Turyści zaglądają tu rzadko. Mieszkańcy Pemby uprawiają goździki i trudnią się rybołówstwem.
Mafia (160 kilometrów na południe) to wysepka, którą otaczają zachwycające rafy koralowe z największą atrakcją okolicy, rekinami wielorybimi – najłagodniejszymi rekinami świata, z którymi można pływać. Między wyspami kursują promy i taksówki powietrzne (Coastal, ZanAir).
„Karibu”
Zanzibarczycy mają wyjątkową urodę – między innymi dzięki zawiłej historii. W większości muzułmanie, wyspiarze są łagodni i radośni, niezwykle serdeczni i gościnni. Nigdy, nawet przez maleńką chwilę, nie dali mi odczuć, że jestem intruzem. Owszem, funkcjonowałam jako mzungu – biała, czyli inna – ale moją inność Zanzibarczycy witali szerokim uśmiechem. Nic dziwnego – ich najważniejszym słowem jest „karibu”. Zapraszam.