Fatalne warunki pogodowe sprawiły, że ze swoich wypraw najpierw zrezygnował Brytyjczyk Tim Emmett, później uczestnicy wyprawy Polskiego Himalaizmu Zimowego. Polacy mieli w planie zdobywać Lhotse (8516 m). Załoga Andrzeja Bargiela miała nadzieję, że sytuacja poprawi się jak najszybciej. Największym problemem jest serak - wiszący lód skutecznie uniemożliwił akcję. Nasz himalaista podjął ostateczną decyzję o odpuszczeniu, o czym poinformował na Facebooku.
NA TEMAT:
Jesteśmy w bazie pod Everestem (8848 m) już trzeci tydzień. Warunki w tym roku są bardzo trudne. Monsun się przedłuża, często pada śnieg i deszcz. Podczas lata poziom zamarzania był bardzo wysoki i lodowiec jest w tragicznym stanie, jest w nim mnóstwo szczelin. Największym problemem jest serak wiszący 800 metrów nad lodowcem, ma 50 m wysokości, 30 m długości i jest odczepiony od właściwego lodowca. Poruszanie się pod nim jest bardzo trudne. Ja tego ryzyka nie akceptuję, serak może spaść w każdej chwili i to zatrzymuje nas przed działaniem. Próbowaliśmy przeczekać ten okres, wtedy moglibyśmy uruchomić działania. Niestety jesteśmy tu bardzo długo, nie ma progresu w akcji górskiej i w aklimatyzacji. Kończymy, bo to jest najbardziej rozsądne. Niestety czasem tak jest, że trzeba szacować ryzyko i jeżeli jest za duże powiedzieć „stop”. Dziękuję członkom mojej ekipy, wszystkim, którzy wierzą i wspierają ten projekt, zwłaszcza sponsorom i partnerom.
ZOBACZ TEŻ: Tomek Mackiewicz - górski anarchista. Wywiad z Dominikiem Szczepańskim
Ze szczytu najwyższej góry świata zjeżdżano już kilkukrotnie. W 1996 roku bez użycia butli z tlenem na szczyt wszedł Włoch Hans Kammerlander. Zjechał z Mount Everstu z odpinaniem nart. Pierwszego pełnego zjazdu (bez odpinania nart) dokonał w 2000 roku Słoweniec Davo Karničar. Jednak korzystał wtedy z tlenu z butli. Andrzej Bargiel chciał jako pierwszy w historii wejść na szczyt i zjechać bez dodatkowego tlenu. Liczymy na sukces kolejnym razem. Przypomnijmy, że zjazd z K2 (8611 m) też udał się dopiero za drugim podejściem.