O tym jak Norwegia działa na zmysły – nie tylko wzroku ale i podniebienia – przekonał się latem tego roku Robert Makłowicz, którego program „Makłowicz w podróży” odwiedził krainę fiordów. O tym co gotował na norweskim wybrzeżu, co szczególnie podbiło jego podniebienie można będzie się dowiedzieć w czterech najbliższych odcinakach programu. Premiera pierwszego z nich w najbliższą niedzielę 29 września, kolejne w październiku.
Norwegia słynąca ze spektakularnych fiordów i dzikiej natury w ostatnich latach zyskuje także sławę na kulinarnej mapie świata. Dowodzi tego już trzykrotne zwycięstwo norweskich kucharzy i szefów kuchni w prestiżowym konkursie kulinarnym Bocuse d'Or. Kluczem do sukcesu obok najwyższego kunsztu kulinarnego jest wykorzystanie norweskich, naturalnych produktów pochodzących z krystalicznie czystych fiordów i ekologicznych upraw. To dzięki temu połączeniu w stolicy kraju Oslo, słynącej z doskonałych kucharzy, już trzy restauracje zostały wyróżnione gwiazdkami Michelin’a.
Spiżarnia natury
Łagodny klimat u wybrzeży Norwegii, ciepły prąd zatokowy Golfsztrom, czysta przyroda tworzą fantastyczne warunki do eko-upraw i eko-hodowli. Wszystko co tutaj rośnie – począwszy od jagód, poprzez ryby i skorupiaki, a skończywszy na zwierzętach hodowlanych wzrasta wśród nienaruszonej przyrody i dlatego zachowuje najwyższe wartości odżywcze i smak. Norwegia jest prekursorem eko-turystyki na świecie, rząd wspiera wszelkie inicjatywy służące ochronie środowiska naturalnego oraz rozwojowi małych firm, które wytwarzają ekologiczne produkty.
Czym morze bogate
Z norweską kuchnią najbardziej kojarzą się ryby. Niezwykle popularne, co zrozumiałe, jako że są one naturalnym bogactwem tego kraju i od wieków stanowią podstawę tutejszej diety. Norwegia należy do największych eksporterów ryb na świecie, a współcześni Norwegowie zjadają ich 34 kg rocznie (Polacy 12 kg). Do najpopularniejszych należą łosoś i dorsz. Soli się je, smaży, grilluje, gotuje, piecze, wędzi, marynuje... Serwowane są w formie klopsików, puddingów, kotletów, a przede wszystkim zupy – występującej w niezliczonych regionalnych odmianach, z których najbardziej znana jest bergeńska zupa rybna. Pisząc o rybach nie sposób nie wspomnieć o sztokfiszu – suszonym dorszu, specjale kuchni norweskiej. To na jego bazie przygotowuje się narodową potrawę Portugalii bacalau, której Robert Makłowicz próbował na nabrzeżu Bryggen, zabytkowej części Bergen. Bogactwo norweskich wód to także wspaniałe owoce morza: krewetki, ogromne kraby królewskie, a także małże, ostrygi, homary, przegrzebki. Każdy kto lubi dary morza może się w Norwegii poczuć jak w raju. Sam cesarz Wilhelm zachwycał się rybną kartą dań, dwa jego ulubione dania: łososia w czerwonym winie i langustynki z dzikim czosnkiem niedźwiedzim Robert Makłowicz odtworzył w ulubionym hotelu cesarza w Balestrand nad Sognefjordem.
Nie samą rybą człowiek żyje
Tereny zdatne do uprawy roli zajmują jedynie 3% powierzchni Norwegii. Mieszkańcy dolin przez wieki zajmowali się zatem wypasem zwierząt. Owiec, kóz, a na północy oczywiście reniferów. W regionie fiordów kucharz-podróżnik zaproponował własną wersję tradycyjnej potrawy jaką są suszone baranie żeberka, podawane tradycyjnie w Wigilię. W wersji pana Roberta zostały ugotowane z dodatkiem liści brzozy.
Na szczególną uwagę zasługują słynne, zachwalane przez koneserów norweskie sery, w smaku całkowicie odmienne od tych dobrze nam znanych, a wśród nich szczególne sery brązowe. Należy do nich popularny ser brunost, wytwarzany według starej receptury ze zsiadłego mleka, głównie koziego. W smaku charakteryzuje się wyjątkową nutką karmelu. Ser ten stanowi ulubiony dodatek do kanapek, często posmarowanych dodatkowo dżemem. Tego typowo norweskiego sera polski kucharz spróbował w Undredal, nad Aurlandsfjordem, gdzie nadal produkuje się go w tradycyjny sposób.
Jeśli jedzenie to i picie
Polski kucharz-podróżnik odwiedził także region Hardanger, popularnie nazywany „sadem Norwegii”. Warto być tutaj wiosną, wówczas feerią barw rozkwitają drzewa owocowe, co
w otoczeniu surowych i monumentalnych fiordów sprawia niebywałe wrażenie. Tutaj też, zgodnie z norweską proekologiczną polityką, wytwarza się przetwory owocowe oraz produkuje cydr. Niskosłodzony, naturalny cydr przypadł panu Robertowi do gustu, a jeszcze bardziej jego podniebienie zachwycił aquavit - tradycyjna norweska wódka wyrabiana z ziemniaków, z dodatkiem kminku i ziół. Jej odmiana o nazwie Løiten Linie dojrzewa w opracowanym ponad sto lat temu procesie, który obejmuje podróż statkiem w dębowych beczkach. W ten sposób aquavit Linie przekracza dwukrotnie równik i dopiero wtedy jest gotowy do spożycia. Na etykiecie można znaleźć trasę odbytej podróży. Skål! Na zdrowie.
Odcinki programu „Makłowicz w podróży”, Norwegia, w dniach: 29 września oraz 6, 13 i 20 października, TVP 2, godzina 11:30.
NA TEMAT: