W niedzielę 15 marca, zgodnie z rozporządzeniem Prezesa Rady Ministrów, wszystkie międzynarodowe połączenia lotnicze zostały wstrzymane. Tysiące Polaków przebywających za granicą miały problem z powrotem do domu. Rząd w porozumieniu z Polskimi Liniami Lotniczymi PLL LOT uruchomił program #LotDoDomu. Na stronie LOT-u znalazła się informacja, że ceny za rejs wahają się od 400 do 800 zł na terenie Europy i od 1,6 tys. do 2,4 tys. zł za przelot z innych regionów świata. Tymczasem w mediach społecznościowych turyści skarżyli się, że realne ceny są dużo wyższe. Przewoźnik tłumaczył, że to przez usterkę jednego z kanałów sprzedażowych. – Osoby, które przepłaciły, przepraszamy i zachęcamy do wypełnienia formularza reklamacyjnego – wyjaśniał p.o. rzecznika LOT-u Michał Czernicki.
Tymczasem okazuje się, że program #LotDoDomu nie był jedynym możliwym do wdrożenia rozwiązaniem. Jak ustaliła dziennikarka RMF FM, Polska miała możliwość skorzystać z unijnego mechanizmu ochrony cywilnej. W ramach programu Bruksela zwraca każdemu państwu 75% kosztów za przelot, a pasażerowie lecą za darmo. W mechanizmie Unii Europejskiej tkwi jeden haczyk, kolidujący z rozporządzeniem premiera. Program może być realizowany pod warunkiem, że z rejsu mają możliwość skorzystać też inni obywatele UE.
Na unijny mechanizm zdecydowały się do tej pory m.in. Niemcy i Austria. Jak zapewnia źródło w Komisji Europejskiej, cytowane przez RMF FM, Polska może w każdej chwili aktywować program.
Zobacz też: Mamma mia! Czyli cała prawda o włoskiej kwarantannie
NA TEMAT: