Powódź w Tajlandii przybiera rozmiary większe niż się spodziewano. Wiele wskazuje na to, że Bangkok, który początkowo miał uniknąć podtopienia, zostanie zalany. Mieszkańcy, nie czekając na przerwanie tam chroniących stolicę, rozpoczęli ewakuację z miasta.
Rząd Tajlandii ogłosił najbliższe dwa dni i poweekendowy poniedziałek dniami wolnymi od pracy. Tysiące mieszkańców Bangkoku próbuje to wykorzystać uciekając na ten czas przed powodzią na bezpieczne południe kraju. Kataklizm spowodował jak dotąd śmierć ponad 360 osób, głównie w prowincji Ayutthaya. Chcąc chronić siedmiomilionową stolicę, władze skierowały wody na okoliczne tereny, jednak mimo to doszło do podtopień przedmieść i niżej położonych dzielnic. Nie jest pewne, czy wytrzymają trzy kluczowe tamy, które jak dotąd broniły centrum Bangkoku przed falą powodziową. Gdyby tak się stało, woda na ulicach miasta może sięgać nawet 1,5 metra. Dlatego też ta część mieszkańców Bangkoku, która nie wybrała ewakucji, buduje prowizoryczne zapory z betonu i worków z piaskiem.
NA TEMAT:
Jak informuje Ambasada RP w Bangkoku, w prowincjach dotkniętych powodziami pojawiły się braki wody pitnej i podstawowych produktów spożywczych. Jednocześnie ambasada odradza polskim turystom podróżowanie do Bangkoku i wszystkich 26 dotkniętych powodzią prowincji. Ponadto dodaje, że w związku z powodzią zamykana jest większość atrakcji turystycznych, a dostęp do nich – zwłaszcza tych położonych nad rzeką Chao Phraya - może być utrudniony. Można jednak wykorzystywać główne lotnisko Bangkoku Suvarnabhumi (funkcjonuje ono bez zakłóceń) do transferów do głównych regionów turystycznych kraju jak Chiang Mai, Pattaya, wyspa Phuket, czy Koh Samui, gdzie panują normalne o tej porze roku warunki pogodowe.
Najwyższa fala powodziowa w Bangkoku spodziewana jest w dniach 27-30 października
Zdjęcia z powodzi w Bangkoku: