K2 jest ostatnim niezdobytym zimą ośmiotysięcznikiem. To również druga pod względem wysokości góra świata. Pod koniec grudnia grupa polskich himalaistów ruszyła do Pakistanu, by podjąć próbę zdobycia wierzchołka. Mają czas do końca zimy, czyli do 20 marca.
Wśród członków wyprawy jest Denis Urubko, doświadczony himalaista rosyjskiego pochodzenia, zdobywca Korony Himalajów i Karakorum. W 2015 przyjął polskie obywatelstwo.
NA TEMAT:
Samotna próba Urubki
W sobotę 24 lutego na oficjalnym profilu Polskiego Himalaizmu Zimowego pojawił się komunikat, że Urubko opuścił bazę, nie informując o zamiarach kierownictwa wyprawy.
Według Janusza Majera, szefa programu Polskie Himalaje, popchnęło go przekonanie, że zima kończy się wraz z końcem lutego. Postanowił podjąć samodzielną próbę, by wejście zostało uznane za zimowe.
Jego decyzja nie została dobrze przyjęta przez zespół. Członkowie wyprawy mają żal do Urubki za niezespołowe zagranie. – Nikt nie powie, skoro poszedł, to niech umiera. Jesteśmy zespołem i mamy obowiązek przynajmniej próbować zabezpieczyć jego wyjście. On tego nie wziął pod uwagę i o to mamy pretensje. A co będzie, jeśli złamie nogę? – powiedział w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” Krzysztof Wielicki. Podkreślił również, że dla niego sytuacja jest szczególnie przykra, ponieważ Denis to jego przyjaciel.
Zespół postanowił zabezpieczyć próbę Urubki, ale nie zmieniono pierwotnych planów, które zakładają ataki szczytowe na początku marca. Mirza Ali Baig, pakistański himalaista, również skrytykował decyzję Urubki. Samodzielną próbę zdobycia K2 zimą nazwał w rozmowie z BBC samobójczą.
Urubko nie zabrał ze sobą radiotelefonu, nie było więc z nim kontaktu. Informacje pojawiły się dopiero dziś. Pierwszy komunikat głosił, że Urubko rozpoczął schodzenie, drugi, że dotarł z powrotem do bazy.
Bunt w obozie?
W rozmowie z Rzeczpospolitą Krzysztof Wielicki przyznał, że choć Denis nie zapowiadał podjęcia samotnej próby zdobycia szczytu, część zespołu już wcześniej zakładała taki scenariusz.
Przypomnijmy, że na początku lutego Urubko opublikował na swoim blogu wpis, w którym krytykował swoich współtowarzyszy i poddawał w wątpliwość powodzenie wyprawy.
Wielicki dodał, że Urubko był rozczarowany postawą Adama Bieleckiego, który nie zdecydował się na wspólne wyjście. Warunki pogodowe nie były sprzyjające, Bielecki uznał więc opuszczenie obozu za zbyt ryzykowne.
Sytuację skomentował również psycholog i były instruktor ratownictwa górskiego – Tomasz Kozłowski. W TVN24 wyraził swoje obawy, że decyzja Urubki wpłynie negatywnie na morale zespołu. – Jego decyzja może być postrzegana w ten sposób, że do tej pory wszyscy pchali piłkę do bramki, a on nagle ją zabrał, strzela gola i jest zwycięzcą – tłumaczył.