W środku czuć jeszcze farbę. Jej zapach wypełnia przestronne sale i wzmaga wrażenie świeżości, które tworzą białe, puste ściany. W czerwcu zawiśnie na nich sztuka współczesna. Wtedy też nastąpi oficjalne ponowne otwarcie Pawilonu Czterech Kopuł. Wybudowano go przed wiekiem razem z Halą Stulecia. Z biegiem lat mocno podupadł, ale w związku ze zbliżającym się świętem kultury przeszedł gruntowny remont. Teraz jego wnętrze to istna tabula rasa. Wyobraźnię rozpalają pomysły, jakie obrazy, rzeźby i instalacje mogłyby wypełnić tę białą przestrzeń. Jest cicho i spokojnie, ale już czuć, że niedługo będzie się tutaj działo.
Wiosna
– Szkoda, że nie przyjechaliście w sobotę. Mieliśmy tu 30 tysięcy ludzi! – chwali się Maja Zabokrzycka, koordynatorka Infopunktu Nadodrze. Podczas Nocy Nadodrza galerie, sklepiki, kawiarnie i pracownie otwarte są do późna i przygotowują specjalne atrakcje. – Do pana, który robi pieczątki, w kilka godzin zajrzało tyle ludzi, ile normalnie widzi się przez pół roku – dodaje Maja.
Najbliższa edycja szykuje się już w maju równolegle z Nocą Muzeów. Rozkładam mapkę dzielnicy, na której zaznaczono warsztat krawiecki, sklep z rękodziełem, galeriokafejkę i mnóstwo innych adresów, pod które warto zajrzeć.
– Gdybyśmy taką mapę narysowali dekadę temu, byłoby na niej może pięć punktów – mówi Maja. Nadodrze uchodziło wówczas za dzielnicę biedną i szemraną. Od kiedy zaczęli działać tu artyści, zrobiło się bardziej kolorowo. Rozmawiamy w infopunkcie przy ulicy Łokietka. Miasto widziało to miejsce jako informację turystyczną, ale aktywistom udało się przekonać władze, że potrzebna jest też przestrzeń na wystawy i debaty.
Pomysł najwyraźniej się przyjął, skoro niedawno został niejako skopiowany na większą skalę. Przy Świdnickiej, głównej ulicy wiodącej na wrocławski Rynek, po 20-letniej przerwie otwarto kultowy bar Barbara. Wciąż jest tu gastronomia, ale teraz to przede wszystkim centrum informacyjne Europejskiej Stolicy Kultury. To najlepsze miejsce do tego, by zacząć kulturalne spotkanie z Wrocławiem. Urządzono je z gustem i pomysłem. Pietruszkową zupę jemy, siedząc na krzesłach-eksponatach wystawy polskiego wzornictwa. Można przyjść na jedno z wydarzeń specjalnych – przestrzeń daje się zaaranżować na konferencję czy spektakl – lub po prostu wpaść, by zasięgnąć informacji o zbliżających się imprezach.
Cały artykuł o Wrocławiu przeczytasz w marcowym wydaniu miesięcznika „Podróże”.