Prawie 450 kilometrów, jakie mamy przebyć nie najlepszymi drogami, nie napawa mnie optymizmem. Do tego prognoza pogody na weekend: śnieg, deszcz ze śniegiem i temperatury bliskie zeru. Zawsze tak jest, że gdy człowiek zaplanuje sobie weekendową jazdę po jednych z najbardziej malowniczych dróg w Polsce (po Bieszczadach, nie koszmarnej drodze Warszawa – Rzeszów), to wszystko musi iść źle.
Po wielu godzinach, pogrążony w czarnych jak ta noc myślach, z deszczem i śniegiem na karku, dojeżdżam na miejsce. Sosnowy Dwór, w miejscowości Krzywe niedaleko Wetliny, tonie w ciemnościach. Rozpakowuję się (przynajmniej bagażnik jest spory) i idę spać. Jak to mówiła Scarlett O’Hara: „pomyślę o tym jutro”.
Rano miła niespodzianka. Nad górami, zza chmur wychodzi słońce. Jest sucho, po śniegu ani śladu. Wieje straszny wiatr, ale jest +15 stopni, dużo przyjemniejsze niż wczorajsze -1, przez które ślizgałem się jak Bambi na lodzie. Częstując mnie śniadaniem, Piotr i Iza, moi gospodarze, opowiadają, że niedawno gościli zlot klubu Mazdy Mx5. Przygotowali dla nich specjalny rajd po okolicy: 160-kilometrową trasę Wielką Pętlą Bieszczadzką, z różnymi charakterystycznymi miejscami do sfotografowania. Przejechanie jej zajmowało uczestnikom średnio 3-4 godziny. Wyzwanie przyjęte!
Trasę pokonałem ostatecznie w 3 godziny... Rekordu nie ma, bo parę fajniejszych odcinków przejeżdżałem parę razy, rozkoszując się samą jazdą.
NA TEMAT:
Wielka Pętla Bieszczadzka przebiega aż przez cztery parki krajobrazowe, fot. Błażej Żuławski
Wielka Pętla Bieszczadzka
Posiada co prawda jedną wadę, ale poza tym – same zalety. Wielka Pętla Bieszczadzka znajduje się bowiem, jak sama nazwa wskazuje w Bieszczadach, do których dojazd może zająć nawet do 8 godzin i stanowi wyprawę samą w sobie. Jednak na miejscu okoliczne pejzaże i przede wszystkim kręte, równe drogi rekompensują trudy żmudnej podróży z ciężarówkami przez mało ekscytujące miejsca na „R” takie jak Radom i Rzeszów.
Za punkt startowy uważa się Lesko, a na Wielką Pętlę Bieszczadzką składają się następujące drogi, nadające się zarówno na rowerowe, jak i samochodowe wycieczki. Droga wojewódzka nr 893: Lesko – Hoczew – Baligród – Cisna, droga nr 897 Cisna – Wetlina – Ustrzyki Górne (z odbiciem w stronę Wołosatego), potem droga wojewódzka nr 896 Ustrzyki Górne – Smolnik – Czarna Góra – Ustrzyki Dolne, i powrót drogą krajową nr 84 do Leska.
Odcinek Wielkiej Pętli Bieszczadzkiej z Wetliny do Ustrzyk Górnych, fot. shutterstock.com
Wielka Pętla Bieszczadzka jest jedną z największych atrakcji Bieszczad. Oferuje nie tylko piękne widoki, ale także naprawdę solidne wrażenia zza kierownicy, zapewniając wszystko: od szybkich otwartych zakrętów, które można pokonać bez większego wysiłku, po ciasne, ślepe nawroty wystawiające nasze przednie opony na próbę męstwa. Szczególnie jeśli dorzucimy do Wielkiej Pętli Bieszczadzkiej trasę słynnego wyścigu górskiego Załuż – Wołoska (droga nr 28).
W górach oczywiście kuszą także przepiękne szlaki spacerowe. Ze względu na odległość od Polski centralnej, nie warto wybierać się tu na jeden dzień. Bieszczady jako region wysoce turystyczny (ale nieprzeładowany ludźmi) oferują wszelkiego rodzaju kwatery, w praktycznie każdym pułapie cenowym.
Jedzenie w Bieszczadach
Na jedzenie warto natomiast zatrzymać się już na miejscu – karczma W Starym Siole w Wetlinie w odróżnieniu od większości przydrożnych lokali tego typu serwuje naprawdę fenomenalne, świeże i regionalne jedzenie, przy akompaniamencie wybornych win ze specjalnie wybudowanej przez właścicieli fachowej piwnicy i piw z małych regionalnych browarów. Właściciele kuszą wszystkich mieszczuchów zgoła niebiesiadnym repertuarem koncertów jazzowych (www.staresiolo.com).
A, i jeszcze jedno. W Bieszczadach spotkacie wielu autostopowiczów, w dobrym tonie jest podwożenie ich. Tym z was, którzy wcielają się akurat w Burta Reynoldsa, może nawet trafić się gorąca Sally Field.