Szczecin to miasto labirynt – mówi mi Przemek Głowa. Chyba trafiłam na odpowiedniego człowieka. Przemek to w Szczecinie osobowość. Gdziekolwiek wejdziemy, Głowa najpierw przez dobre pięć minut wita się ze znajomymi. Bałaganiarskie dready, fantazyjnie przycięta broda i wąsy. Wiele lat spędziłem na ulicy, stąd znam Szczecin jak własną kieszeń. Głowa zajmował się handlem przygranicznym, pracował w Książnicy Pomorskiej, gdzie siedział i czytał wszystko, co mu wpadło w ręce. Oprowadzał też po schronie przeciwatomowym znajdującym się koło dworca.
Jedziemy na północ miasta. Przystanek pierwszy – wieża Bismarcka. Piękny bukowy las, a w środku szeroka, ozdobiona klasycystycznymi kolumnami wieża. Kiedyś dach ozdabiały wielkie orły, ale obecnie walają się gdzieś po zboczach. Obiekt nie jest zabezpieczony – opowiada Przemysław Głowa. Jest to mauzoleum na cześć kanclerza. W tym czasie na całym świecie, w niemieckich koloniach w Afryce powstawały pomniki na cześć niemieckich bohaterów. Schodzimy na dół, po drodze mijamy wysoki budynek z maleńkimi otworami. Takich schronów jest w Szczecinie dużo. W Policach, niegdyś dzielnicy Szczecina, szwendamy się po terenach byłej fabryki benzyny zasilającej między innymi Luftwaffe. Mijamy ogromne betonowe zbiorniki na paliwo, spalarnię węgla, z którego produkowano benzynę, w oddali miga nam postać mężczyzny. Pewnie jakiś naukowiec – kwituje Głowa.
Labirynt Historyczny - poniemieckie atrakcje Szczecina
Początki historii Szczecina są słowiańskie. W X wieku był lennem Mieszka I, rządziła nim dynastia Gryfitów. Ale potem Szczecinem zarządzali kolejno Szwedzi, Prusacy, a nawet Francuzi. „Od XIV wieku mieszkańcy Szczecina mówili po niemiecku, ale woleli mieć króla szwedzkiego niż elektora brandenburskiego. Poczucie niezależności istniało, ale nigdy nie wytworzył się odrębny naród”, tłumaczy Głowa. W drugiej połowie XIX wieku miasto wchodzi na drogę gwałtownego rozwoju. Nadburmistrz Herman Haken inicjuje przebudowę układu urbanistycznego miasta, wprowadza ronda, budowę reprezentacyjnego nadbrzeża nazywanego tarasami Hakena, cmentarz, bibliotekę. Jego następca Friedrich Ackerman kontynuuje dzieło aż do 1931 roku. Przed II wojną światową Szczecin jest miastem niemieckim, po wojnie – polskim. Tak postanawia wielka trójca w Jałcie. Jak to się robi? Jak zmienia się tożsamość miasta? Na miejsce Niemców sprowadza się Polaków z Kresów Wschodnich oraz Polski centralnej. Czeka ich miasto zniszczone, rozbierane na części i wywożone na odbudowę Warszawy. Tarasy Hakena zamienia się w Wały Chrobrego, na ulicach triumfuje zwycięstwo, wyzwolenie, Stalin i żołnierz polski. „O Hakenie usłyszałam pierwszy raz w latach 90.”, opowiada Ewa Koś, szczecinianka od urodzenia. „Za czasów niemieckich Szczecin miał wspaniałych twórców, muzyków, architektów. To było miasto z wielką wizją”. „Do niedawna historia Szczecina dostępna była tylko w języku niemieckim. Dopiero teraz powstają polskie opracowania i przewodniki. Otwiera się obiekty do tej pory niedostępne. Wciąż jest wiele do odkrycia. Na przykład tereny wokół portu, który był do lat 80. chroniony jako strefa przygraniczna”, dodaje Głowa.
Szczecin Ezoteryczny - spacer po cmentarzu
„Wizyta na szczecińskim cmentarzu to obowiązek”, przekonuje Głowa. Poddaję się, mimo że nie przepadam za cmentarzami. „Zobaczysz, spodoba ci się. To nie jest cmentarz, lecz ogromny park miejski. Trzeci co do wielkości w Europie”. No pięknie, nie ma to jak trzecia co do wielkości trauma. „Regulamin cmentarza był tak szczegółowy, że określał nawet rodzaj kamienia, który mógł być wykorzystany do budowy nagrobków, tak żeby komponował się z kolorem kory pobliskich drzew”, nie poddaje się Głowa. Jak dobrze, że dałam się namówić. Mimo że cmentarz pełen jest nagrobków, jego rozplanowanie, intymne zakątki odgrodzone żywopłotami, stawy, dzikie łąki wywołują poczucie przebywania w wielkim ogrodzie. Rośnie tu 415 gatunków drzew i krzewów, mieszkają tu kuny, jenoty i dziki. „Oryginalnie w tafli wody miały się odbijać pobliskie drzewa”, mówi Głowa, gdy przechodzimy koło stawu z wielką hałasującą fontanną pośrodku. „Założenie było mistyczne, niestety późniejsze rządy zdeformowały pierwotną ideę”. W powrotnej drodze rozprawiamy o poniemieckim wojskowym szpitalu z lat trzydziestych XX wieku, który został zbudowany na planie swastyki. „Oryginalny kształt został zmieniony przez dobudowywane pawilony”, wyjaśnia Głowa. Niesamowite, brzmi trochę jak legenda miejska. Sprawdzam potem na Google Maps, skrzydła są rzeczywiście nieregularne, ale kształt swastyki zauważalny. Oryginalny plan zakładał trzy skrzydła i wejście w miejscu czwartego. „Szpital to jeszcze nic. Słyszałaś o teorii, że ronda Sprzymierzonych, Odrodzenia i Grunwaldzkie ułożone są na planie konstelacji Oriona?”, zadaje ostateczny cios Głowa. Okazuje się, że kilka lat temu małżeństwo astrologów Małgorzata i Edward Gardasiewiczowie odkryli analogię pomiędzy rondami i piramidami na płaskowyżu Giza w Egipcie. Nil leży w relacji do piramid tak jak trzy gwiazdy konstelacji Oriona względem Drogi Mlecznej. W tym układzie Odra jest jak Droga Mleczna. Nie mam więcej pytań.
PrzewodnikJeśli chcesz poznać najskrytsze tajemnice Szczecina, zadzwoń do przewodnika miejskiego Przemka Głowy (tel. 0696 383 039). Można go też spotkać w knajpie Pod Sukniami albo siedzibie Teatru Kana na placu św. Piotra i Pawła 4/5. |