Wożenie nart w samochodzie to już zanikający zwyczaj. Ani to bezpieczne, ani wygodne, no i jeszcze tapicerkę można pobrudzić lub rozerwać. Zresztą w wielu krajach jest to źle widziane przez policję, wprawdzie zezwalającą na to, ale wyczuloną, czy na pewno narty są dobrze zabezpieczone i schowane do pokrowców. Dużo lepszym pomysłem jest transport naszych desek na zewnątrz samochodu.
Magnes czy szczęki?
Najtańszy patent to magnetyczne uchwyty, których ceny zaczynają się już od 100 zł. Rozwiązanie proste i łatwe w obsłudze, choć nie zamontujemy ich na plastikowych czy szklanych szyberdachach, ani na dachach wypukłych lub wyklepanych po dachowaniu. Czy tego typu niewielki uchwyt utrzyma narty? Jeśli dobrze go założymy i nie będziemy przeciążać, powinien.
Minusem jest mocowanie magnesów – ważne jest, aby dokładnie oczyścić zarówno dach, jak i stopkę uchwytu, w przeciwnym razie mogą się odczepić, a piasek z błota porysuje lakier (aby tego uniknąć, droższe wersje mają na stopce specjalną folię).
Bardziej niż magnesom (które łatwo oderwać) można zaufać uchwytom, zwanym „szczękami” lub „krokodylkami”. Wyłożone gumową osłoną, mają jedną część na stałe przymocowaną do belek bazowych, drugą ruchomą, służącą do blokowania włożonego sprzętu. Największe z takich bagażników pozwalają na przewożenie sześciu par nart albo czterech snowboardów. Podawane przez producentów informacje o ilości nart traktujmy jednak z dozą nieufności, jako że często dotyczą one klasycznych nart, dużo węższych niż carvingowe. Do tego wiązania carvingów są wyższe od klasycznych, więc żeby nie porysowały dachu, musimy mieć bagażnik o odpowiedniej wysokości.
Warto też sprawdzić, czy damy radę wpasować w bagażnik narty w pokrowcu (a dla ich dobra powinniśmy je tak wozić). Bagażniki uchwytowe to wydatek od 80 do 800 zł. Niestety są one dość niewygodne przy wysokich autach. Godne uwagi jest rozwiązanie zastosowane w modelach Thule Xtender czy Inno 945 Slider, w których bagażnik wysuwa się poza obrys dachu.
Inna możliwość, często stosowana w samochodach terenowych, a także w busach i autach mających pionowo opadający tył, to przymocowanie specjalnej wersji z uchwytami do tylnych drzwi i wożenie nart ustawionych pionowo. Łatwo będzie wyjąć sprzęt, ale trudniej dostać się do bagażnika. Do tego trzeba zamontować specjalną listwę na tablicę rejestracyjną i światła (jeśli je zasłoniliśmy).
Przewożenie nart w "trumnie"
Najwygodniej zamocować na dachu pudło z tworzywa sztucznego. Najczęściej mówi się o czymś takim box, choć powszechną nazwą jest też pak, albo ze względu na wygląd – trumna. Można z nich korzystać cały rok, a doceniają je zwłaszcza właściciele aut z małymi bagażnikami głównymi (do boxu można wrzucić także ubrania, buty itp.). Zaletą jest też bezpieczeństwo przewożonych rzeczy.
Kupno to wydatek od 500 do nawet 5000 zł, przy czym wybór jest naprawdę spory (najbardziej renomowani producenci to Thule, Fapa, Interpack czy Mont Blanc). Cena zależy nie tylko od wielkości, ale sposobu montażu, posiadanych „patentów”, długości gwarancji, no i materiału, z którego są wykonane (muszą być trwałe). W barwach zazwyczaj nie ma wyboru; boxy są albo czarne albo szare/srebrne.
– Ponieważ boxów nie kupuje się na jeden sezon, ale na dłużej, często zakładając je na różne samochody, lepiej zainwestować w lepszy jakościowo model – radzi Wojciech Zawada z firmy Interpack. I dodaje: – Częstym błędem jest kupowanie za krótkich modeli. Nie można ślepo wierzyć danym z katalogów – trzeba po prostu przymierzyć, czy narty się mieszczą.
Droższe boxy mają wzmacniane dno, dzięki czemu można je bardziej obciążyć, nawet do 75 kg, podczas gdy w pudła bez wzmocnień można załadować do 50 kg. Pojemność boxów wynosi od 300 do 600 litrów, zanim jednak ulegniemy pokusie kupienia jak największego, sprawdźmy w instrukcji naszego pojazdu, jaki udźwig ma dach. Trzeba wziąć pod uwagę nie tyko wagę naszego bagażu, ale również boxu. Poza tym długie modele mogą uniemożliwić podnoszenie klapy bagażnika, nie mówiąc o tym, że wiele z nich zakłóca odbieranie sygnałów GPS i zmusza do odkręcenia anteny radiowej.
Dużym udogodnieniem jest zamek centralny, otwierający od razu wszystkie, kilkupunktowe blokady. Praktyczne są boxy otwierane dwustronnie – zdarza się, że tylko z jednej strony można dostać się do auta. Pakując rzeczy, starajmy się najcięższe ułożyć pośrodku. Pasami (można je dokupić oddzielnie) mocujemy zawartość, aby nie latała po bagażniku.
Mocowanie nart
Bagażników typu box czy z uchwytami nie przymocujemy bezpośrednio do dachu – niezbędne są belki (bagażniki bazowe). I tu ważna sprawa! Zanim zaczniemy przeklinać, gdy nam przy mocowaniu na mrozie zmarzną ręce, lepiej już przy zakupie zwrócić uwagę, jak wygląda montaż. Najgorszym pomysłem są belki, które przykręca się zwykłym śrubokrętem lub kluczem imbusowym. Najlepiej sprawują się gałki „motylki” – łatwo nimi manipulować, no i można to robić w rękawiczkach. Coraz więcej jest też mocowań na specjalne zatrzaski, tzw. szybkie złącza, choć niektóre z nich wymagają użycia sporej siły.
Jazda z nartami
Jazda z ładunkiem na dachu różni się od tej z pustym, nieobciążonym dachem. Wiadomo, im silniejszy wiatr, tym większe opory. Producenci piszą w instrukcjach, jakiej prędkości nie należy przekraczać – lepiej tego przestrzegać. Nie chodzi wyłącznie o gorszy komfort jazdy (opory na kierownicy, większy hałas, rzucanie autem przy silnym wietrze), ale ryzyko poluzowania się mocowań (na wszelki wypadek czasem warto je sprawdzać). Bagażnik zwiększa też zużycie paliwa, choć pomimo większych gabarytów, lepiej i ekonomiczniej jeździ się z boxem niż z nartami w uchwytach. Powód? Box ma bardziej opływowe kształty, zaś narty wiezione bez żadnej osłony powodują niekorzystne zawirowania powietrza. Przy bagażnikach uchwytowych trzeba pamiętać, aby pakować narty dziobami do tyłu. Z kolei w przypadku boxów uwzględnijmy, że wystają one ponad dach – uważajmy, wjeżdżając np. na zadaszony parking.
Wypożyczenie bagażnika
Bagażniki do nart można kupić choćby w hipermarkecie, choć nie liczmy wtedy na sprzęt z najwyższej półki i bierzmy pod uwagę, że sprzedawca wcale nie musi być w temacie obeznany. Jeśli ma być to zakup na lata, lepiej udać się do specjalistycznego sklepu, który dodatkowo ma parking, abyśmy mogli zamontować na próbę interesujący nas bagażnik. Oczywiście powinniśmy podjechać samochodem, do którego bagażnik kupujemy, najlepiej z zestawem sprzętu, jaki zamierzamy wozić.
W przypadku drogich boxów zastanówmy się jednak, czy rzeczywiście jest on nam niezbędny na stałe, czy lepiej go wypożyczać? W punktach Interpack ceny wynoszą od 150 zł za 7 dni (do tego dochodzi zwrotna kaucja 300 zł). Z kolei w warszawskiej firmie Taurus koszt wypożyczenia boxu dachowego to 20 zł za dzień. Jeśli bagażnik jest nam potrzebny tylko na jeden krótki wyjazd w roku, a w dodatku nie mamy miejsca do jego przechowywania, sensowniejsze może okazać się wypożyczanie.