Porady

Mit taniego podróżowania. Czy zawsze warto oszczędzać w podróży

Maria Złonkiewicz, 5.07.2016

Tuk-tuk w Bangkoku

fot.: www.shutterstock.com

Tuk-tuk w Bangkoku
Wśród podróżników żywy jest pewien schemat myślenia: cnotą jest podróżować jak najtaniej, a frajerstwem wydać każdą złotówkę, którą można by przyoszczędzić. Spotkaliście się z tym? Na pewno nie raz.

Myślenie takie wzmacniają w dodatku liczne artykuły w prasie i internecie: „Tanio przez świat”, „Jak oszczędzać w podróży”, „Iran za 100 $”, „7 sposobów na tanią Turcję”, „Jak się targować w Maroku”.

Jak zatem tanio podróżować? Zdradzę wam sekret podróżników. Wystarczy przemienić się z „klienta” na wakacjach w „gościa” błąkającego się po Azji lub Afryce. Innymi słowy, oprzeć swoją podróż na gościnności miejscowych.

NA TEMAT:

Nadużywanie gościnności

„Mój chłopak spędził w Nepalu dwa miesiące – pisze jedna z użytkowniczek popularnego polskiego forum podróżniczego. – Przez półtora miesiąca prawie nie używał pieniędzy. (…) Poznani ludzie zapraszali go do siebie – na obiad, na noc. Później wysyłali do znajomych, a tamci do kolejnych”. Na końcu podsumowuje: „Jedzenie, transport i noclegi – za darmo. Jedyne, na co wydawał pieniądze, to słodycze, bo tego w domach nie było”.

Inny użytkownik tego samego forum dopowiada, że warto odwdzięczyć się za gościnę, jednak w taki sposób, aby się nie wykosztować. Jak? „Warto mieć pierdołę typu pocztówka”. Niestety, ten sekret zawiera w sobie jedno z największych podróżniczych kłamstw. Wybierając się bowiem w podróż z takim nastawieniem, jest się nie tyle gościem, co raczej cwaniakiem, który opiera swoją wakacyjną przygodę na gościnności mniej zamożnych ludzi. Trudno nie nazwać tego zaplanowanym wykorzystywaniem. Dlaczego? To, że się mało wydało, wcale nie znaczy, że dana podróż była tania – po prostu ktoś inny za nią zapłacił.

Czy od tej pory powinniśmy odmawiać każdemu, kto zaprasza nas na obiad? Oczywiście, że nie. Kulturę wielu krajów cechuje przecież gościnność, przy której ta nasza polska tradycyjna trochę blaknie. Na Kaukazie, Bliskim Wschodzie czy w Azji Centralnej opieka nad gośćmi jest niejako punktem honoru gospodarza. Nie należy jednak traktować tego jako reguły.

Tanie podróżowanie a wizerunek podróżnika

Zróbmy rachunek sumienia. Dlaczego zależy nam, by podróżować jak najtaniej? Dlaczego oszczędność na wakacjach postrzegamy jako wartość? Odpowiedź wydaje się prosta. Oszczędzone złotówki wydać można na kolejne piwo, droższą pamiątkę lub nocleg w hostelu.

Khao-San Road w Bangkoku

Okolice Khao-San Road w Bangkoku to olbrzymia dzielnica backpackerów. Fot. Shutterstock.com

Spróbujmy jednak spojrzeć na to z innej strony. Tanie podróżowanie silnie związane jest z kreowaniem własnego wizerunku – zarówno w oczach innych, jak i we własnych. Rolf Potts, amerykański autor książek poświęconych podróżowaniu, podkreślił jakiś czas temu, że „istnieje pewna rywalizacja między backpackerami. Jeśli podróżujesz zbyt wygodnie, to nie jesteś prawdziwym kozakiem. To banał tkwiący w podróżowaniu z plecakiem: licytowanie się, kto wydał mniej pieniędzy i kto jest bardziej sponiewierany”.

Psycholog powiedziałby, że myśląc o sobie jako o wolnych eksplorerach, potomkach hipisów podróżujących bez celu autostopem, pragniemy odróżnić się od tych „wygodnych turystów all inclusive”. I oszczędzanie pełni w tym ważną funkcję.

Błędem jest porównywanie się do najbogatszych

Znajdą się też tacy, którzy powiedzą, że po prostu ich nie stać, że Polacy nie są tak bogaci jak mieszkańcy zachodniej Europy i jeżeli chce się podróżować, trzeba to robić jak najoszczędniej. Jednak jadąc do Azji czy Afryki, błędem jest porównywanie się do najbogatszych.

Fakt, że stać nas na wakacyjny wyjazd, oznacza, że posiadamy jednocześnie dwie drogocenne rzeczy: wolny czas i pieniądze. Już to jest dowodem, że posiadamy więcej niż przeciętny mieszkaniec odwiedzanych przez nas krajów.

Nie możemy zapominać, że żyjemy w najbogatszej ćwiartce świata. Wystarczy spojrzeć na globalną granicę ubóstwa, którą Bank Światowy ustanowił w 2015 r. na poziomie 1,90 dol. na osobę dziennie. Za mniej niż te kilka złotych na dzień żyje co dziesiąta osoba na świecie. W Polsce co pięćsetna.

Wykorzystywanie pośrednie

Wejście w rolę gościa nie jest jedyną sztuczką pozwalającą podróżować taniej. Inną formą wakacyjnego oszczędzania jest targowanie się. Często myślimy, że miejscowi z pewnością próbują nas oszukać, bo sprzedają coś drożej niż w najtańszym napotkanym do tej pory miejscu.

Dla turystów targowanie się stanowi część wakacyjnej przygody, rodzaj sportu. Dla mieszkańców bywa walką o brakujące pieniądze, by opłacić dzieciom szkołę. Nie zapominajmy, że dolar w naszym portfelu jest często o wiele mniej wart niż dolar w kieszeni mieszkańca kraju rozwijającego się. Tymczasem zwykła godziwa zapłata może być traktowana jako podanie wędki zamiast dokładania się do ryby.

Na co jeszcze warto zwrócić uwagę? Na przykład powinny nas zastanowić wyjątkowo niskie ceny wycieczek lub biletów lotniczych. Dlaczego? Obniżanie cen poniżej kosztów produkcji jest jedną ze strategii wyeliminowywania z rynku tych firm, które nie mogą sobie pozwolić na okres nieprzynoszenia zysków. A więc często małych rodzinnych przedsiębiorstw.

Niska cena może też być efektem oszustwa. Gwatemalskie Flores to miasteczko, z którego organizuje się wycieczki do parku Tikál, czyli położonego w dżungli dawnego miasta Majów. Wśród organizatorów obowiązują różne ceny, ale wiele firm proponuje niewiele wyższe od opłaty za bilet wstępu do parku. Jak to możliwe? Na czym w takim razie zarabiają?

Przewodnicy podjeżdżają rano busem pełnym zaspanych turystów i wwożą ich do parku, zostawiając strażnikom niewielką kwotę pieniędzy, ci zaś w zamian wpuszczają ich bez biletów. Na moją prośbę o bilet przewodnik wręczył mi taki z datą sprzed kilku dni.

Anja Mutić, autorka przewodników wydawnictwa Lonely Planet, podsumowuje w jednym z filmów mechanizm obniżania cen lokalnych wycieczek ze względu na negocjacje backpackerów: „Dużo ludzi chce jak najszybciej zarobić i nie obchodzi ich, jak to wpłynie na następne pokolenia. Ich działalność przeszkadza w zrównoważonym rozwoju”. Dochód z biletów przeznaczany jest przecież przez rząd m.in. na zachowanie parku.

Etyczne tanie podróżowanie

Jaka jest więc recepta na tanie, a zarazem etyczne podróżowanie? Jeżeli chcemy oszczędzać, róbmy to kosztem samych siebie. Warto zastanowić się nad swoją hierarchią wartości. Ekologia, własna przyjemność, szacunek dla innych – jakie zajmują w niej miejsce?

Później dowiedzmy się jak najwięcej o miejscu, w które się udajemy, poziomie życia, zatrudnienia, lokalnym biznesie, warunkach rozwoju przemysłu turystycznego, możliwościach zarobku, dalszym losie pozostawionych przez turystów śmieci i ścieków. Nie jest to łatwe, ale to jedyna droga, by zostać odpowiedzialnym podróżnikiem. Tylko na tej podstawie możemy wybrać sposoby oszczędzania w podróży, które ograniczą nasz komfort, a nie innych.

Na koniec nie zapominajmy też o drugiej stronie medalu. W relacji turysta – miejscowy cwaniakujemy nie tylko my, ale też mieszkańcy, którzy często próbują naciągnąć przybyszy. Zanim więc podejmiemy decyzję, jak wydać pieniądze, i sformułujemy swoją opinię o zachłanności mieszkańców, dowiedzmy się więcej. Z czego wynika ich zachowanie? Jaki jest poziom życia, co na niego wpływa, jakie są warunki zatrudnienia i inne możliwości zarobku? Jak przedstawia się kondycja przemysłu turystycznego? I za każdym razem rozpatrujmy te uwarunkowania jednostkowo. Dzięki temu – w zależności od naszej hierarchii wartości – dojdziemy być może do wniosku, że czasami warto dać się na coś całkiem świadomie naciągnąć. Bo oszczędzanie w podróży nie jest proste jak bułka z masłem.

Dowiedz się więcej

Informacje na temat świadomego podróżowania znajdziemy m.in. na stronie www.post-turysta.pl.

Warto także obejrzeć film dokumentalny „Szlaki gringo” (reż. Pegi Vail) o wpływie masowej turystyki na miejscowe społeczności.

Podobną tematykę porusza książka Jennie Dielemans, „Witajcie w raju. Reportaże o przemyśle turystycznym”.

Polub nas na Facebooku!

Żaden utwór zamieszczony w serwisie nie może być powielany i rozpowszechniany lub dalej rozpowszechniany w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny) na jakimkolwiek polu eksploatacji w jakiejkolwiek formie, włącznie z umieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody TIME S.A. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części z naruszeniem prawa tzn. bez zgody TIME S.A. jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.