Porady

Wakacje u lekarza

Monika Witkowska, 1.03.2011

... potrzebuję lekarza!

fot.: Istock

... potrzebuję lekarza!
O ile nie jesteśmy na pustyni czy w głębokim buszu, z wezwaniem lekarza raczej nie ma problemu.

Zawsze można poprosić o pomoc miejscowych, a w skrajnych sytuacjach próbować zadzwonić pod awaryjny telefon 112 (działa nie tylko w całej Unii Europejskiej, ale i w wielu innych krajach, nawet Zimbabwe czy Kazachstanie. Ale uwaga! Pamiętajmy, że jest to telefon ogólny, z którego do pogotowia muszą nas dopiero przekierować). Pomoc medyczna niestety kosztuje, ile – zależy od kraju. Przykładowo, samo wezwanie karetki pogotowia w Egipcie to koszt ok. 40 zł, a w Hiszpanii nawet 2 tys. zł. W większości państw europejskich (Unia plus Norwegia, Islandia czy Szwajcaria) przepustką do bezpłatnego lub ulgowego leczenia w ramach publicznej służby zdrowia jest Europejska Karta Ubezpieczenia Zdrowotnego (EKUZ). W większości wypadków ważna jest ona przez dwa miesiące, a jak ją zdobyć (przez wojewódzkie oddziały NFZ) i do czego w konkretnym kraju uprawnia, można przeczytać na stronach NFZ (www.nfz.gov.pl/ue). Pamiętajmy jednak, że karta ta nie pokrywa kosztów konsultacji u lekarzy specjalistów ani też transportu chorego czy – odpukać! – transportu zwłok. Z tego też powodu, wyjeżdżając za granicę, warto wykupić dodatkowe ubezpieczenie, oferowane przez różne firmy, przy czym ważne jest, jakiej wysokości sięga kwota ubezpieczenia, jaki jest jego rodzaj (od kosztów leczenia, następstw nieszczęśliwych wypadków, OC) i jakie są jego szczegółowe warunki. Umowy ubezpieczeniowe trzeba bardzo wnikliwie czytać, bowiem są w nich różne „haczyki”. Przykładem może być sytuacja, w której osoba mająca ubezpieczenie narciarskie złamała nogę na schodach, idąc do hotelowej narciarni. Ponieważ nie miała zwykłego ubezpieczenia zdrowotnego, a wypadek nie zdarzył się na stoku, ubezpieczyciel nie uwzględnił roszczeń poszkodowanego.

NA TEMAT:

Pamiętajmy, że nawet mając polisę, za wizytę lekarską (kosztującą zwykle 30–50 euro) trzeba zwykle zapłacić. Podobnie za leki w aptece. Przy takich stosunkowo niewielkich wydatkach musimy zbierać wszelkie rachunki, a ich refundację otrzymamy już po powrocie. Oczywiście musimy mieć także zaświadczenie od udzielającego nam pomocy lekarza, w którym stwierdza konieczność stosowania konkretnych leków czy zabiegów. Przy poważniejszych wypadkach i związanych z tym większych wydatkach (szpital, operacja, specjalny rodzaj transportu), placówka medyczna sama już załatwi rozliczenia z firmą ubezpieczeniową. Ważne jest, aby w międzyczasie zgłosić wypadek lub chorobę na podany w polisie „numer awaryjny”, ewentualnie zrobić to zaraz po przyjeździe do kraju, no i w odpowiednim terminie przekazać ubezpieczycielowi druczek z tzw. zgłoszeniem szkody, historię choroby i oczywiście wszelkie kwity.

 

Warto wiedzieć...

Rozsądnie jest wbić sobie w telefon komórkowy tzw. numer ICE (skrót od: „In Case of Emergency”, czyli „w razie niebezpieczeństwa”). Za granicą to dość popularny zwyczaj, mogący uratować życie. Chodzi o zakodowany właśnie jako „ICE” kontakt do kogoś, kto zna naszą grupę krwi, wie, na co chorujemy, na co jesteśmy uczuleni, no i może podjąć szybkie decyzje. W razie wypadku ratownicy czy lekarze bardzo często sięgają po komórki poszkodowanych i szukają numerów ICE.

Polub nas na Facebooku!

Żaden utwór zamieszczony w serwisie nie może być powielany i rozpowszechniany lub dalej rozpowszechniany w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny) na jakimkolwiek polu eksploatacji w jakiejkolwiek formie, włącznie z umieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody TIME S.A. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części z naruszeniem prawa tzn. bez zgody TIME S.A. jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.