Według naszego zegara biologicznego jest 4 rano. Dziewięć godzin w dusznym samolocie doszczętnie wysuszyło nam twarz i spojówki oczu. Nie ma co liczyć na cud: długa podróż, przyjazd do innej strefy czasowej i zakłócenie rytmu snu sprawiają, że mimo dobrego nastroju i świeżej opalenizny nie będziemy wyglądać najlepiej. Przyjeżdżamy z lotniska i co dalej? Nie możemy przecież od razu położyć się spać – jest środek dnia. Niestety nie ma złotego środka na to, by szybko i skutecznie przeciwdziałać kłopotom związanym z jet lagiem. Ale można utrzymać względnie świeży i wypoczęty wygląd przynajmniej przez kilka godzin po wylądowaniu. Oto nasze podpowiedzi, co zrobić krok po kroku. Swoją drogą tym, którzy obudzili się po imprezie sylwestrowej w stanie agonalnym, następujące wskazówki też mogą się przydać...
NA TEMAT:
OTRZĄŚNIJ SIĘ
ZIMNY PRYSZNIC I PEELING
Jedno i drugie poprawia krążenie, dodaje energii i pozwala ciału odetchnąć po kilku godzinach zamknięcia (i to w niewygodnej pozycji). Okej, zimny prysznic może nie jest przyjemny, ale pobudzi nas do działania. Polecamy miętowy szampon Matrix Biolage (250 ml, ok. 40 zł) – ukoi swędzącą skórę głowy i spotęguje uczucie odświeżenia. Odnowa naskórka, która naturalnie następuje podczas snu, została zaburzona zmianą czasu i pewnie dlatego nasza twarz wygląda tak szaro. Delikatny Peeling Fizjologiczny La Roche Posay (50 ml, 43 zł) na pewno doda nam rumieńców, nie narażając naszej zmęczonej cery na irytację.
LITR WODY, WITAMINA C I KREM NAWILŻAJĄCY
Stewardesy narzekają na przesuszoną skórę. Niestety i pasażerowie po tylu godzinach spędzonych w samolocie czują się, jakby ktoś owinął ich w pergamin. Dlatego lepiej od razu rozpocząć operację nawilżanie: pić jak najwięcej wody i nałożyć na skórę krem z witaminą C, np. Vichy Liftactiv CxP (50 ml, 95 zł), lub preparat z większą liczbą składników aktywnych od zwykłego kremu (polecamy Odżywcze Serum +C Mary Kay; 4 fiolki po 30 ml, 185 zł). Nie zaszkodzi zażyć witaminy C także w tabletkach. Poprawi odporność organizmu nadwerężoną brakiem snu.
OTWÓRZ OCZY
WORY PRECZ
Dobrze trzymać w lodówce maskę na oczy (maska termiczna Body Shop Aqua Eye Mask, 19 zł). Jeżeli nie mamy maski pod ręką, jakikolwiek zimny kompres też będzie skuteczny. Stary trik z okładem z herbaty też pomoże: kofeina ściąga naczynka, a zawarta w herbacie tanina łagodzi podrażnienie niewyspanych oczu. Opuchnięcie powiek jest często spowodowane zaburzeniem w krążeniu limfy, na które wpływają stres i spanie w niewłaściwej pozycji. Dlatego warto zażyć pigułki na drenaż – w trakcie podróży i po. Wprawdzie skutki ich działania odczujemy nieco później, ale przynajmniej nie będziemy chodzić ze spuchniętymi oczami przez kilka następnych dni (Drenaż Inneov 30 tabletek, 72 zł oraz Oenobiol Aquadrainant 60 tabletek, 58 zł).
JASNE SPOJRZENIE
Nie bez powodu niektóre loty w USA nazywane są „red eye”, czyli czerwone oko. Można się domyślić, jak wyglądają pasażerowie wysiadający z tych samolotów. Niestety żaden makijaż nie pomoże. Przekrwione oczy można ratować tylko kropelkami. Nawet zwykłe krople Visine (15 ml, 15 zł) ukoją podrażnienie. Cienie pod oczami możemy zneutralizować kremem Auriga Cernor XO (10 ml, 49 zł) lub – jeśli mamy jeszcze trochę czasu – nałożyć jednorazową maseczkę rozświetlającą, np. Givenchy Black For Light (9 maseczek, 361 zł).
ODZYSKAJ KOLOR
BEZ TAPETY
Kiedy skóra jest zszarzała, może nam się wydawać, że jedyne wyjście to podkład godny kamuflażu wojskowego. Niestety to nie działa: lepiej postawić na dyskretny makijaż i wyglądać świeżo. Dobrze sprawdzają się podkłady z cząsteczkami odbijającymi światło, np. Lancôme Photôgenic Lumessence Foundation (30 ml, 154 zł). Zamiast kryjącego podkładu jeszcze lepsza będzie baza z kolorem Nuxe Teint Ultra Prodigieux (50 ml, 77 zł). Matowa twarz wygląda na bardziej zmęczoną dlatego zasadę „mniej znaczy lepiej” zastosujmy także wobec pudru. Możemy użyć chusteczek matujących, np. Beauty Blotters Mary Kay (75 chusteczek, 30 zł). Świetnie nadają się do podróży: nie trzeba nosić ze sobą puderniczki, wystarczy je trzymać w portfelu.
RUMIEŃCE
Jeśli chcemy, aby wszyscy uwierzyli, że właśnie wróciliśmy z długiego spaceru (a nie 12-godzinnej podróży przez Atlantyk), skupmy się na rumieńcach i zapomnijmy o pudrach brązujących. Polecamy żel na usta i policzki Body Shop Hot Bright Lips & Cheeks (8 ml, ok. 55 zł): trzyma się cały dzień i daje bardzo naturalny efekt. Innym antidotum jest pianka koloryzująca do policzków w odcieniu brzoskwiniowym (od razu znika blado-zielonkawa poświata), np. Dior Pro Cheeks Ultra Radiant Blush w kolorze Hip Peach (6 g, 165 zł).