– Tutaj macie przełącznik napędu – pracownik wypożyczalni samochodów na lotnisku w Johannesburgu tłumaczy cierpliwie obsługę naszej nowej zabawki. – 4 x 4 włączajcie zawsze na drogach żwirowych i piaskowych, a dzięki reduktorowi nie zakopiecie się w błocie.
Zanim jednak wypuścimy się w dziksze tereny Zimbabwe, Botswany i Namibii, afrykańskiej rzeczywistości uczymy się w łatwiejszym do podróżowania, ale też szalenie pięknym RPA.
Naszym głównym celem w tym kraju jest Park Narodowy Krugera. Ma powierzchnię około dwóch milionów hektarów i słynie z dużej liczby żyjących wolno, dzikich zwierząt, m.in. słoni, bawołów, lampartów. Zamiast przejechać całą trasę w jeden dzień autostradą, rozkładamy podróż na cztery dni. Chcemy w ten sposób odwiedzić wszystkie najpiękniejsze miejsca w okolicy.
NA TEMAT:
Kierujemy się na wschód, opuszczając najbardziej zaludnioną część RPA. Z każdym kilometrem robi się coraz zimniej, a droga staje się bardziej kręta. Wspinamy się na piękną przełęcz Long Tom. Z nieukrywaną radością zjeżdżamy z asfaltu i po raz pierwszy porządnie brudzimy samochód w błocie.
Po kilkuset kolejnych metrach wdrapujemy się na dach naszego auta. Nie zapomnę tego widoku na długo – zbocza gór, zderzające się kilkaset metrów niżej z rwącą rzeką. Brama do Afryki – tak ją sobie wyobrażałem. Zielone, potargane wiatrem klify, za którymi zaczyna się wielka przygoda. To jedno z tych miejsc, gdzie mógłbym siedzieć godzinami i gapić się przed siebie.
Biwakowanie w RPA
Nasz plan na ten dzień zakładał dojechanie jak najbliżej wodospadu Mac Mac, który jest jedną z głównych atrakcji słynnej Panorama Route. To obłędna widokowo trasa bez oficjalnego początku i końca. Nie ma też wyznaczonych wzdłuż niej szlaków trekkingowych, są tylko (albo aż!) punkty widokowe. Sprawiają one, że pokonanie trasy zapowiadające się na mapie na jeden dzień rozciąga się na dwa, a często nawet na trzy.
Noc spędzamy w Mac Mac Forest Retreat, na polu namiotowym przy dawnej farmie. Gospodarze zapewniają, że jest tu bardzo bezpiecznie i nic nam się u nich nie stanie. Trzeba podkreślić, że RPA nie jest rajem pod względem bezpieczeństwa, nie można biwakować na dziko w dowolnym miejscu.
Co więcej, na kempingach często zatrudnia się ochroniarzy, krążących całą noc z bronią przewieszoną przez ramię. Niestety, po kraju grasują gangi. Podróżując nowiutkim samochodem z namiotem dachowym, moglibyśmy stać się łatwym celem napaści. Minimalizujemy więc ryzyko i wybieramy zawsze strzeżone kempingi.
Najpiękniejszy kanion świata?
Następnego ranka ruszamy dalej Panorama Route w kierunku kanionu rzeki Blyde – uważanego za jeden z najpiękniejszych na świecie. Przyciąga fotografów przyrody, którzy o wschodach i zachodach słońca szukają idealnego światła, bawią się odcieniami zieleni, jakie niosą się po piaskowcowych zboczach. Robieniu zdjęć sprzyjają liczne punkty widokowe, z tym najsłynniejszym – Three Rondavels.
Po całym dniu przyrodniczych zachwytów wieczorem przyjeżdżamy na pole namiotowe w Hazyview. To małe miasteczko jest bazą wypadową do rozciągającego się na wschód Parku Narodowego Krugera.
Rano budzimy się jeszcze po ciemku. Jemy szybkie śniadanie i wskakujemy do samochodu. Z każdym kilometrem ekscytacja wzrasta. W głowie mamy sceny z filmów przyrodniczych puszczanych w telewizji dwie dekady temu w niedzielne popołudnie. Słyszymy Krystynę Czubównę, która swoim aksamitnym głosem opowiada o słonicach przekraczających ogromne rzeki, o lwach polujących w stadzie na antylopy impale czy o zebrach, które prężą się w afrykańskim słońcu. Czy rzeczywistość, jaką zastaniemy, będzie taka sama?
Wstęp do Parku Narodowego Krugera
Zezwolenia na wjazd do Parku Narodowego Krugera otrzymuje się przy bramach. My wybieramy południową Phabeni Gate, chcemy przejechać cały park z południa na północ. Noclegi na strzeżonych, ogrodzonych siatką i drutem kolczastym kempingach też rezerwujemy „na bramie”.
Załatwienie wszystkich formalności trwa około pół godziny – dostajemy pozwolenie na wjazd samochodem i spędzenie dwóch nocy w parku. Podjeżdżamy do szlabanu, gdzie strażnik skrupulatnie sprawdza papiery, by chwilę później otworzyć nam bramę i życzyć miłego pobytu oraz udanych, bezkrwawych łowów.
Pogoda jest idealna – chmury wiszą nisko, jest dość chłodno. To daje nam sporą szansę na zobaczenie dużej liczby zwierząt. One, tak jak ludzie, nie lubią upałów, w gorące dni ich aktywność spada.
Jakie zwierzęta można spotkać w Parku Krugera
W parku Krugera obowiązuje bezwzględne ograniczenie prędkości do 50 km/h. Początkowo nakaz ten wydaje się nam przesadzony, jednak już dwa kilometry za bramą parku przed maską naszego auta przebiega ogromna rodzina antylop. Radości nie ma końca. Rozumiemy już także, że trzeba jechać ostrożnie. Antylop spotykamy tyle, że po kilku godzinach ich widok powszednieje.
Zupełnie inaczej sprawa ma się ze słoniami. Te człapiące wolno, kolosalne zwierzęta robią na nas wrażenie za każdym razem, gdy je spotykamy. Okazuje się też, że słonie są dla zwiedzających park największym zagrożeniem. Trzeba bardzo uważać, aby nie rozdzielić słonicy od jej małych – wtedy jest ona w stanie staranować samochód, który stanowi dla niej nienaturalną przeszkodę na drodze do dziecka. Proszę mi wierzyć – widok ogromnego słonia wachlującego nerwowo uszami i wpatrzonego w auto nie jest niczym miłym. Nie ma czasu na zastanowienie, wciskamy gaz do dechy i przed siebie.
W Parku Narodowym Krugera są miejsca, które niemal gwarantują zobaczenie poszczególnych zwierząt. Wszyscy chcą spotkać lwy, gepardy, hipopotamy czy nosorożce. Przy każdym kempingu, których w parku jest kilkanaście, ustawiono tablice informacyjne. Turyści zaznaczają kolorami zwierzęta, które widzieli tego dnia lub dzień wcześniej w różnych rejonach rezerwatu. Wiadomo, że przemieszczają się one nawet 20-30 kilometrów dziennie. W ten sposób można wywnioskować, gdzie jest większa lub mniejsza szansa spotkania np. lwów.
Polowanie niczym spektakl
My na lwy trafiamy już drugiego dnia nieopodal kempingu Satary. Dzień wcześniej dowiedzieliśmy się, w jakim kierunku zmierza stado. Ruszamy więc wcześnie rano, mamy nadzieję zobaczyć drapieżniki podczas łowów. Koty zwykle polują w nocy lub nad ranem – tak jest i tego dnia. Trzy lwy czają się na odłączone od stada bawoły, które nerwowo wpatrują się w niskie trawy w poszukiwaniu swoich wrogów. Wyczuwają ich obecność. Polowanie odbywa się kilkadziesiąt metrów od nas i jest niesamowitym spektaklem. Gra toczy się o pełen brzuch lwów lub życie bawołów. W świecie zwierząt reguły są jasne i bezwzględne – wygrywa ten, kto okaże się sprytniejszy. Tym razem bawoły uchodzą z życiem.
Bardzo chcemy też zobaczyć hipopotamy. Musimy udać się więc nad rzekę, bo zwierzęta te nie oddalają się zbyt daleko od rozlewisk. Większość dnia i nocy spędzają w wodzie. Wychodzą tylko na parę popołudniowych godzin, by przekąsić kilogramy trawy. Wtedy można robić im zdjęcia do woli – nic ich nie interesuje, tylko jedzenie.
W parku prawie każde zwierzę może być dla człowieka niebezpieczne. Musimy pamiętać, że znajdujemy się przecież na ich terenie. Wychodzenie z samochodu jest dozwolone tylko na ogrodzonych kempingach lub dużych mostach, gdzie zwierzęta się nie zapuszczają. Wyjątkiem od reguły jest miejsce, przez które przebiega zwrotnik Koziorożca – tam można wyjść z auta, ale też wyłącznie na własne ryzyko, o czym informują znaki.