KOLUMBIA

Pico Cristóbal Colón - najwyższy szczyt Kolumbii

Wojciech Lewandowski, 12.05.2011

Pico Colon. Fot. Andrzej Sokołowski

fot.: Andrzej Sokołowski

Pico Colon. Fot. Andrzej Sokołowski
Pico Cristóbal Colon (pol. Szczyt Krzysztof Kolumb), wraz z sąsiadującym z nim Pico Bolivar 5773 m (nie mylić z najwyższym szczytem Wenezueli noszącym tę samą nazwę), wznosi się na północy Kolumbii w Sierra Nevada de Santa Marta.
artykul sponsorowany

To dziwny i wyjątkowy masyw całkowicie odizolowany od Andów i innych gór Ameryki Południowej obszarami o wysokości poniżej 200 m n.p.m. (przez co niektórzy geografowie poddają w wątpliwość jego przynależność do Andów). Słusznie uchodzi za jeden z najwyższych przybrzeżnych masywów górskich na świecie! Blisko 20 wierzchołków przekracza 5000 m. Obydwa zaśnieżone szczyty znajdują się zaledwie około 40 km od brzegów Morza Karaibskiego, a występująca tu deniwelacja porównywana bywa z południowymi stokami Himalajów. Pod względem budowy geologicznej cały masyw należy do Kordyliery Wschodniej Andów. Sierra Nevada de Santa Marta jest wielkim granitowym batolitem o skomplikowanej budowie geologicznej. Masyw zbudowany jest z mocno dyslokowanych skał paleozoicznych (głównie łupki i gnejsy), mezozoicznych wapieni i piaskowców oraz trzeciorzędowych intruzji wulkanicznych. W górach Santa Marta znajdziemy kilka stref klimatycznych, od klimatu tropikalnego przy brzegu morza do zimnego klimatu alpejskiego.

 

Linia wiecznego śniegu znajduje się na wysokości ponad 4800 m. Sierra Nevada znaczy „Góry Ośnieżone” wiąże się to z występującymi tu nadal niewielkimi lodowcami, których powierzchnia w ciągu ostatnich lat jednak bardzo się skurczyła. Lodowce zajmują aktualnie ok. 13 km² (w latach czterdziestych ubiegłego wieku – ok. 40 km²) i nadal podlegają intensywnej deglacjacji. Z Santa Marta wypływa około 36 rzek i dużych potoków. Teren masywu jest rezerwatem biosfery, a jego część (o powierzchni 3830 km²) objęto ochroną, tworząc Park Narodowy Sierra Nevada de Santa Marta. Mieszkańcami tych gór są Indianie Arhuaco, Koguis, Wiwa i inni. Mieszkają oni obecnie w rezerwatach w środkowych partiach masywu.

NA TEMAT:

Początek większej ekspansywnej działalności człowieka na terenie Sierra Nevada de Santa Marta datuje się dopiero na koniec XIX wieku. Zaczęto wtedy wycinać lasy u podnóża masywu i zakładać w ich miejsce m.in. plantacje bananów. W latach czterdziestych XX wieku rozpoczęło się masowe osadnictwo i wypychanie tubylców do wyższych partii masywu. W latach 1975-1980 nastąpił kolejny napływ osadników, przetrzebienie lasów w środkowych i wyższych partiach dolin górskich i masowe zakładanie plantacji marihuany. Koka była tu od zawsze. W celu odzyskania kontroli nad obszarem władze zarządziły wypalanie terenu herbicydami, co spowodowało w niektórych rejonach nieodwracalne szkody w faunie i florze. W 1985 roku, po uporaniu się z problemem upraw marihuany, rozpoczęto przywracanie wartości przyrodniczych zdewastowanym terenom poprzez zakładanie plantacji kawowca i plantacji upraw przejściowych. Przez ostatnie kilkanaście lat dostęp do najwyższych szczytów Kolumbii był niemożliwy, a przynajmniej bardzo trudny.

 

Obecnie sytuacja nadal jest bardzo niejasna i skomplikowana. Dlatego też nie ma żadnych udokumentowanych informacji o ostatnich wspinaczkach. Powodem tego stanu rzeczy jest to, że tereny Sierra Nevada de Santa Marta nadal są pod wpływami wielu zwalczających się nawzajem sił politycznych: partyzantki lewicowej Rewolucyjne Kolumbijskie Siły Zbrojne FARC (Fuerzas Armadas Revolucionarias Columbianas), Armii Wyzwolenia Narodowego ELN (Ejército de Liberación Nacional), organizacji zbrojnych powiązanych z narkobiznesem, tzw. narkotraficantes, organizacji paramilitarnych oraz regularnego wojska (Batalion Wysokogórski Armii Kolumbijskiej), a więc przybysze są niemile widziani i łatwo można narazić się którejkolwiek ze stron. Partyzanci mogą porwać turystów, narkotraficantes i paramilitares mogą ich posądzać o agenturę DEA (Drug Enforcement Agency – Amerykańska Agencja Antynarkotykowa), wojskowi o przynależność do jakiejkolwiek z wymienionych grup, a ponieważ Indianie ucierpieli od wszystkich, nie ufają już nikomu i nie są skłonni do kontaktów i ustępstw. Dodajmy, że w niższych partiach gór znajdują się jeszcze ponoć pola minowe, których zasięgu nikt nie zna. Problemem jest także zwykła przestępczość kryminalna. Reasumując: masyw Santa Marta nadal nie jest bezpieczny dla nikogo!

Pierwszego wejścia na szczyt Colon dokonali członkowie amerykańskiej ekspedycji T.D. Cabota w 1939 roku – W. Wood, A. Bakerswell i E. Praolini. Drugą wyprawą alpinistyczną w historii eksploracji tego regionu była wyprawa Polskiego Klubu Górskiego w 1980 r. (23.03.), która dokonała między innymi drugiego wejścia na Pico Bolivar (A. Sobolewski, M. Malatyński i A. Pietraszek). Pierwszego i jak dotąd jedynego polskiego wejścia na Pico Colon dokonał wraz z towarzyszami mieszkający na stałe w Kolumbii Krzysztof Szafrański 2 lutego1988 roku.

 

Wyprawa na Colona zajmuje od 7 do 10 dni. Punktem startowym jest Valledupar, skąd należy się udać do – Pueblo Bello i dalej jeepem do Nabusimaque. Zarówno przed laty, jak i dziś (co ze względu na problemy opisane wyżej jest o wiele bardziej skomplikowane czy wręcz niemożliwe) potrzebne jest specjalne zezwolenie od gubernatora prowincji i ze strony społeczności Indian (po drodze pod szczyt są miejsca sakralne Indian, których niedostępności bardzo strzegą. O pozwolenie Indian można się starać w Casa Indigena (Dom Indian) w Valledupar lub w Nabusimaque. Wszyscy zalecają, żeby uważać i wynająć dobrze sprawdzonych miejscowych przewodników (pozostaje tylko problem, jak ich znaleźć). Nas nawet nie wpuścili do Casa Indigena, informując przez kraty, że i tak dojście pod szczyt jest niemożliwe. Z Nabusimaque trzeba dalej już iść karawaną do wioski Durameina (2500 m). Kilka godzin powyżej niej zakładano obóz bazowy nad jeziorem Nababo (4450 m), skąd trzeba posuwać się na północ, mijając kolejne dwa małe jeziorka, gdzie zakłada się obóz szturmowy na granicy śniegu (5000 m). Klasyczna droga na szczyt prowadzi lodowcem blisko wschodniej ściany Pico Bolivar na przełęcz La Horqueta (5500 m) pomiędzy Bolivarem a Colonem, dalej łatwe dojście na szczyt granią. Z obozu szturmowego ok. 5 godz.

 

Dokończenie artykułu przeczytaj na stronie: http://www.goryonline.com/miejscowki,8731,129,0,1,F,news.html

 

Polub nas na Facebooku!

Żaden utwór zamieszczony w serwisie nie może być powielany i rozpowszechniany lub dalej rozpowszechniany w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny) na jakimkolwiek polu eksploatacji w jakiejkolwiek formie, włącznie z umieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody TIME S.A. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części z naruszeniem prawa tzn. bez zgody TIME S.A. jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.