NA TEMAT:
15 sierpnia 1947 r. „Narodziny wolnych Indii!” – ogłasza „The Times of India”. – „Mr. Nehru wzywa rodaków do wspólnego wysiłku. Wybuch radości w Delhi”. Wydawany w Kalkucie „The Statesman” nie pozostaje w tyle: „Polityczna wolność dla jednej piątej ludzkości. Hindusi przejmują władzę!”. Jednak „The Civil & Military Gazette” nie podziela entuzjazmu renomowanych dzienników: „111 zabitych i 116 rannych w środowych zamieszkach w Lahore. Morze ognia w mieście”. Trzy dni później zawiadamia: „Podział prowincji Pendżab. Ogłoszono przebieg granicy”.
– Tak się zaczęło. Od tragedii – Jeevan wpatruje się w filiżankę kawy. – Od rzezi i pożogi. Indie odzyskały niepodległość, ale utraciły tereny dzisiejszego Pakistanu i Bangladeszu. Pendżab podzielono według kryteriów religijnych – zachód dla muzułmanów, wschód dla hinduistów oraz sikhów. Miliony ludzi udały się na wygnanie. Dotychczasowa stolica prowincji, Lahore, przypadła Pakistanowi; trzeba było więc zbudować nową. Od zera. Spotykamy się w kawiarni.
Zobacz niesamowity klimat Czandigarhu w naszym filmie.
Spotykamy się w kawiarni w Czandigarze; tak nijakiej, jak smak tutejszego americano. Ratują nas wydobyte spod lady butelki soku z mango. Jeevan uznał chyba, że w tej anonimowej sieciówce poczujemy się jak u siebie, bo sam tu raczej nie przychodzi. Uczy się nas w równym stopniu, co my jego. Ma otwartą głowę i ambicje. Ma również dużo starszego rodzeństwa, skuter, a do obrony poświęconą rodzinnemu miastu pracę magisterską na wydziale architektury. Potem zamierza ruszyć w świat i fotografować budynki. Przyszły architekt potrzebuje paliwa dla wyobraźni. Pochodzi w końcu z „miasta idealnego”, w którym niewiele dałoby się poprawić. Niewiele też wolno. Czandigarh zastygł w raz nadanej formie, bo ideałów się nie rusza. – I wiecie co? – zamyśla się Jeevan. – Naprawdę mamy do czynienia z doskonale funkcjonalnym projektem. W Indiach nie znajdziecie niczego podobnego. Po jednym dniu pobytu jesteśmy skłonni przyznać mu rację.
***
Cały tekst Joanny i Piotra Tyczyńskich przeczytasz w lutowym wydaniu magazynu „Podróże”.