W Polsce smok kojarzy się raczej z okrutnym bazyliszkiem lub stworem pożerającym niewinne dziewice, tutaj zaś jest symbolem szczęścia i od wieków chroni wietnamski naród.
Dzieci Wróżki i Smoka
Jest mgła, trochę mży. Czuję lekkie drgania śnieżnobiałej Au Co, z pokładu której zobaczę zaraz słynne wieżyce. Nazwa statku przypomina o pięknej legendzie, opowiadającej o początkach narodu wietnamskiego.
Au Co to górska wróżka, w której zakochuje się Lac Long Quan, Smoczy Władca Morza. Dzieci z ich związku (a było ich aż sto) dały początek starożytnej linii królów Hung i dziś Wietnamczycy nazywają siebie „potomkami Wróżki i Smoka”, zależnie od tego, czy pochodzą z górzystych czy też nadmorskich terenów. Tak jak Au Co i Lac Long Quan, mają się sobą opiekować, kochać i szanować.
Zatoka Ha Long
Patrzę na krajobraz, który uparcie chowa się przede mną w mglistych oparach, a ponoć jest tak piękny, że wpisano go na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Senna aura uruchamia wyobraźnię – może gdzieś za jedną z wysp chowa się, jak za dawnych czasów, pirat ze swym łupem? Przecież nie wszystkie udało się zbadać – może w którejś z nieodkrytych jaskiń wciąż leży skarb?
Fot. Shutterstock.com
Z mgły wyłaniają się skaliste, pokryte pluszową zielenią wieże; każda inna, ale łudząco podobna do pozostałych – zaiste, wodny labirynt. Ile ich jest? Dziesiątki, setki? Niemal 2 tysiące! Wapienne wyspy otacza popielata woda, a po niej, w ciszy, przesuwają się dżonki o wachlarzowatych żaglach w kolorze ciemnej ochry.
Skały poddawane są nieustannej erozji pod wpływem ciepłych, kwasowych deszczów, często więc przybierają niesamowite formy.
Jaskinia Zdziwienia
Płyniemy do olbrzymiej Hang Sung Sot – Jaskini Zadziwienia. Trafna nazwa, grotę wypełniają bowiem formacje krasowe o wyjątkowych kształtach. Ogromny żółw, grupa rozmawiających strażników, Budda, a pośród nich, podświetlony na czerwono fallus. Wszystko to w otoczeniu „zwykłych” stalaktytów i stalagmitów.
Fot. Shutterstock.com
Hang Trong, czyli Jaskina Bębna
Na noc cumujemy w jednej z zatoczek. Dookoła nas, na szczęście w pewnym oddaleniu, inne łodzie. Nie ma gwiazd, kompletną czerń rozświetlają więc jedynie światła statków. Byłoby całkiem nastrojowo, gdyby nie dobiegający z nich łomot disco.
Schodzimy z naszej Au Co do małej łódki. Czeka nas kolacja-niespodzianka. Płyniemy w milczeniu, w myślach przetwarzając ogrom wrażeń minionego dnia. Po kilku minutach, w mroku przed nami dostrzegamy światełko, które z bliska rozszczepia się na dziesiątki zapalonych świeczek, ciągnących się wzdłuż skalnego przejścia, prowadzącego do sporej groty.
Wewnątrz również jedynym źródłem światła są migoczące płomyki. Nad głowami co chwila przelatują zaniepokojone nietoperze, z boku przygrywa smyczkowy tercet – czuję się trochę nierealnie...
Wietnam praktycznie
Wiza
Wizę można wyrobić w ambasadzie w Warszawie lub odebrać po przylocie, na podstawie promesy wizowej wystawionej uprzednio przez biuro podróży. Koszt wizy jednokrotnego wjazdu na 30 dni to 250 zł.
Kiedy jechać
Najlepiej jesienią lub wiosną (marzec-maj). Lato to pora ulewnych deszczy.