BOŚNIA I HERCEGOWINA

Hercegowina: Kraina, gdzie stare mosty opowiadają historię Bałkanów

Bartek Kaftan, 3.08.2016

Hercegowina, widok na Mostar ze słynnym Starym Mostem nad Neretwą

fot.: shutterstock.com

Hercegowina, widok na Mostar ze słynnym Starym Mostem nad Neretwą
W suchej, gorącej Hercegowinie miasta od zawsze powstawały nad wodą. Przy mostach, które łączyły ludzi, kultury, religie. Najbardziej znany z nich Stary Most w Mostarze stał się nawet ikoną Bałkanów.

1. Most w Trebinje

Wydaje się za duży. Masywne łuki wrzynają się daleko w oba brzegi, piętrzą jedne na drugich. Niepozorną rzeczkę przytłaczają swym ciężarem. Ale wytrzymały wiele. Od wieków ciągnęły tędy wozy kupców z Dubrownika, które przez Trebinje zmierzały ku najważniejszemu niegdyś szlakowi południowo-wschodniej Europy. Droga Cesarska wiodła ze Stambułu do Wiednia. Dziś most, nazywany imieniem tureckiego dostojnika Arslanagicia, łączy osiedla domów na obrzeżach miasteczka. Czasem przejdzie po nim samotny wędkarz z nadzieją, że na drugim brzegu ryby będą brały lepiej. Teraz nie ma tu żywej duszy.

Stary most w Trebinje

Stary most w Trebinje, fot. shutterstock.com

W letnie popołudnie Trebinje zamarło.  Ktoś kupuje lody, ktoś przemyka skrawkiem cienia. W Hercegowinie słońce jest wrogiem gwaru. Tłoczno robi się tylko wieczorem, gdy zapełniają się kawiarnie, i rankiem – na targu. Pod lipami, platanami i kasztanowcami na straganach złocą się melony i morele, błyskają czereśnie i bakłażany, w nos wwierca się intensywna woń szałwii, grudki sera wysypują się z worków z owczej skóry. Niedługo powróci skwar, ale nikt się nie spieszy, nikt nie pogania. Wąsaty pszczelarz sięga łyżką do słoja, częstuje klientów, ci smakują miód, mlaskają z zadowoleniem, przekupień obok zachwala rakiję. Sielanka. I tylko rzeźba anioła z uniesionym mieczem i inskrypcją „Bohaterom za wolność” rzuca cień niepokoju. Bo w Hercegowinie w imię dziwnie pojętej wolności dopuszczano się czynów mało bohaterskich.

NA TEMAT:

2. Most z Stolacu

Nazywają go Ćuprija. Nie Stary, nie Krzywy, po prostu – Most. Podobno jest w Stolacu najstarszy, wybudowano go jeszcze w średniowieczu. Tak samo jak twierdzę Vidoski, której ruiny widać pośród suchych zarośli na wzgórzu. I jak pobliską nekropolię. Szosę wyjazdową nieszczęśliwie poprowadzono przez sam jej środek, odcinając kilkunastu zmarłych od reszty wstęgą asfaltu. Nagrobki bieleją w słońcu. Pochodzą z XV w., okresu świetności Księstwa, a przez pewien czas nawet Królestwa Bośni. W drugiej połowie stulecia jego władcy musieli jednak uznać zwierzchność Turcji. To oni nadali Stolacowi charakter, podobnie jak wielu innym miastom na Bałkanach. Brzegi Bregavy spięli mostami i młynami, nad rzeką wybudowali carsiję , kilka meczetów, hammam, zajazdy dla kupców i rezydencje z wykuszami. 

 Stary most w Stolacu

Stary most w Stolacu, fot. shutterstock.com

Dwadzieścia dwa lata temu gwałtownie przerwano spokojny upływ czasu w Stolacu. – Tyle zostało. Tylko tyle – Orhan pochyla się i zawiesza dłoń 30, może 40 centymetrów nad podłogą. – Minaret, sklepienie, ściany, wszystko było zburzone – mówi ze wzrokiem utkwionym we wzorzysty dywan. W lipcu 1993 r. Stolac zajęły chorwackie wojska samozwańczej Herceg-Bośni. Przed wojną tylko co dziewiąty mieszkaniec był Chorwatem, ale najeźdźcy postanowili zmienić oblicze miasta. Nie oni pierwsi w Hercegowinie – rok wcześniej czystek etnicznych niedaleko stąd dokonywali Serbowie. Chorwaccy żołnierze wysiedlili ze Stolaca Muzułmanów i zabrali się za niszczenie wszystkiego, co przypominało o osmańskiej przeszłości. Metodycznie ostrzeliwali, wysadzali w powietrze i palili, ogień trawił kilkusetletnie stropy, malowidła, manuskrypty. Uwinęli się szybko. Od początku XXI w. świątynie, rezydencje, młyny są równie skrupulatnie odbudowywane, kamień po kamieniu, mur po murze. Przyjeżdżają tu studenci, mają na czym uczyć się renowacji zabytków. Powoli wraca życie. W meczecie na dywanach leżą modlitewne sznury korali i egzemplarze Koranu. Wracamy do izby po drugiej stronie dziedzińca. Orhan wyrabia tu biżuterię jak dawni osmańscy złotnicy. Czasem pokazuje świątynię nielicznym gościom. O przeszłości mówi bezosobowo – zburzono, odbudowano. 

3. Most w Mostarze

Po jego zburzeniu władze ogłosiły żałobę narodową. Nie słyszałem, by inna budowla zasłużyła sobie na taki honor. Jesienią 1993 r. Bośniacy mieli co opłakiwać. Walki, mordy, wypędzenia trwały już od kilkunastu miesięcy. A jednak to ku pamięci Starego Mostu flagi Bośni i Hercegowiny opuszczono do połowy masztu. Wydawało się, że wraz z mostarskim łukiem w gruzach legły fundamenty młodego państwa. Nie po raz pierwszy kamienna przeprawa urosła do rangi symbolu.

Bośnia i Hercegowina, Stary Most w Mostarze na rzece Neretwa

Bośnia i Hercegowina, Stary Most w Mostarze na rzece Neretwa, fot. shutterstock.com

Stary Most w Mostarze, aArcydzieło Hayreddina od samego początku w 1566 r. musiał utrzymywać nie tylko ciężar kupieckich karawan, ale i znacznie pokaźniejszy bagaż wyobrażeń, legend, dumy i uprzedzeń. Miejscowi szeptali o zamurowanej w podporach parze kochanków, tureccy poeci porównywali most do rozgwieżdżonego nieba i sierpa księżyca. Początkowo także francuscy i angielscy podróżnicy zachwycali się smukłością i solidnością konstrukcji. W XVI i XVII w. na sułtańskie imperium patrzono w Europie z podziwem i obawą. Ale gdy potęga Stambułu zaczęła się chwiać, wraz z nią słabła wiara w kunszt osmańskich architektów. Z czasem zaczęto poddawać w wątpliwość rodowód mostarskiej budowli.  Ale dopiero chorwaccy wojskowi postanowili rozwiązać ów problem za pomocą pocisków artyleryjskich i ładunków wybuchowych. Było to późną jesienią 1993 r.

Malarze i uliczni artyści w Mostarze upodobali sobie uliczkę Kujundžiluk

Malarze i uliczni artyści w Mostarze upodobali sobie uliczkę Kujundžiluk, fot. shutterstock.com

Odbudowany 11 lat później zabytek stał się symbolem całej Bośni i Hercegowiny. Chyba nigdzie indziej turyści nie robią sobie tylu zdjęć. Z mostem, z mostu, na moście. Najlepiej z jednym ze skoczków, którzy zgodnie z kilkusetletnią tradycją rzucają się z samego wierzchołka łuku w toń płynącej ponad 20 metrów niżej Neretwy. Jeden z nich dopiero co wyszedł z wody i wspina się z powrotem na górę. Mokre ślady stóp lśnią na kamiennych stopniach, kluczą, mijają stragan z maskami gazowymi, koszulkami Edina Džeko i blaszanymi tygielkami, aż wreszcie za lodziarnią gubią się wśród bazarowej pstrokacizny, zza której ledwie widać powściągliwą elegancję kamieniczek. – Za 20 euro to i ja bym skoczyła – prycha nastoletnia dziewczyna. Koledzy z wycieczki wybuchają śmiechem.

W ciągu dnia stare miasto Mostaru należy do turystów. Zjeżdżają z dalmackich plaż po zdjęcia, pamiątki i lody. Przed wieczorem większość wsiada do autokarów. Miasto wraca wtedy we władanie mieszkańców. W wąskiej uliczce ścisk. Ludzie śmieją się, pozdrawiają, piją wino. I klaszczą, bo na rogu rozłożyli się z gitarami popularni tu Mišo i Santi. Widać, grają szlagiery, bo wiele osób nuci pod nosem.

Polub nas na Facebooku!

Żaden utwór zamieszczony w serwisie nie może być powielany i rozpowszechniany lub dalej rozpowszechniany w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny) na jakimkolwiek polu eksploatacji w jakiejkolwiek formie, włącznie z umieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody TIME S.A. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części z naruszeniem prawa tzn. bez zgody TIME S.A. jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.