Jest już po jedenastej w nocy. Podobno niedługo zrobi się ciemno. Na godzinę. Park w centrum miasta, tuż przy dworcu głównym, po brzegi wypełniony jest piknikującymi i imprezującymi ludźmi. – Gdy przychodzi czerwiec, Finowie dostają jakiegoś szaleju – śmieje się Joanna, Polka, która spędziła tu połowę życia. Wylegają na ulice, do parków, starają się złapać każdy promień słońca. To takie trzymiesięczne ładowanie akumulatorów przed długą i ciemną zimą, która ma nadejść po szalonym i intensywnym lecie.
– Latem w odstawkę idą domowe pielesze, jestem chora, gdy siedzę w budynkach. Szczególnie że tyle się dzieje – kalendarz letnich wydarzeń w Helsinkach aż kipi od atrakcji! – dodaje Joanna.
Nagle przez park przebiega... królik. Finowie są tak zajęci swoim wielkim świętowaniem lata, że chyba tylko ja go zauważam. Albo po prostu tylko mnie dziwią króliki w centrum miasta.
W saunie urodzeni
„Dwóch Finów idzie do baru, zamawia piwo. Nagle jeden pyta: – Co słychać? Drugi oburza się: – Przyszedłeś tu gadać czy pić?”. Tak brzmi zgryźliwy fiński dowcip. Stereotypowy mieszkaniec Finlandii to zamknięty w sobie mruk. Dziwne, bo żaden Fin, którego poznałam, nie pasuje do tego obrazka. Ale może to przez ten szalony czerwiec? Może zimą fińskie serca i uśmiechy zamarzają na lód? Ach nie, od tego przecież są słynne fińskie sauny.
– Nigdzie nie poznasz Fina tak dobrze jak w saunie, a zaproszenie do wspólnej wizyty to dowód szczerej przyjaźni – opowiada Risto Elomaa, prezes Międzynarodowego Stowarzyszenia Saun. Do tego stowarzyszenia należą prezydent i premier Finlandii, kilku ambasadorów i zwykli Finowie. – W saunie wszyscy są równi, mówią sobie po imieniu, dopiero po wyjściu jeden może być prezydentem, a drugi stolarzem – mówi Elomaa.
Fot. Eetu Ahanen / Visit Helsinki
Na 5,4 mln mieszkańców Finlandia ma ponad 2 mln saun. Kiedyś wszyscy Finowie się w nich rodzili – było to najcieplejsze i najczystsze miejsce w całym obejściu. Sam Risto pierwszy raz był w saunie, gdy miał miesiąc. Zabrała go tam babcia. Od tej pory codziennie w niej bywa. – Wedle legendy w saunie żyje mały skrzat i w Wigilię trzeba mu przynosić jedzenie – opowiada.
Jaki jest saunowy savoir-vivre? Okazuje się, że najlepiej zachowywać się tam jak w kościele – z należytą powagą. A przyjście w kostiumie kąpielowym jest wielkim faux pas. Każdy, najmniejszy element wizyty w saunie ma ogromne znaczenie. W polewaniu wody na rozgrzane kamienie organizowane są nawet mistrzostwa świata! Dzięki saunie Finowie są także zdrowi i krzepcy pomimo surowych zim. – Saunę nazywa się tutaj apteką biedaka – podkreśla Risto.
Prawdziwe Helsinki
Jeśli sauna i alkohol ci nie pomogą, to znaczy, że jesteś już martwy – mówi inne fińskie powiedzenie. Nikt nie ukrywa, że oprócz sauny ważnym panaceum na długie zimy są trunki. Tropiąc zwyczaje helsińczyków, chyba o niczym nie nasłuchałam się tyle, co o alkoholu.
Na helsińskie „tour de bar” najlepiej udać się do dawnej robotniczej dzielnicy Kallio. Przy metrze Sörnäisten znajduje się słynny knajpiany zakręt, zwany Kurvi. – Helsińscy studenci zamiast mundurków noszą ogrodniczki. Każdy wydział w innym kolorze. Na tych spodniach naszywa się naszywki sprawności. Ich liczba świadczy o umiejętności korzystania z tzw. studenckiego życia. Jedną z nich dostaje się za zebranie do specjalnego paszportu pieczątek z każdego baru na Kurvi. Pieczątki wiążą się oczywiście ze spożytym tam alkoholem. Ich zdobycie to nie jest najłatwiejsze zadanie... – mruga do mnie Tatu-Matti.
Fot. Jussi Hellsten / Visit Helsinki
Jeśli chcesz zobaczyć prawdziwe Helsinki, idź do Kallio – mówią mi tu wszyscy. Wystarczy ponoć przekroczyć most Pitkäsilta, by znaleźć się po tzw. drugiej stronie. To tutaj można odnaleźć autentyczne, miejscami brudnawe i chropawe Helsinki, pozostające w kontraście do schludnego i turystycznego centrum stolicy. Do niedawna Kallio, pełna szemranych barów i „salonów masażu”, nie była najbezpieczniejszym miejscem. Dzisiaj, głównie dzięki studentom i artystom, którzy ukochali ją sobie ze względu na ceny, to najmodniejsza dzielnica.
Nowa muzyka narodowa
Innym miastem w mieście jest sieć barów i miejsc, gdzie można posłuchać heavy metalu. Na 100 tysięcy Finów wedle badań przypadają aż 53 zespoły grające metal. To dwa razy więcej niż w Norwegii i Szwecji, dziesięć razy więcej niż w USA czy Wielkiej Brytanii. Ciężka muzyka, obok designu, saun i wódki Finlandia, stała się jednym z głównych produktów eksportowych kraju.
– Nikogo nie dziwi, że metal leci w państwowym radiu. Ani że program „Idol” wygrywa wokalista metalowy. Nie dziwi też, że kraj do konkursu Eurowizji wystawia taki zespół. Dziwi dopiero, gdy ten zespół wygrywa cały plebiscyt – mówi Juanma, gitarzysta, który przeprowadził się do Helsinek z Hiszpanii, aby grać tutaj muzykę metalową.
Sukces zespołu Lordi na Eurowizji w 2006 r. nie był jednak pierwszym międzynarodowym sukcesem fińskiego metalu. Tutejsi wykonawcy od dawna podbijają świat, wystarczy spojrzeć choćby na takie zespoły jak Nightwish, Children of Bodom, Apocalyptica czy HIM. Heavy metal to już niejako część narodowej tożsamości.
W Helsinkach można wybrać się na heavymetalowe karaoke albo na... heavymetalową mszę świętą. Nabożeństwa zostały docenione przez Kościół katolicki i wyróżnione nagrodą za największe chrześcijańskie osiągnięcie medialne 2007 roku. Pierwsza heavymetalowa msza święta odbyła się w 2006 roku w słynnym kościele Temppeliaukio. Świątynia, zwana również Skalnym Kościołem, została zbudowana wewnątrz masywnych granitowych skał. Przestrzeń zamknięta miedzianym dachem jest ceniona ze względu na świetną akustykę.
Fot. Shutterstock.com
Innym ciekawym architektonicznie kościołem jest Świątynia Ciszy. Położona w centrum miasta, ma dać w codziennym pędzie i hałasie chwilę spokoju i zadumy. Kościół zaprasza wszystkich, niezależnie od wyznania.
Natura jest za darmo
Świątynię Ciszy postawiono w teoretycznie jednym z najgłośniejszych i najbardziej tłocznych miejsc w Finlandii. Plac przed galerią handlową Kamppi przy innych temu podobnych miejscach na świecie wydaje się jednak nadzwyczaj spokojny. Zresztą całe Helsinki zasługują na miano „świątyni ciszy”. W oczy nie kłują reklamy ani billboardy, których praktycznie tu nie ma. Zmysły koją znajdujące się co krok parki. Bo to nie tak, że w mieście jest dużo parków. To raczej jeden wielki park, w którym położone jest miasto.
Stolicę Finlandii można też nazwać królestwem wysp. W Archipelagu Helsinek jest ich 330. Niektóre połączone są z lądem mostami. Na inne dostaniemy się promami będącymi częścią komunikacji miejskiej (bilet powrotny kosztuje około 5 euro). Na jeszcze inne dopłyniemy tylko prywatną łodzią albo kajakiem.
Fot. Harri-Pekka Savolainen / Visit Finland
Najczęściej odwiedzany jest wyspiarski fort Suomenlinna, uznawany niesprawiedliwie za jedyną turystyczną atrakcję Helsinek. Pochodząca z XVIII wieku twierdza położona jest na sześciu wyspach i przyciąga nie tylko militarnymi zabudowaniami, ale i kilkoma muzeami, widokami przypominającymi krainę hobbitów, a także możliwością zorganizowania pikniku.
– Wedle obowiązującego w Finlandii prawa można rozbić namiot na dziko w dowolnym, nieznajdującym się w prywatnych rękach miejscu. To chyba jest pomysł na tanie Helsinki. Jeśli nie wypłoszą nas stamtąd naturalne „siły zbrojne” Finlandii, czyli zimno i komary – śmieje się Tatu-Matti i na kemping szczególnie poleca mało popularne wyspy jak Gåsgrund, Rövaren czy Stora Herrö, na które można dostać się promem z podhelsińskiego Espoo.
Bo najlepsze, co ma do zaoferowania Finlandia, plasująca się w trójce najdroższych europejskich państw, jest bezpłatne. Fińska natura wciąż jest za darmo. Tak samo jak fińska życzliwość i przyjaźń. A mówi się, że przyjaźń Fina to przyjaźń na całe życie.
Helsinki praktycznie
Jak dolecieć
Bezpośrednie połączenia oferuje Finnair. Z Warszawy dwa razy dziennie, z Gdańska raz, z Krakowa 5 dni w tygodniu (w wakacje codziennie), lot w dwie strony od 730 zł (www.finnair.com).
Na miejscu
Helsińczycy chętnie korzystają z transportu publicznego (aż 50% mieszkańców miasta). Bilet jednorazowy to koszt 3 EUR. Innym ukochanym środkiem lokomocji jest rower. Helsinki mają świetną siatkę ścieżek z wielką rowerową arterią przecinającą miasto w dawnej dolinie torowiska kolejowego, z dworca głównego do portu. Po mieście można też poruszać się pieszo – mówi się, że Helsinki to miasto w formacie kieszonkowym.
Sauna
W Helsinkach, o dziwo, znajdują się tylko 4 sauny publiczne, z których najciekawszą do odwiedzenia jest otworzona w 1928 r. Kotiharjun w dzielnicy Kallio. Saun jest tu tak mało dlatego, że prawie każdy ma swoją w domu lub wspólną w bloku. Saunę ma też praktycznie każdy hostel oraz hotel. Są także sauny do wynajęcia – koszt dla 10 osób to ok. 100 EUR za 3 godziny.