Cherbourg stoi frontem do morza. Kamienice w centrum skupiły się wokół basenu portowego. Po uliczkach niesie się krzyk mew, a we francuskich kawiarniach przesiadują angielscy żeglarze. Morze widać praktycznie z każdego zaułka. Przed laty tysiące europejskich emigrantów zaczynały stąd podróż do Nowego Świata. Elegancki dworzec morski w stylu art déco wypełniały marzenia i obawy pasażerów transatlantyków. Chociaż podróżnych wybierających się za ocean już nie ma, wielka hala nadal tętni życiem. Od sześciu lat jest bramą do Cité de la Mer - Miasta Morza, wyjątkowego muzeum poświęconego historii podboju głębin.
Czas na Zanurzenie
Zaraz przy wejściu uwagę przyciągają zdumiewające maszyny, za pomocą których odkrywano błękitny świat. Chlubą Francuzów jest "Archimede". Batyskaf przypominający żółtą łódź podwodną z piosenki Beatlesów jako pierwszy dotarł na dno Rowu Kurylskiego, prawie 10 km poniżej poziomu morza. W nowoczesnym gmachu mieszczącym główną część ekspozycji panuje tajemniczy półmrok. Niczym reflektor oświetlający drogę nurkom punktowe oświetlenie wydobywa z ciemności eksponaty. Najstarsze kombinezony i prymitywne batyskafy przypominają wyrafinowane narzędzia tortur, najnowsze kojarzą się z wyprawą na Marsa. Być może słusznie, bo tak samo jak w kosmosie, tak i pod wodą świat w niczym nie przypomina tego, który znamy. Przekonują nas o tym fotografie, filmy i multimedialne prezentacje. Ze zrozumieniem szczegółów nie ma problemu, bo cała ekspozycja jest dwujęzyczna, francusko-angielska. Oglądając archiwalne zdjęcia, towarzyszymy wyprawom słynnego oceanografa Jacques'a Cousteau. Wprost trudno uwierzyć, że większość tego, co dziś wiadomo o podwodnym świecie, odkryto w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat.
Wielki Błękit
Filmy bez reszty pochłaniają uwagę dorosłych, ale dla małych dzieci są nieco nużące. Za to oszałamiające wrażenie robi na nich akwarium. Ponoć największy szklany zbiornik w Europie ma blisko 11 m wysokości i 10 m średnicy. Przy powierzchni tętni życiem rafa koralowa, wśród której uwija się ponad 3,5 tys. kolorowych rybek najróżniejszych kształtów i rozmiarów. W akwarium stworzono warunki identyczne z tymi, jakie panują na ich rodzinnej Polinezji. Inspiracją dla zdobywców głębin były morskie zwierzęta, poruszające się na dziesiątki sposobów. W mniejszych akwariach wirują delikatne galaretki meduz i wężowymi ruchami suną pełne gracji mureny. Nieco rozczarowują koniki morskie - kto by przypuszczał, że są aż tak małe? Za to płaszczki są fantastyczne. Ryby te powszechnie uchodzą za jadowite, ale nie dotyczy to wszystkich gatunków. Te, które pływają w basenie, to prawdziwi milusińscy. Delikatnie podskubują zanurzane w wodzie dłonie, a nawet pozwalają się pogłaskać po grzbiecie. Są to cztery gatunki płaszczek sprowadzone z pobliskiego kanału La Manche. W Mieście Morza wędrujemy od powierzchni ku największym głębiom morskim. W dolnej części wielkiego akwarium nie jest już tak kolorowo, za to jeszcze bardziej tajemniczo. Nieliczne, za to duże ryby przemykają między skałami a resztkami zatopionego wraku. Na zdjęciach oglądamy podwodne wulkany otoczone organizmami o zdumiewających kształtach, badamy możliwości wykorzystania bogactw naturalnych ukrytych pod dnem morza i śledzimy przypuszczalne następstwa globalnego ocieplenia.
Trzewia Giganta
Na deser czeka nas jeszcze zwiedzanie atomowego okrętu podwodnego "Le Redoutable", zbudowanego w 1967 r. właśnie w Cherbourgu. Po dwudziestu latach służby na morzu łódź powróciła do rodzinnego miasta jako jego największa atrakcja turystyczna. Okręt oczywiście pozbawiono reaktora, ale wnętrza zachowano w oryginalnym stanie. "Le Redou-table" to podwodny gigant - ma aż 128 m długości. Mimo to w plątaninie rur, kabli i metalowych elementów jest dość klaustrofobicznie. Jak sto trzydzieści osób radziło sobie na tak małej przestrzeni podczas trwającego 70 dni patrolu? Może nie było aż tak źle. W pomieszczeniach wypoczynkowych pysznią się białe skórzane fotele, jest nawet odbiornik telewizyjny i pokaźna biblioteczka. Jakim cudem taki olbrzym może w ogóle zanurzyć się pod wodę? Te i inne pytania młodych i starszych odkrywców wymagały osobnej ekspozycji. Wykonując wiele doświadczeń, dowiadujemy się, co to jest wyporność, jak wraz z głębokością zmienia się ciśnienie, jakiej siły potrzeba na przebycie określonego dystansu. Nie przypuszczaliśmy, że fizyka jest tak zajmująca. Przez peryskop obserwujemy, co dzieje się na zewnątrz muzeum. Czas na wynurzenie. Po pół dnia spędzonym w głębinach słońce i mewy nad głową są miłą odmianą. A może by tak nauczyć się nurkować?