Rozerwana przez wulkan wysepka wchodzi w skład niewielkiego archipelagu, razem z Thirasią, Aspronisi, Palea Kameni i Nea Kameni. Tego, co można zobaczyć na Santorini, nie oddają żadne przewodniki. Przed wpłynięciem statku do portu czy lądowaniem samolotu przykuwają uwagę zawieszone na skale miasteczka oraz kolory ogromnych klifów.
Kilkanaście erupcji, średnio co 20 tysięcy lat, uformowało potężną kalderę, niszcząc największą część wulkanu, który ciągle się odbudowuje. Ostatni większy wybuch, 3600 lat temu, przykrył pyłem trzy okoliczne wysepki i zniósł z powierzchni ziemi prehistoryczną cywilizację.
Santorini nie żyje w cieniu wulkanu, a na wulkanie, ale żaden z mieszkańców nie kładzie się spać z myślą, że natura w każdej chwili może pokazać swoje groźne oblicze. Piękno wyspy pozwala zapomnieć o strachu.
>>> Zobacz zdjęcia z magicznego Santorini! <<<
NA TEMAT:
Charakterystyczna architektura Santorini
Zwiedzanie Santorini jest jak pościg za marzeniami: każdy chce nacieszyć oko widokami znanymi z czasopism, internetu, telewizji. Spacerując po mieście Oia, nikt nie patrzy przed siebie. Głowy obracają się we wszystkie strony i wzdychają, wypowiadając w setkach języków jedno zdanie: „Jak tu pięknie!”.
Tak, Oia zasługuje na zachwyt. Wzniesione na zboczach białe domki wyglądają olśniewająco, jakby po ich dachach można było zejść prosto do morza. Tutejsza architektura jest wyjątkowa. Oprócz neoklasycznych willi kapitanów, które znamy z innych wysp, podziw budzą iposkafa, czyli podobne do jaskiń pomieszczenia wykuwane w lawie wulkanicznej, przykład ludzkiej pomysłowości i zaradności.
Co jakiś czas w obiektywie aparatu pojawiają się budynki w odcieniach ochry, żółci, pomarańczu i różu, osładzając krajobraz. Historia dwóch najważniejszych kolorów – białego i niebieskiego – sięga okresu międzywojennego. Dawniej nikt nie przywiązywał wagi do malowania budynków, bo ludzie mieli poważniejsze problemy. W XIX wieku, wraz z pojawieniem się neoklasycyzmu, zaczęto malować co bogatsze domy. Najczęściej wybierano niebieski, bo symbolizował barwy dopiero co odrodzonej Grecji. Zazdrośni sąsiedzi nie chcieli być gorsi, więc też malowali, używając oczywiście innych kolorów. Obok niebieskiego domu pojawiał się żółty, różowy czy ochrowy, bo ten kolor ponoć odstraszał owady.
W latach 30. XX wieku Grecję nękała epidemia cholery. Kojarzony błędnie przez polskich turystów z wybornym koniakiem Ioanis Metaksas, znany premier i dyktator, który słynnym „nie” zapoczątkował drugą wojnę światową na terytorium swojego kraju, wydał nakaz pobielenia wszystkich budynków wapnem, co miało być sposobem na walkę z chorobą. Masowe bielenie szybko stało się tradycją, bez której dziś trudno sobie wyobrazić Helladę.
Wyspy greckie: 20 najciekawszych wysp greckich na wakacje
Zachód słońca na Santorini
Oia słynie z widowiskowego zachodu słońca. Późnym popołudniem do osady zjeżdżają tłumy turystów i wszyscy maszerują w kierunku weneckiej twierdzy. Ja również podprowadzam tam grupę, daję wskazówki i umawiam się z uczestnikami wycieczki na drugim końcu miasteczka, a sam zaszywam się gdzieś z tyłu. Obserwowanie ludzi to moje ulubione zajęcie.
Spektakl pod tytułem „zachód słońca” trwa kilkanaście minut. Każdy z widzów próbuje znaleźć skrawek ziemi tylko dla siebie, aby zrobić niepowtarzalne zdjęcie. Czasami staje się to nawet niebezpieczne, ale człowiek jest skory do wielu poświęceń. W pierwszym rzędzie panuje pełna koncentracja. Tablety, smartfony i aparaty zasłaniają widok osobom z tyłu. Ci w drugim rzędzie protestują, szturchają, próbują się przecisnąć, przeklinają szczęściarzy z przodu i złośliwie komentują. Niektórzy patrzą z zazdrością na stoliki w restauracjach z dobrym widokiem na widowisko, które są na wagę złota. Nawet balkony hoteli okupują pary fotografowane przez profesjonalistów. Zakochani pozują, kelnerzy dolewają wina i serwują wykwintne dania na tle zmieniających się barw zachodzącego słońca.
Korfu – co warto zobaczyć na najzieleńszej wyspie greckiej?
Pamiątka z wysp greckich
Fira czaruje, ale nie robi już takiego wrażenia jak Oia. Trochę większe budowle, jak to w stolicy… Standardowo w Firze grupy kończą zwiedzanie wyspy. Ostatnie informacje od przewodnika, instrukcja, jak dojść do portu i tłum rozpierzcha się po wąskich uliczkach pełnych sklepów z pamiątkami, gdzie konsumpcyjne szaleństwo sięga zenitu. Kapelusze, koszulki, długopisy, płócienne torby z napisem „Santorini” oraz alabastrowe figurki mitycznych bogów i herosów schodzą jak świeże bułeczki…
Lady na turystycznym jarmarku aż się uginają od setek identycznych „hand made” kopii kubka Pitagorasa. Rynek greckich pamiątek w ostatnich latach zalała chińszczyzna. Wyznaczyłem sobie kiedyś cel: z każdej greckiej wyspy czy regionu na kontynencie przywieźć magnes na lodówkę. Nie było łatwo, ale udało mi się znaleźć prawdziwe perełki z drewna: ręcznie malowane miniaturowe obrazki z pięknymi pejzażami. Czasami poszukiwania magnesiku stawały się ważniejsze niż zwiedzanie. Śmiało mógłbym stworzyć kolekcję gipsowych klapek plażowych dostępnych w całej Grecji, które różniły się tylko nazwą wyspy.
Znajomy właściciel pracowni ceramiki na Peloponezie, słynący z doskonałych kopii antycznych naczyń, zaprojektował kiedyś serię dzbanów, talerzy i półmisków, a potem z dumą zaprezentował je na targach pamiątek. I co? W nowym sezonie podróbki jego naczyń, oczywiście wyprodukowane w Chinach, wylądowały na półkach dziesiątków sklepów… Szkoda, bo Grecy robią gustowne pamiątki naprawdę wysokiej jakości.
Grecja - najpiękniejsze wyspy, atrakcje, noclegi
Stolica Santorini
Miasteczku Fira nie można odmówić najpiękniejszego widoku na wulkan. Droga kawa na tarasie którejś z kawiarni jest warta swojej ceny, bo pejzaż zniewala. Stolica to również mekka nocnych rozrywek. Niewielu zagląda do arcyciekawego Muzeum Prehistorycznego, gdzie wystawiono znaleziska sprzed 7 tysięcy lat. Kolorowe freski przedstawiające eleganckie kobiety, scena ze skaczącymi małpami i odlew stolika z Akrotiri są dowodem na wyjątkowy kunszt dawnych artystów.
Prace wykopaliskowe na wyspie zainicjowano przypadkowo w XIX wieku, kiedy zaczęto wywozić ziemię do Egiptu. Francuzi używali jej przy budowie Kanału Sueskiego jako cudownego materiału do izolacji ścian i podwodnych konstrukcji, a dzięki temu na światło dzienne wychodziły kolejne skarby.
Spacerując po Akrotiri, osadzie zniszczonej przez wybuch wulkanu w XVII wieku przed naszą erą, można z bliska zobaczyć sieć ulic, piętrowe domy z wieloma pomieszczeniami, magazyny i naczynia.
Starożytna Thira u stóp najwyższej góry, Profitis Ilias, była stolicą wyspy przez ponad tysiąc lat. Mimo że z pozostałości antycznych budowli mieszkańcy wznosili nowe domy, archeologom udało się odtworzyć część z nich: królewski portyk, sanktuarium Dionizosa, gimnazjon, agorę, teatr. Fantastyczne widoki, szczególnie o rześkim poranku, dodatkowo uatrakcyjniają bliskie spotkanie ze starożytnością.
Smaki Santorini
Do lat 60. minionego stulecia, zanim na wyspie podłączono prąd i pojawili się pierwsi turyści, mieszkańcy żyli skromnie z rolnictwa. Uprawiali zboże, rośliny strączkowe, kilka gatunków warzyw; hodowla nie była specjalnie rozwinięta z powodu braku łąk do wypasu. Gospodynie robiły wszystko, aby kuchnia nie była monotonna.
Powulkaniczna ziemia, mimo upałów i wiatrów, jest wilgotna i urodzajna, a wspierają ją słońce oraz morska bryza. Zapomniane aromatyczne pomidorki, białe bakłażany, groch i kapary przebojem wróciły na greckie stoły w latach 90. XX wieku, kiedy kilku restauratorów postanowiło sięgnąć do korzeni wyspiarskiej kuchni.
Santorini przyciągnęło wielu znakomitych szefów kuchni, którzy zachwyceni lokalnymi produktami, zaczęli z nich wyczarowywać poetyckie dania. Powstało wiele ekskluzywnych restauracji, tawern z prawdziwego zdarzenia, gdzie jedzenie traktuje się jak sztukę. Oczywiście wszystko ma swoją cenę. Wysokość rachunku zależy od widoku i serwisu, czyli biegających wokół stołu kelnerów, ale niemal wszędzie oferują wysoką jakość.
Santorini – restauracja z widokiem na wulkan. Fot. Shutterstock.com
Pewnie, że są także takie knajpy, gdzie naciągacze zaczepiają przechodniów, oferując bajońsko drogi pejzaż i odgrzewaną w mikrofalówce musakę, ale autentyczne smaki Santorini na długo zostaną w pamięci.
Sztandarowym miejscowym przysmakiem jest fava, czyli gotowany groch zmielony z dodatkiem karmelizowanej cebulki i kaparów. Wśród przystawek królują kotleciki z pomidorów przyprawione miętą. Białe bakłażany z Santorini nie mają gorzkiego posmaku. Ich aksamitny miąższ pozwala tworzyć niepowtarzalne kompozycje z serami czy mięsami.
Wina też smakują inaczej. W czasie objazdu wyspy przyciągają wzrok niskie krzewy winorośli – w rzeczywistości ich gałęzie są zawinięte w koszyk, aby utrzymywać wilgotność oraz chronić owoce przed wiatrem i słońcem. Delikatne wino ze szczepu assyrtiko nie ma sobie równych, a legendarne Vinsanto zadowoli najbardziej wybrednych.
Wyspa wielu możliwości
Tygodniowe wakacje na małej Santorini nie będą nudne, bo to wyspa wielu możliwości. Oprócz zabytków, wiosek, miasteczek i architektury zostaje jeszcze błogie plażowanie.
Ostatnio dynamicznie rozwijającym się „przemysłem” stają się śluby. Tajemnicą udanej ceremonii jest weranda z najlepszym widokiem na wulkan, którą trzeba zarezerwować przynajmniej dwa lata wcześniej.
Santorini to wyjątkowa wyspa: spełnia marzenia milionów turystów gotowych zapłacić każdą cenę za zrobienie kilku zdjęć w pięknej scenerii i podelektowanie się niepokojącymi krajobrazami.
Cały przewodnik „Grecja po mojemu. Przewodnik dla grekomaniaków” można kupić w internetowej księgarni wydawnictwa Pascal.