Australia, Jordania i Dziki Zachód leżą tu obok siebie. – Tabernas to jedyna pustynia w Europie: z sumą opadów poniżej 240 mm i nasłonecznieniem ponad 3000 godzin rocznie. Różnorodność formacji skalnych sprawia, że miejscowe krajobrazy mogą udawać pustkowia amerykańskie, afrykańskie czy azjatyckie – opowiada Cristina Serena, która zna każdy centymetr terenu. Pracuje jako location manager, czyli zajmuje się dokumentacją zdjęciową. – Producenci filmu wysyłają mi zdjęcia pejzaży i pytają: „Masz tam coś takiego?”. A ja wtedy biorę się do szukania – tłumaczy, oprowadzając nas po „arabskiej” części Tabernas. – Tutaj kręcono sceny do „Lawrence’a z Arabii” – ostatnie, ale kluczowe. Wcześniejsze powstały w Jordanii i ważne było, by sceneria wyglądała tak samo. Zobaczcie, w tym miejscu była woda – Cristina pokazuje nam kadr z filmu. – Palmy, które widzicie dookoła, wcale nie są typowe dla Hiszpanii, chociaż teraz mamy je wszędzie. Zostały sprowadzone na Półwysep Iberyjski w XVI w. przez morysków, czyli muzułmanów, którzy po rekonkwiście pozostali w Hiszpanii i przeszli na chrześcijaństwo – mówi. – Do scenografii arabskiej nadawały się idealnie.
NA TEMAT:
***
Cały tekst Julii Zabrodzkiej przeczytasz w majowym wydaniu magazynu „Podróże”.