Druga co do wielkości Wyspa Kanaryjska leży niecałe pół godziny drogi wodolotem od wybrzeży Lanzarote. Liniom lotniczym nie opłaca się nawet uruchamiać bezpośrednich połączeń. A kto przepłynie trasę promem z północy, ten bez trudu znajdzie potwierdzenie, że z geograficznego punktu widzenia Fuerteventura to Afryka. Zaraz za portem Corralejo rozpościera się pasmo wydm, które przypomina, że największa pustynia świata znajduje się zaledwie 100 kilometrów na wschód od wybrzeży Fuerteventury. Najlepszy dowód na to pojawia się w miesiącach letnich, kiedy wieje „kalima”. To gorący wiatr znad Sahary przenoszący pył. Chmura potrafi ponoć być tak duża, że poważnie ogranicza widoczność. To dlatego większość biur turystycznych ogranicza wtedy sprzedaż wycieczek w ten rejon.
Nie dotyczy to miłośników aktywnego wypoczynku. Fani surfowania z deską z żaglem i bez niego właśnie wtedy rezerwują sobie czas, gdyż plaże El Cotillo, Pozo Negro i Sotavento zaliczane są do światowej czołówki miejscówek idealnych dla surferów. Na plaży Sotavento regularnie w sierpniu odbywają się zawody Pucharu Świata. Również dla amatorów i początkujących nie zabraknie tu miejsca, fal i odpowiedniego do treningu wiatru.
Atrakcje Fuerteventury
Na szczęście zimą, kiedy najbardziej potrzebujemy słonecznego odpoczynku, nie jest tak wietrznie (statystycznie najlepsza przejrzystość powietrza jest w lutym). W końcu nazwa wyspy wbrew początkowym skojarzeniom nie pochodzi od „silnych wiatrów” (viento fuerte), ale od „Wielkiej Przygody” (Fuerte Ventura).
Komu znudzi się wylegiwanie na plaży czy wielka przygoda z windsurfingiem, może ruszyć na zwiedzanie odludnych zakątków wyspy. W porównaniu z „kompaktową” Lanzarote atrakcji na Fuerteventurze jest mniej, co nie oznacza, że nie ma ona nic do zaoferowania. Tutejsze wulkany zapomniały już o czasie swojej aktywności. Pozostając w stylistyce porównań kosmicznych: o ile Lanzarote jest księżycowa, to brunatno-czerwone gleby Fuerteventury przypominają mi obrazki z Marsa.
Jeszcze bardziej nierealnie wygląda pomnik poświęcony Guanczom, rodowitym mieszkańcom Fuertventury. Gigantyczne postacie królów Guize i Ayose znajdują się w punkcie widokowym niedaleko Betancurii – dawnej stolicy wyspy, założonej przez zdobywcę Jeana de Béthencourt. To on historię podboju opisał we wspomnieniach nazwanych właśnie „Wielka Przygoda”. Normandzki konkwistador na służbie dworu hiszpańskiego założył miasto dalej od brzegu, licząc na to, że taka lokalizacja zapewni większe bezpieczeństwo. Nie uchroniła ona jednak miasta przed zniszczeniem, ale mieszkańcy odbudowali zarówno swoje domostwa, jak i katedrę. Do takiej bowiem godności został podniesiony lokalny kościół, mimo że biskup nigdy tu nie zawitał ani tym bardziej nie zamieszkał.
Puerto del Rosario
Betancuria była stolicą wyspy do 1834 roku. Rozwój transportu morskiego zmusił władze do przeniesienia „centrali” do nadmorskiego portu, dzięki czemu Betancuria zachowała swój średniowieczny urok. Nazwa nowej, portowo-handlowej stolicy, sugeruje z czego słynie wyspa. Choć właściwiej będzie napisać sugerowała. Nazwę Puerto de Cabron (Kozi Port) zmieniono bowiem na Puerto del Rosario, czyli Port Różańcowy. Nie zmienia to faktu, że nadal hodowla kóz jest ważnym elementem gospodarki. Jest ich tu ponad 650 000. Na każdego mieszkańca przypada ich około osiem. Nawet jeśli wszystkie pokoje hotelowe zajęliby wczasowicze, to nadal przewaga tych sympatycznych zwierzątek jest przytłaczająca, co amatorom koziego mleka zupełnie nie przeszkadza.
Każda szanująca się restauracja w Moro del Jable, głównym i największym kurorcie wyspy, oferuje w ramach przystawek różne rodzaje sera. I choć zmieniono nazwę stolicy wyspy, żeby nie kojarzyła się ze zwierzętami, to nadal, od nazwy butów wykonywanych z koziej skóry, mieszkańcy Fuerteventury popularnie nazywani są „mahoreros”.
Nie przegap na Fuerteventurze:
- Wydmy Corralejo – 11-kilometrowy pas wydm przypomina, że tuż obok znajduje się Afryka. Najbliżej Czarnego Kontynentu leży Fuerteventura. Wydmy znajdują się w strefie chronionej, co oznacza, że prócz dwóch hoteli (które powstały wcześniej) obszar jest wolny od zabudowy. Z Puerto del Rosario dojedziemy tu autobusem nr 6 w stronę Corralejo (miasteczko portowe o tej samej nazwie). Przystanek „Los Hoteles”.
- Betancuria – dzisiejsza zabudowa miejska Wysp Kanaryjskich jest dość nowoczesna. Jeśli więc jesteśmy znużeni współczesną architekturą i kurortami, to warto wybrać się na wycieczkę właśnie tu. Betancuria szczyci się siedemnastowieczną katedrą, odbudowaną po jej zniszczeniu przez Berberów. Dojedziemy tu autobusem nr 2 w kierunku Vega Rio Palma (trzy kursy z Puerto del Rosario).