Do Wilna przyjechałam w weekend majowy i trafiłam w sam środek szaleństwa, które zwie się Dzień Muzyki Ulicznej. To festiwal, który co roku w maju na jeden dzień zamienia stolicę Litwy w wielką imprezę. Festiwal to setki muzyków, zarówno profesjonalnych, jak i amatorów, tysiące osób tańczących na ulicach, skwerach, podwórkach kamienic. No i muzyka, uniwersalny język świata, muzyka każdego rodzaju – od grup hiphipowych i breakdancerów, przez zespoły rockowe i folkowe aż do uduchowionych skrzypków na rogach ulic.
W Wilnie zatrzymałam się u Gody, którą poznałam dzięki couchsurfingowi. Gdy się spotkałyśmy, była ubrana w sukienkę z motywem różowej panterki. Jej mieszkanie było naprawdę niezwykłe, np. przy spłuczce w toalecie znajdowała się instalacja bitewna z zabawkowych żołnierzyków, na kuchennym stole stała maska Batmana, a na 3 m kw. w sprytny (i ekonomiczny) sposób Goda urządziła swój pokoik. To wszystko sprawiło, że na Wilno zaczęłam patrzeć tak, jak na to mieszkanie – przez pryzmat sztuki. Obrazu tego dopełniło Zarzecze (Užupis) – twór niezwykły i fantastyczny.
NA TEMAT:
Republika Artystów
Zarzecze to dzielnica Wilna lub, jak powiedzieliby niektórzy, niezależna republika – z własną konstytucją, flagą, hymnem, armią (kilkuosobową), prezydentem oraz ambasadorami. Pierwotnie było to pierwsze wileńskie przedmieście zamieszkane głównie przez tkaczy, młynarzy i niższych rangą urzędników. W czasach sowieckich dzielnica zaczęła podupadać. Wtedy upodobali ją sobie wszelkiej maści artyści, zajmując – mniej lub bardziej legalnie – opustoszałe budynki.
Zarzecze (lub Republikę Zarzecza) zaczęto nazywać Republiką Artystów. Jej konstytucja składa się z 41 punktów i mówi m.in. o tym, że:
- człowiek ma prawo mieszkać obok Wilenki, a Wilenka płynąc obok człowieka,
- człowiek ma prawo umrzeć, lecz nie jest to jego obowiązkiem,
- człowiek ma prawo być niekochanym, aczkolwiek niekoniecznie,
- człowiek ma prawo być nieznaczący i nieznany,
- człowiek ma prawo do leniuchowania lub nicnierobienia,
- człowiek ma prawo kochać kota i opiekować się nim,
- pies ma prawo być psem,
- kot nie musi kochać swego gospodarza, ale w trudnej chwili powinien mu pomóc czy
- człowiek ma prawo być szczęśliwym.
Niepodległość Republiki Zarzecza ogłoszono w święto niezwykle adekwatne, mianowicie w Prima Aprilis – 1 kwietnia 1997 roku. Prezydent Zarzecza, litewski poeta Romas Lileikis, stwierdził, że republika to dowód na to, że można zbudować coś z idei, a nie tylko dzięki pieniądzom.
1 kwietnia to od tamtej pory oficjalny Dzień Zarzecza i właśnie wtedy warto udać się w to miejsce. Na moście odbywa się kontrola paszportów (wraz z wbiciem doń odpowiedniej pieczątki), a na całych 600 m kw., które liczy sobie republika, odbywają się uroczystości, koncerty, happeningi i inne akcje artystyczne.
Zwiedzanie Zarzecza
Patronem Zarzecza jest anioł, który symbolicznie łączy niebo z ziemią. W rynku dzielnicy możemy oglądać jego figurę z brązu. Zanim zagościła w Zarzeczu przed 2002 rokiem, w jej miejscu stał inny – statua jaja – na znak, że anioł dopiero się wykluje.
Warto zobaczyć wielkie tablice z wypisanymi na nich punktami konstytucji republiki. Przetłumaczono je na kilka języków (w tym polski). Znajdują się one przy ulicy Paupio. Konstytucję spisano na lustrach, więc symbolicznie możemy się w niej przejrzeć, poprawić fryzurę czy zrobić w jej odbiciu pamiątkowe zdjęcie.
Warto też usiąść na tarasie Uzupio Kavine tuż przy rzeczce Wilejce, w miejscu, gdzie odbywają się najważniejsze spotkania rządu republiki. Mimo że mówi się, że artystów nie stać już na osiedlanie się w Zarzeczu, bo dzielnica staje się modna i prestiżowa, to w moim odczuciu republika wciąż jest tym, czym zawsze miała być. Zarzecze jest ciche, piękne, zielone, inspirujące, a za każdym rogiem możemy odkryć coś ciekawego, co czyni spacer po dzielnicy niesamowitym i niezapomnianym przeżyciem.