Największym i najpopularniejszym kurortem na Rugii jest stylowa miejscowość Binz. Wiekowe domy wczasowe, drewniane molo, dom zdrojowy i staroświeckie budki plażowe – to wszystko sprawia, że spacerując po miasteczku, czuję się jak bohaterka sentymentalnej powieści z końca XIX wieku. Co więcej, wydaje mi się, że gdzieś na promenadzie mijam wąsatego pana ze „Śmierci w Wenecji”, żwawo uwijających się boyów z filmu „Grand Budapest Hotel” oraz wpatrzonego w morze i w przyszłość Settembriniego z „Czarodziejskiej góry”. Mewy kreślą ósemki, staruszek portier z uśmiechem daje nam klucz, a orkiestra przygrywa beguine’a...
„Architektura kurortowa” w Binz
Architektura w Binz z pewnością nie pomaga zorientować się, w jakich czasach przebywam. Hotelowe budynki wyglądają jak żywcem wyjęte ze starych pocztówek. Ich styl jest na tyle charakterystyczny, że doczekał się nawet własnego architektonicznego terminu. Bäderarchitektur, po polsku architektura kurortowa, jest typowa właśnie dla północnego wybrzeża Niemiec. Powstające zazwyczaj na przełomie XIX i XX wieku dwu-, trzy- lub czteropiętrowe budynki charakteryzowały się cukierkowymi balkonami i werandami, wszystko z dodatkiem ornamentyki w stylu art nouveau. Domy wczasowe w Binz, a także w okolicznych kurortach takich jak Sellin czy Göhren, były zazwyczaj malowane na biało, dlatego nazywane są często „białymi perłami”.
Z Binz do Putbus
Próby fizycznego wydostania się z XIX wieku również spełzają na niczym. Stoję na stacji, gdy wjeżdża na nią parowa lokomotywa, także rodem z minionej epoki. Lokomotywa ma na imię Mknący Roland i ciągnie za sobą sznur staroświeckich wagoników. Niektóre z nich pochodzą jeszcze z XIX wieku. Przezwisko Rolanda nijak nie przystaje już do dzisiejszych transportowych standardów. Kolejka osiąga maksymalną prędkość 30 km/h, a ja mam wrażenie, że szybciej przejechałabym tę część Rugii rowerem!
Roland narodził się w 1895 roku i początkowo kursował na trasie z Binz do miejscowości Putbus – siedziby lokalnego rodu, do którego należał m.in. Wilhelm Malte I (to właśnie książę w latach 30. XIX wieku pokazał Niemcom taką wczasową rozrywkę jak kąpiele w morzu). Dzisiaj Roland mknie już o wiele dalej, aż do Göhren, ale ja decyduję się przejechać kolejką na dawnej, historycznej trasie. Do oddalonego od Binz o 15 km Putbus dotaczam się po pół godzinie.
Putbus
Odkąd rozpoczęła się wczasowa kariera Rugii, kurortowicze zaczęli przyjeżdżać do Putbus na sztuki teatralne. Książę Wilhem swoją rodzinną miejscowość postawił w stylu klasycystycznym, a wszystkie budynki rozkazał pomalować na biało – odtąd na Putbus mówi się: ’białe miasto’. Biała jest dawna oranżeria, wille skupione wokół dużego placu zwanego Circus oraz właśnie budynek teatru. Niestety, książęcy pałac został w 1962 roku zburzony przez komunistów jako symbol feudalnej przeszłości. Dawna sala balowa przetrwała tylko dlatego, że zamieniono ją na kościół. Zachował się również park księcia Wilhelma. Spaceruję między zasadzonymi w XIX wieku wielkimi sekwojami oraz kasztanowcami, gdy nagle 2 metry ode mnie staje dostojny jeleń z wielkim porożem! Lokalnych spacerowiczów tacy jegomoście już nie dziwią, daniele i jelenie są codziennymi rezydentami parku.
Putbus wciąż jest stolicą kulturalną wyspy, a 244 miejsca w teatrze zapełnione są nie tylko wczasowiczami. W maju goście z całych Niemiec zjeżdżają się na tutejszy festiwal teatralny, a we wrześniu na Kabarett-Regatta Rügen ze wschodzącymi gwiazdami kabaretu i stand-upu. Z kolei sierpień to w miasteczku czas sportu. Odbywają się tu wówczas zawody pływackie Vilmschwimmen – tradycyjny wyścig, który polega na przepłynięciu na pełnym morzu kilometrowego dystansu z wyspy Vilm aż do tutejszego portu.