Pociągi i elegancja
Są szybsze sposoby na podróżowanie po Szwajcarii. Jednak nie o prędkość, a o świetne widoki tutaj chodzi. Pociągi panoramiczne zaprojektowano tak, aby wygodnie obserwować zmieniające się za oknem krajobrazy. Pasażerowie siedzą wygodnie w fotelach, w słuchawkach mają opowieść o tym, co widać za oknem, na jakiej jesteśmy wysokości, o historii samego pociągu i mijanych miasteczek. Elegancko ubrani kelnerzy przyjmują zamówienia na lunch. Nie trzeba będzie jeść go oczywiście na kolanach, wszystkie siedzenia odgradzają stoliki. Przyzwyczajona do podróżowania naszym PKP czuję się trochę nieswojo. Nie ma nawet tak charakterystycznego dźwięku "ciuch, ciuch". Pociąg porusza się prawie bezszelestnie.
NA TEMAT:
Trasy panoramiczne Szwajcarii
W Szwajcarii istnieje siedem tras panoramicznych, głównie w południowej części kraju, po których kursują przeszklone pociągi. Łączą one m.in. Lucernę z Montreux i Lugano, Chur z Sankt Moritz i Zermatt. Tam, gdzie nie docierają pociągi, można przesiąść się do panoramicznych autobusów pocztowych kursujących po krętych alpejskich drogach. Przesiadki bez martwienia się o bilet umożliwia jedna karta Swiss Pass ważna na trasach o długości 20 000 km, a także na transport w 37 miastach. My ruszamy Ekspresem Lodowcowym z Chur, stolicy Gryzonii i jednego z najstarszych miast Szwajcarii. Z wysokości 584 m n.p.m. wspinamy się aż na 1775 m. Tak wysoko położony jest bowiem jeden z najważniejszych ośrodków narciarskich Szwajcarii, mekka luksusu i przepychu, czyli słynne Sankt Moritz.
Sankt Moritz – narciarska stolica Szwajcarii
Miasteczko liczy 5000 mieszkańców i wszyscy żyją z turystyki. W sezonie liczba przyjezdnych przekracza liczbę mieszkańców parokrotnie. Wabią ich ponad 322 słoneczne dni w roku (co wyliczyli skrupulatni szwajcarscy meteorolodzy), położenie nad jeziorem Sankt Moritz wśród Alp, świetna infrastruktura narciarska i zapewne sława luksusowego kurortu. W Sankt Moritz od sklepu spożywczego łatwiej znaleźć butik firmowy słynnych projektantów. Na każdym kroku mijam sklepy Prady, Versace, Gucciego i Swarovskiego. A kto przyjeżdża do Sankt Moritz na narty, kto ma tam swoją rezydencję? Wśród mieszkańców panuje zmowa milczenia. Dyskrecja to przecież jeden z najważniejszych atutów nie tylko szwajcarskich banków, ale także kurortów.
Pociąg przez przełęcz Bernina
Szwajcarzy to naród perfekcjonistów, pomyśleli o wszystkim. Aby podczas podróży nie targać całego swojego dobytku na plecach, można oddać go na dworcu i tego samego dnia, po dwóch lub trzech dniach odebrać go w miejscowości docelowej. Po oddaniu bagażu w dobre ręce wchodzimy na pokład Ekspresu Bernina. Uruchomiona sto lat temu linia wraz z czerwonymi kolejami retyckimi od dwóch lat wpisana jest na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Pociąg pokonuje po drodze 55 tuneli, przejeżdża przez 196 mostów. Mija lodowiec Morteratsch i bez zębatek wspina się na najwyższą w Europie przełęcz zdobytą przez pociąg. To przełęcz Bernina o wysokości 2323 m n.p.m., od której ekspres wziął swoją nazwę. Widoki zapierają dech. Po zdobyciu tego najwyższego punktu, drogą pełną zakrętów zjeżdżamy do Poschiavo, a dalej, pokonując jedną z największych atrakcji na trasie, czyli okrężny wiadukt, docieramy do Tirano w Lombardii - już na terenie Włoch. Po łyku limoncello i makaronowym obiedzie wracamy do Szwajcarii; jeszcze parę tras panoramicznych czeka na odkrycie.