Mewy w Wenecji stają się coraz większym problemem nie tylko dla turystów, którzy przyjechali jedynie na weekend lub wakacje ale i mieszkańców. Ptaki tak bardzo oswoiły się z ludźmi, że nie zważają na nic. Kiedy wypatrzą smaczny kąsek na talerzu, potrafią także „wyrwać” jedzenie z rąk. Jak podaje „The Guardian” niedawno mewa zabrała lody, które trzymała turystka spacerująca po Placu Świętego Marka. Niektórzy hotelarze i restauratorzy postanowili nie czekać na konkretne rozwiązania władz miasta. Hotele Gritti Palace i Hotel Monaco & Grand Canal rozdają swoim gościom pistolety na wodę w kolorze pomarańczowym. To według właścicieli obiektu nieszkodliwa „broń" do walki z ptakami, które nie znoszą tego koloru.
- Gdy tylko widzą pistolety, odlatują. Goście nie muszą ich nawet używać, wystarczy trzymać je na stole – powiedział lokalnej prasie Paolo Lorenzini z Pałacu Gritti.
Specjalne spotkanie w sprawie uprzykrzających życie mew zorganizowało także weneckie stowarzyszenie hotelarzy.
Ogromna liczba mew, oprócz tego, że jest agresywna i denerwująca dla ludzi, stanowi problem dla zdrowia i higieny, a także dla budynków i środowiska – powiedział cytowany przez „The Guardian” Francesco Boemo. Ekspert ds. higieny i środowiska zaznaczył jednak, że mewy należy odstraszyć w możliwie delikatny sposób - Są gatunkiem chronionym i nie można ich wyeliminować, jak ma to miejsce na przykład w przypadku myszy - wyjaśnił.
Jednym z zaproponowanych rozwiązań było zatrudnienie sokolnika. Jednak uznano to za zbyt kosztowny sposób. Innym rozwiązaniem może być użycie specjalnych dźwięków lub nieprzyjemnych (niewyczuwalnych przez człowieka) zapachów.
ŹRÓDŁO: The Guardian