Chiński rząd wycofa z przestrzeni publicznej znaki informacyjne z trefnymi tłumaczeniami.
NA TEMAT:
Chinglish, bo tak potocznie mówi się o niefortunnych przekładach z języka chińskiego na angielski, mimo wielu komicznych pomyłek stał się normą w Chinach. Jednym z najbardziej znanych przykładów są tabliczki przy toaletach dla niepełnosprawnych informujące, że są to miejsca do „użytku wyłącznie przez osoby zdeformowane”.
Nad jednym ze szpitali w stolicy Chin wisi z kolei szyld z napisem „Szpital chorób odbytu i jelita w Pekinie”. W największe zakłopotanie wprawiają jednak turystów enigmatyczne nazwy potraw w restauracjach. W menu możemy znaleźć takie dania, jak „Stary Pekin eksploduje trzy rzeczy” czy „Niestrudzony wysiłek baraniny”.
Pekin jest zaniepokojony tym, że źle przetłumaczone znaki drogowe, karty dań w restauracjach oraz szpitalne szyldy mogą być szkodliwe dla wizerunku Chin, przy okazji robiąc z Państwa Środek obiekt kpin.
Nowa polityka, która wejdzie w życie 1 grudnia, ureguluje tłumaczenia w 13 dziedzinach, w tym transportu, opieki zdrowotnej, edukacji oraz usług finansowych. Z miejskiej przestrzeni znikną przede wszystkim przejawy dyskryminacji oraz zwroty, które mogą urazić poszczególne grupy społeczne. Zanim jednak nowe tablice zawisną w miejscach publicznych, zostaną one najpierw przeanalizowane przez odpowiednie organy rządowe.
Dotychczasowe próby rozwiązania problemu Chinglish w sferze publicznej kończyły się na snuciu planów. Tym razem chiński rząd faktycznie zlikwiduje kontrowersyjne znaki oraz tablice.