Dlaczego zaczynamy od komendy policji na Wilczej? Nie dlatego, że napisałem kilka kryminałów. Naprzeciwko, w tej powojennej plombie, mieszkają moi rodzice, za nią jest podstawówka, do której chodziłem. Stąd jestem, Śródmieście Południowe to moja dzielnica. A Wilcza jest jak całe miasto: niespójna, często brzydka, rzadziej ładna, daje się lubić, ale tylko przez chwilę. Pokazuje wszystkie Warszawy naraz.
NA TEMAT:
Karolina Błachnio: Jakie to Warszawy?
Zygmunt Miłoszewski: Ci, którzy twierdzą, że przedwojenna stolica była Paryżem Wschodu czy Mediolanem Północy, myślą chyba, że wyglądała niczym Wilcza 23: piękna secesyjna kamienica Henneberga z 1912 r. Takich budynków było piętnaście i albo się zachowały, albo zostały zrekonstruowane. Drugi jest przy Wilczej 29A, trzeci to Wilcza 32, kamienica Daaba. Warszawa przypominała raczej tę nieotynkowaną czynszówkę pod trzydziestką. Do tego mamy późniejsze plomby z knajpami, które zmieniają się co rok. Wszystko obok siebie.
Mało zostało tych czynszówek. Na tym odcinku dwie.
Odbudowa przyniosła lepsze warunki mieszkaniowe. Gdybyśmy żyli przed wojną, większość z nas mieszkałaby w budynkach jak ten pod trzydziestką – bez łazienki, toalety, z wychodkiem na podwórku, z trzema innymi rodzinami na 15 m2. Na dole byłby warsztat garbarski i jego szkodliwe opary, a po ulicy płynąłby rynsztok.
Co jest teraz pod trzydziestką?
Widzisz graffiti przy drzwiach? Jest na nim nieżyjąca Jolanta Brzeska. W tej części Wilczej kilka domów padło ofiarą dzikiej reprywatyzacji, pod numerem 30 przebywają squatersi. Obok jest kamienica Daaba z bardzo warszawskim podwórkiem, dla mnie jedna z fajniejszych. W niej rozgrywa się akcja mojej powieści „Jak zawsze”. Wejdźmy tam.
Jakie jest typowe warszawskie podwórko?
Teraz jesteśmy w pierwszej linii zabudowy, za nią jest już plomba, dziedziniec, szkoła. Przed wojną studnie, jedna za drugą, wiodły aż do Hożej. Stara Warszawa składała się z ciągów takich podwórek w studniach czynszówek.
Gdzie umieściłeś mieszkanie Grażyny i jej koleżanki Wandy?
W jednej scenie siedzą w kuchni z narożnym oknem, więc myślę, że w którymś z tych mieszkań na rogu studni. Głównymi bohaterami „Jak zawsze” jest małżeństwo staruszków, Grażyna i Ludwik. Jest 2013 rok, mają po 80 lat. W 50. rocznicę związku budzą się w młodych ciałach, w roku 1963, w Warszawie. Z tym, że historia Europy potoczyła się inaczej i Polska znalazła się po dobrej stronie żelaznej kurtyny. Pytanie, co bohaterowie z tym zrobią. Grażyna wraca do swojego mieszkania tutaj, na Wilczej. Stolica w powieści została inaczej odbudowana, ale tę kamienicę zostawiłem tak jak w rzeczywistości. Była mi potrzebna. Gdzieś tutaj, wysoko na ścianach studni, powinny być widoczne blizny po Warszawie.
Co masz na myśli?
Blizny po mieszkaniach to bardzo warszawski widok: ślady po budynkach, które kiedyś stały obok, przyklejone. Widać, gdzie były drzwi, jak były pomalowane ściany i jakie położono na nich kafelki. Blisko domu na Marszałkowskiej, w którym mieszkała moja babcia, na murze wisiały umywalki, a nawet wanna. Zwiedzanie Warszawy to sztuka widzenia tych cieni. Stolica jest cieniem miasta na cieniu miasta. I dlatego moje bohaterki mieszkają właśnie w tym podwórku.
Warszawę nazywasz trzecią bohaterką. Po co w twoich książkach refleksja nad architekturą?
To, gdzie żyjemy, pokazuje również, jak żyjemy. W przestrzeni widać historię i mentalność. Mój najlepszy kumpel pochodzi z Gorzowa. Gdy przyjechał do stolicy, stwierdził, że to miasto tablic. Nie zauważałem ich, a przecież co kilkadziesiąt metrów mijamy napis: „tutaj rozstrzelano”, „tu polegli”, „wyszli z kanałów”. Warszawa jest ciekawa, bo to miasto pamięci albo nawet obsesji pamięci.
Cały wywiad przeczytasz w jubileuszowym numerze „Podróże Ekstra 20 lat”. W kioskach od 15 czerwca.