– Oczywiście! – obiecuję. Kiedy po kilku godzinach podjeżdżamy do wioski złożonej z chat wybudowanych z patyków oraz mieszanki gliniastej ziemi i krowiego łajna, a wojownicy wykonują tradycyjny taniec z podskokami, grupa jest zachwycona. Wszyscy fotografują, filmują, niektórzy robią sobie z Masajami selfie. Gdy jednak opadną emocje, zaczynają się wątpliwości. – Jak oni tak mogą żyć? Widzieliście te chaty? I te dzieci z muchami na buzi? – roztkliwia się jedna z pań.
NA TEMAT:
***
Cały tekst Moniki Witkowskiej przeczytasz w majowym wydaniu magazynu „Podróże”.