Przez ostatnie dekady Bangkok, najczęściej odwiedzane miasto świata, promowano jako docelowy punkt podróży wszystkich turystów lubiących rozpieszczać swoje kubki smakowe.
Street food cieszy się niesłabnącą popularnością nie tylko wśród przyjezdnych. Codziennie na ulicach Bangkoku zarówno mieszkańcy, jak i obcokrajowcy stają w kolejce, żeby zamówić śniadanie, lunch lub szybką kolację.
Smażony ryż z kurczakiem lub owocami morza, pad thai, mango sticky rice i inne przekąski są tu serwowane od rana do późnego wieczora, a nierzadko nawet do świtu. Takim pysznościom trudno się oprzeć bez względu na porę.
NA TEMAT:
- Bangkok – atrakcje turystyczne nie są tu najważniejsze. Za co backpackerzy kochają to miasto?
- Weekendowy przewodnik po Bangkoku – ciekawe miejsca w tajskiej stolicy
- Do Tajlandii najlepiej wybrać się zimą. Zaplanuj tanie wakacje w Azji
- W jakich krajach serwują najlepszy street food? Oto 14 przepysznych kierunków
Zmiany na ulicach Bangkoku
Niespełna miesiąc po wybraniu Bangkoku najlepszym na świecie miastem z uliczną gastronomią, świat obiegła informacja, że administracja stolicy Tajlandii planuje do końca roku usunąć z ulic wszystkie budki z jedzeniem.
Światowe media, m.in. The Guardian, Time czy The Telegraph, cytowały wypowiedź głównego doradcy gubernatora Bangkoku, Wanlopa Suwandee, która pojawiła się na łamach pisma The Nation. Miał on powiedzieć, że uliczni sprzedawcy zbyt długo okupowali chodniki i nadszedł czas, aby oddać je przechodniom. Działania miały być podjęte w celach zwiększenia bezpieczeństwa i czystości ulic stolicy Tajlandii.
Polityk miał również zapewnić, że sprzedawcom zostanie zapewniona przestrzeń, gdzie będą mogli legalnie kontynuować swoją pracę.
Informacja w tempie błyskawicznym obiegła cały świat. Turyści nie kryli oburzenia, inni nie dowierzali. Zaczęły krążyć głosy, że wiadomość jest nieprawdziwa.
Street food wcale nie znika?
Najtrudniej było uwierzyć, że wózki z jedzeniem znikną z Chinatown i Khao San Road. A te miały być następne w kolejce do „oczyszczenia" po dzielnicy Central District of Siam.
Niedługo po tym, jak o rzekomym zakazie pisały już media na całym świecie, cytowany przez The Nation Wanlop Suwandee powiedział, że jego słowa zostały wyrwane z kontekstu i źle odebrane. Zapewnił, że na Khao San i Chinatown nic się nie zmieni.
Ale co z resztą miasta? W The Bangkok Post możemy przeczytać, że street food zniknął z 431 lokalizacji.
Nowe regulacje
W kolejnym wywiadzie Suwandee dodał, że sprzedaż jedzenia na ulicy ma być objęta nowymi regulacjami. Tego typu posiłki będą musiały spełniać przede wszystkim standardy higieniczne. Chodzi również o uporządkowanie przestrzeni miejskiej. Chodniki powinny służyć przechodniom, a wózki i stragany mieć podobny design. Ponadto sprzedaż miałaby być dozwolona tylko w określonych godzinach.
Wygląda na to, że plan ma na celu uporządkowanie miasta, ale nie całkowitą likwidację stoisk z żywnością. Podobne zmiany wprowadzono jakiś czas temu na naszym podwórku, a mianowicie na Krupówkach, które przekształcono w Park Kulturowy.
20 kwietnia The Nation poinformował swoich czytelników, że Bangkok Metropolitan Administration wycofała się ze swoich planów zakazania sprzedaży jedzenia na ulicy. Stragany będą mogły pojawiać się w określonych miejscach, a nie tak jak dotychczas – gdzie dusza zapragnie. Khao San i Chinatown nie muszą się jednak obawiać. Okolice mają być promowane i rozwijane jako jedne z największych atrakcji miasta. W tym celu trzeba uporządkować panujący tam chaos.
Głos w sprawie zabrała również Kobkarn Wattanavrangkul – Minister Sportu i Turystyki. Ogłosiła, że Bangkok wciąż będzie stolicą światowego street foodu i że lokalna kuchnia nadal będzie promowana. Ona także wspomniała o planie ujednolicenia wyglądu wózków i straganów. Dodała, że osoby sprzedające żywność na ulicy będą musiały przejść specjalne szkolenia organizowane przez miasto.
Street food a turystyka
Turystyka stanowi 15% procent tajlandzkiej gospodarki. Uliczne stragany z jedzeniem to jedna z największych atrakcji Bangkoku. Szczególnie dużym zainteresowaniem cieszą się wśród tzw. foodie-travelers, którzy przemierzają świat w poszukiwaniu nowych doznań smakowych.