Boracay to niewielka wyspa należąca do Filipin. Wielokrotnie zajmowała wysokie pozycje w rankingach najlepszych kierunków na wakacje. W 2012 została uznana za najlepszą wyspę świata przez magazyn „Travel + Leisure”. Dwa lata później docenił ją również „Conde Nast Traveler”.
Wybierają ją nie tylko plażowicze, ale również wielbiciele sportów wodnych. Victor Borsuk, wielokrotny mistrz Polski w kitesurfingu, wymienił Boracay w swoim rankingu 6 najlepszych miejsc do uprawiania tej dyscypliny.
NA TEMAT:
Kłopoty w raju
Wiosną 2018 roku kontrole wykazały, że wyspa boryka się z poważnym problemem związanym z zanieczyszczeniem środowiska. Wyszło na jaw, że ponad 50 hoteli i pensjonatów łamało przepisy sanitarne. Modyfikując nielegalnie swoje systemy kanalizacyjne, część obiektów odprowadzała ścieki prosto do morza.
– Zamknę Boracay. Boracay to szambo – prezydent Filipin, Rodrigo Duterte, nie przebierał w słowach. Wściekły dodał, że w efekcie turyści zmuszeni byli kąpać się w fekaliach.
Nie skończyło się na ostrzeżeniach. Wyspa faktycznie została zamknięta na pół roku. Tyle czasu prezydent dał Ministerstwu Środowiska na uporanie się z problemem.
Boracay znów otwarta
26 października 2018 roku wyspa została ponownie otwarta. Co się zmieniło? Przede wszystkim poprawiono system kanalizacyjny, zdemontowano nielegalne podłączenia rur, oczyszczono zaśmiecone plaże. Wprowadzono również wiele nowych zasad, do których przestrzegania będą zobowiązani wszyscy turyści.
Po przyjeździe trzeba będzie okazać potwierdzenie rezerwacji w hotelu, który znajduje się na liście obiektów z rządowym pozwoleniem na działalność.
Imprezowanie i picie alkoholu na plażach zostało zakazane. Na plaże nie będzie można również wprowadzać zwierząt. Zakazano używania plastikowych kubeczków, sztućców, słomek i podobnych przedmiotów jednorazowego użytku. Śmiecenie będzie surowo karane. Na Boracay pozamykano również kasyna.
To jednak nie koniec prac. Poprawy wciąż wymaga m.in. infrastruktura drogowa.
Pozostaje mieć nadzieję, że nowe prawo będzie przestrzegane zarówno przez mieszkańców, jak i przyjezdnych.