Przyczyn odwołania wyjazdu na wczasy może być wiele: nagła sytuacja rodzinna, załamanie pogody, zbankrutowanie biura podróży... Ostatnio w branży turystycznej doszło jednak do sytuacji rodem z filmu komediowego. Tysiące podróżnych odwołało swoje wymarzone wakacje z powodu literówki w nazwie kraju.
NA TEMAT:
W ostatnich miesiącach Ministerstwo Turystyki na Bermudach poinformowało, że po raz pierwszy od dwóch lat odnotowano spadek liczby turystów, odwiedzających malownicze wyspy. Jak się okazało, jednym z powodów była... literówka w nazwie kraju. Turyści rezerwowali hotele na Barbudzie – wyspie położonej na Morzu Karaibskim, a bilety lotnicze kupili na Bermudy – terytorium zależne od Wielkiej Brytanii na Oceanie Atlantyckim. W języku angielskim nazwa wysp różni się dwiema literami (Barbuda i Bermuda).
Literówka kosztowała turystów wiele. Barbuda i Bermudy są od siebie oddalone o ponad 1600 kilometrów. Połączenia do tych państw nie należą do najtańszych. Niedoszli wczasowicze, którzy pomylili wyspę i zdążyli zapłacić za nocleg w hotelu, w większości byli zmuszenia do zrezygnowania z wyjazdu. Szacuje się, że w ostatnich miesiącach swoje wakacje z powodu literówki odwołało nawet 3 tysiące ludzi.
Roztargnienie turystów mogło przynieść duże straty bermudzkiej gospodarce. Przychody z turystyki stanowią większość budżetu wyspiarskiego państwa. Wczasowicze wypoczywający na Bermudach wydają podczas swojego pobytu przeciętnie ponad 5300 zł.