Skąd własciwe wzięła się nazwa Szklarska Poręba? Komu zadać to pytanie, jeśli nie prawdziwemu hutnikowi? Henryk Łubkowski prawie 20 lat przepracował w hucie szkła Julia, a od kilkunastu prowadzi przydomową pracownię, w której już na własnych zasadach realizuje swoje szklane marzenia. „Na powstawanie pierwszych hut szklanych w regionie Szklarskiej Poręby wpłynęły dwie rzeczy – dobrej jakości kwarc i drewno – buczyna, która idealnie sprawdzała się w opalaniu hutniczego pieca”, opowiada pan Henryk.
Leśna Huta w Szklarskiej Porębie
Dziś po starych hutach pozostały tu już tylko ruiny i przysypane ziemią szklane odpryski. Procesowi wyrabiania ozdób szklanych wciąż można przyjrzeć się w otwartej dla zwiedzających Leśnej Hucie pana Henryka. „Masa kwarcowa w piecu utrzymywana jest w temperaturze 1200⁰C, samo nabranie jej na stalową piszczel wymaga wprawy”, tłumaczy zafascynowanym dzieciakom. Drugi etap to formowanie masy za pomocą specjalnych szczypców – i ja z podziwem patrzę, jak doświadczeni hutnicy z kolorowej szklanej masy sprawnie wyczarowują kwiaty i anioły.
Huta Szkła Kryształowego „Julia” w Piechowicach
Ręczny proces produkcji szklanych arcydzieł można również prześledzić w zabytkowej hucie "Julia" w Piechowicach. Program zwiedzania „Sekrety szkła” to wyjątkowa lekcja fizyki i optyki, która wciągnie nie tylko najmłodszych. Poznamy historię produkcji szkła w rejonie Szklarskiej Poręby i sposób działania pieca hutniczego. Usłyszymy tez sporo ciekawostek związych z kryształami. Chętni mogą też zapisać sie na godzinne warsztaty praktyczne. Kilkuletnie dzieci przeistoczą się w małych hutników, a nieco starsi spróbują sił w grawerowaniu czy malowaniu na szkle. Na miejscu znajduje się tez kawiarenka i sklep, gdzie nabędziemy na wyroby, które wpaną anm w oko.
Warsztaty w Hucie Szkła Kryształowego "Julia", fot. materiały prasowe
NA TEMAT:
Muzeum Mineralogiczne: pamiątki po gorączce złota
Narty zjazdowe i biegowe zimą i górskie wędrówki latem to nie jedyne atrakcje Szklarskiej Poręby. Warto też odwiedzić drewnianą willę Muzeum Mineralogicznego przy drodze na Szrenicę. Na gablotach piętrzą się minerały znalezione w okolicznych górach i hutniczych hałdach przez Grzegorza Sokołowskiego, właściciela zbiorów. Zastajemy go przy pracy nad naszyjnikiem – przy muzeum znajduje się sklepik z własnoręcznie wyrabianą biżuterią.
Fundamentem muzealnej kolekcji są kamienie – rubiny, wielowarstwowe plastry agatów, słupy fioletowego ametystu, okazałe bryły pirytu – złota głupców i nieznane mi kamienie w jaskrawych kolorach. „Pewnego razu, a miałem wtedy 14 lat, w trakcie kąpieli w rzece znalazłem piękny czerwonawy kamień. Z miejsca pobiegłem do biblioteki i rozpocząłem poszukiwania, co to też może być. Okazało się, że to heliotrop”, początki swojej już 40-letniej pasji wspomina pan Grzegorz. Najciekawsze znalezisko? „Zdarzyło się, że wydobyłem 1,5 t agatu”, wspomina, „ale największą przygodą było poszukiwanie złota. Wraz z kolegą znaleźliśmy w pewnym potoku 8 gram tego kruszcu. To odkrycie tak zaostrzyło nasz apetyt, że kolejne dwa dni prawie bez snu i jedzenia spędziliśmy szaleńczo, i niestety na próżno, przepłukując kolejne tony piasku. Dopiero z czasem dotarło do mnie, że ogarnęła nas wówczas prawdziwa gorączka złota! Nazwy tego strumienia jednak pani nie zdradzę...”, śmieje się pan Grzegorz.