Przy kontroli celnej obowiązują przepisy kraju, do którego wjeżdżamy. Dla własnego dobra powinniśmy się więc w nich z grubsza orientować. Jednak warto wziąć pod uwagę, że, koniec końców, interpretacja owych przepisów należy do osoby przeprowadzającej kontrolę. W dobie maszyn skanujących bagaże i różnych cudów techniki szansa na wpadkę jest bardzo duża. Niezależnie od tego, czy chodzi o świadomy przemyt, czy też o niewinne pamiątki dla najbliższych.
Najlepsze smażalnie nad Bałtykiem. TOP 18 miejsc, w których zjesz dobrą rybę
NA TEMAT:
Co nazywamy antykiem
O tym, że można mieć problemy z wywozem antyków czy starych monet, zazwyczaj wiemy. Niektóre przepisy celne mogą jednak zaskoczyć. Zwłaszcza, że kryteria, według których coś zostaje uznane za antyk, są względne. W Turcji pod to określenie podpadają ponad stuletnie dywany, w Rosji specjalnego zezwolenia wymagają dzieła sztuki mające więcej niż 50 lat.
Często posiadana rzecz jest zupełnie nowa, ale dobrze „postarzona” – na pewno warto mieć dokument potwierdzający taki zabieg. W przypadku prawdziwych antyków musimy domagać się od sprzedawcy certyfikatu potwierdzającego prawo wywozu towaru za granicę. Jeśli nic takiego nie dostajemy, a na dodatek kupujemy daną rzecz po wyjątkowo niskiej cenie, istnieje duże prawdopodobieństwo, że mamy do czynienia albo z podróbką, albo z towarem kradzionym.
Zakazane pamiątki z wakacji
Czasem jednak problemy są z wydawałoby się zwykłymi pamiątkami. W Tajlandii obowiązuje zakaz wywozu figurek i wizerunków Buddy, chyba że chodzi o małe figurki ze straganów czy noszone przy sobie amulety. Z kolei w Rosji nie kupujmy zbyt pochopnie oferowanych okazyjnie puszeczek kawioru – możemy zabrać co najwyżej 250 gram, a kawioru z ryb jesiotrowatych – w ogóle!
Noclegi nad morzem. TOP 7 najlepszych miejsc na Bałtykiem
Bądźmy ostrożni z pamiątkami typu „egzotyczne motyle” (są miejsca, gdzie turyści masowo kupują gablotki z powtykanymi na szpilkach egzotycznymi okazami) i ozdobami z piórami (na Papui popularne są naszyjniki z piórami rajskiego ptaka) – to także zakazane. Poza tym warto wiedzieć, że celnicy egipscy mogą wlepić nam duże kary pieniężne za kawałki rafy i muszelki, które zebraliśmy na plaży, zaś w przypadku Kuby w ogóle nie zezwala się na wywóz muszli.
Pamiętajmy też, że bez rachunku potwierdzającego zakup z Kuby można wywieźć (w opakowaniach lub luzem) nie więcej niż 50 sztuk cygar.
Oddzielny problem to nierozsądne pomysły związane z przywożeniem jako pamiątek żywych zwierząt. Jeśli nie mamy stosownych dokumentów sanitarnych, argument, że uratowaliśmy zwierzakowi życie, nikogo nie wzruszy. Wprawdzie sama kiedyś przygarnęłam na Kamczatce znalezioną na wulkanie bezdomną psinę, po czym przemyciłam ją do Polski, jednak wiem, że gdyby to się zdarzyło w obecnych czasach (opisywana sytuacja miała miejsce blisko 30 lat temu), psiak prawdopodobnie poszedłby do uśpienia, a ja miałabym duże kłopoty.
Temperatura wody w Bałtyku. Czy można się kąpać?
Tajemniczy skrót CITES
Usłyszałam kiedyś o znajomym znajomych, który wyjechał do Australii i wszystko byłoby dobrze, gdyby w drodze powrotnej, podczas kontroli bezpieczeństwa, nie zadźwięczała mu metalowa klamra od paska. Facet pasek zdjął i… tu się zaczęło. Na pytanie, skąd ma owy pasek, zgodnie z prawdą przyznał, że dostał go w prezencie jeszcze w Polsce. Kolejne kilka godzin miał już z głowy. Wybuchła afera, bo okazało się, że pasek jest zrobiony ze skóry egzotycznego krokodyla.
Szczególnie ostrożnym trzeba być jeśli chodzi o specyfiki medycyny chińskiej. Plastry z piżmem, maść ze sproszkowanych kości tygrysa (nie chodzi jednak o popularny „balsam tygrysi” – do niego akurat nie ma zastrzeżeń) czy przetworzone koniki morskie, to tylko jedne z wielu przykładów medykamentów, które na granicach mogą stać się źródłem kłopotów. Na wszelki wypadek, nawet jeśli jesteśmy zapewniani, że wywóz danego produktu jest legalny, lepiej przestudiujmy jego składniki (gorzej, jeśli będą napisane „krzaczkami”).
Okazy fauny i flory, z którymi mogą być na granicach problemy, wylicza podpisana w 1973 roku Konwencja Waszyngtońska, zwana powszechnie CITES (skrót od nazwy brzmiącej po polsku: „Konwencja o międzynarodowym handlu dzikimi zwierzętami i roślinami gatunków zagrożonych wyginięciem”). Chodzi o ochronę zagrożonej przyrody – na liście CITES znalazło się ponad 35 tys. gatunków, z czego ok. 5 tys. to zwierzęta, a reszta – rośliny.
Karą za łamanie przepisów konwencji CITES może być wysoka grzywna, wahająca się od kilku do kilkunastu tysięcy złotych, lub nawet pozbawienie wolności (od 3 miesięcy do 5 lat). Niefortunna pamiątka może więc sprawić, że powrót z wakacji okaże się bardzo traumatyczny.
Są jednak pewne wyjątki od rygorystycznych przepisów CITES. Dotyczą one zwierząt lub roślin w stanie dzikim określanych jako zagrożone, ale hodowanych na farmach mających odpowiednie zezwolenia i w związku z tym wystawiających certyfikaty legalnego zakupu i wywozu. Jeśli taki dokument dostaniemy, zachowajmy go, i to nie tylko na czas podróży. Zresztą, może zamiast się zastanawiać, czy przy przekraczaniu granicy ktoś nie zakwestionuje nam legalności np. butów ze skórki wężowej, po prostu lepiej ich nie kupować.
Przykłady zakazanych pamiątek:
- wyroby (torebki, paski, buty, wypchane okazy) z krokodyli, waranów, węży należących do rodziny dusicieli (np. boa, pytony, anakondy)
- korale rafotwórcze, zarówno w formie rafy koralowej, jak i wykonanych z nich pamiątek
- muszle przydaczni (małży z mórz tropikalnych) i wykonane z nich wyroby
- skóry, czaszki i trofea z niedźwiedzi (polarnych, grizzly i innych), a także środki medycyny ludowej wykorzystujące niedźwiedzie fragmenty
- skóry, kości, leki i inne wyroby z dzikich kotów (m.in. rysiów, lampartów, ocelotów, lwów, gepardów i tygrysów)
- rzeźbione kości morsów
- wyroby z kości słoniowej, rogu nosorożca, kości hipopotamów
- skóry zebr i antylop
- papugi (z małymi wyjątkami, do których należą popularna papużka falista, nimfy, nierozłączki i aleksandretta obrożna) oraz ptaki drapieżne (za wyjątkiem 4 gatunków z rodziny kondorowatych) – chodzi zarówno o żywe i wypchane okazy, jak i o pióra oraz jaja
- produkty z ryb jesiotrowatych, w tym kawior
- storczyki, kaktusy, wilczomlecze i niektóre rośliny owadożerne – dotyczy to zarówno żywych roślin, jak i ich cebulek oraz bulw
- kolce jeżozwierza
- wyroby ze skorupy żółwi (także grzebienie i oprawki do okularów z nich wykonane)
- wyroby z wełny wikunii (do kupienia w Ameryce Południowej) i wełny zwanej shahtoosh
- wyroby z antylopy tybetańskiej
- tzw. pałeczki deszczowe (rodzaj grzechotki) zrobione z kaktusów – można je przywieźć w ilości nie większej niż trzy sztuki na osobę
Celnika nie interesuje, ze czegoś „nie wiedzieliśmy” albo ze w państwie, które opuszczamy, rzecz jest legalna. Trzeba liczyć się z tym, że za łamanie przepisów konwencji CITES grożą poważne kary, a przemycany towar i tak przepada na rzecz skarbu państwa. Zwierzęta trafiają zwykle do zoo, a rośliny i minerały służą jako materiał edukacyjny podczas szkoleń celników i prelekcji w szkołach albo są wystawiane w gablotach, ku przestrodze.
Nieświadomość nie usprawiedliwia
To, że za przemyt narkotyków możemy mieć bardzo duże problemy, powszechnie wiadomo. Czasem jednak niby niewinna pamiątka jak lizak z Holandii, czy popularne w Peru liście koki też mogą przysporzyć wiele problemów.
Dla swojego dobra nie powinniśmy godzić się na przewożenie tajemniczych paczek. Teksty typu „To leki dla chorego dziecka”, usłyszane od nieznajomej osoby, nie powinny nas wzruszać. W niektórych sytuacjach lepiej uważać, aby ktoś nam czegoś nie podrzucił. Kary są srogie – wieloletnie więzienie, często w nieludzkich warunkach, a nawet śmierć (np. w Singapurze, Malezji czy Egipcie).
Czasem jednak definicja narkotyku może budzić wątpliwości. Na przykład w Egipcie i w Libii za narkotyk uważa się także zwykły mak, w Kuwejcie w taki sposób mogą zostać potraktowane środki psychotropowe i sterydy. Jeśli zażywamy mocniejsze leki, na pewno nie zaszkodzi postarać się o zaświadczenie lekarskie nakazujące ich stosowanie.
Nawet niewinny lizak z marihuaną, kupiony za 1 euro na amsterdamskim straganie z pamiątkami, może być potraktowany przez celników jako narkotyk. Trudno też będzie wyjaśnić im, że liście koki to w Peru powszechnie stosowany, legalny specyfik, wręcz zalecany do żucia w celu osłabienia objawów choroby wysokościowej.
Nie mówiąc o tym, że serwuje się go w postaci naparu w wielu przydrożnych knajpkach (mało tego – herbatkę z koki w saszetkach można kupić w supermarketach!). Tymczasem celnicy twardo obstają przy tym, że obowiązują przepisy kraju, do którego się wjeżdża, a to, że z małej ilości takich liści koki i tak się kokainy nie zrobi, wcale ich nie przekonuje. W każdym razie lepiej nie liczyć, że się uda. Tym bardziej, że nosy psów szukających tego typu towarów są naprawdę czułe.
Wakacje w Bułgarii: Nesebyr i Sozopol. Dlaczego warto tu przyjechać?
Przydatne adresy:
Pełną listę można pobrać ze strony Ministerstwa Środowiska. Najważniejsze przepisy celne różnych krajów znajdziemy na stronie: www.polakzagranica.msz.gov.pl.
Więcej informacji o Konwencji Waszyngtońskiej i zagrożonych gatunkach: www.cites.org, www.ginacegatunki.pl.
Warto zapoznać się również z Mapą ginącego świata.