PRZECZYTAJ KOLEJNE CZĘŚCI DZIENNIKA PODRÓŻY DO GRUZJI:
Dzień 1: Smak słynnych chaczapuri w Tbilisi
Dzień 3: O legendarnych gruzińskich trunkach i PICIU BIMBRU Z KANISTRA
Dzień 4: O wyprawie do najwyższego miasta w Europie
NA TEMAT:
Pożegnanie ze Stalinem
Ze względu na stan dróg w górach, autobus normalnych gabarytów nie miałby szans. Pierwszy etap idzie łatwo, to tylko 100 km na zachód ze stolicy do Gori.
Tu na głównym placu obserwuję, jak ostatni publiczny pomnik Stalina, jak by na to patrzeć najsłynniejszego syna narodu, zostaje zrównany z ziemią. Robotnicy młotami pneumatycznymi skuwają w upale cokół, kawałek po kawałku. Czuję, że jestem świadkiem historycznej chwili.
Stoję i gapię się, chciałbym doczekać ostatecznej detronizacji, ale w planie mam jeszcze wizytę w muzeum Generalissimusa, którego główną atrakcją jest wagon, którym poruszał się Stalin. Z pancernymi wzmocnieniami i topornym wystrojem. Taki zestaw chyba dobrze określa lata rządów dyktatora.
Warto wiedzieć
Do dziś toczy się spór o to, czy Gruzja to państwo europejskie czy azjatyckie. Na tożsamość tego kraju składa się wiele wschodnich pierwiastków: rosyjska gościnność i podejście do obcych, duszna atmosfera miasteczek rodem z Chin i postsowiecka architektura, przypominająca tę z nadmorskich kurortów w Bułgarii. Gdy dodamy do tego niepewną sytuację polityczną, wyjdzie na to, że Gruzja jest jednym z krajów, które niezwykle trudno jest geopolitycznie zaszufladkować. |